Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 30 czerwca 2025 09:04

Radni w ludzkich sprawach

Ciekawsze interpelacje pułtuskich radnych i co my na to
CO Z TYMI KANAŁKAMI?
Od lat wałkujemy temat pułtuskich kanałów, tego jakie nie są, a być powinny. Za byłego burmistrza Wojciecha Dębskiego podejmowano próby oczyszczania, wykaszania, próbowano coś działać, by ze śmierdzącego bajorka stały się czymś znośnym dla oka i nosa. Działania te były ograniczone właśnie ze względu na fakt, że kanałki nigdy gminne nie były, a samorząd na nie swoim terenie zbytnio inwestować nie może.
Obecny burmistrz Krzysztof Nuszkiewicz rozpoczął od głośnego już wycięcia nadkanałkowych wierzb. Oburzenie było duże, choć wycinkę tłumaczono względami bezpieczeństwa. Potem było porządkowanie i wykaszanie skarp, nasadzenia nowych drzewek w miejsce wyciętych. Na tym się skończyło. Dlatego radny Tadeusz Ochtabiński zapytał, co dalej z tym fantem, bo kanałki zarastają, marnieją i przywrócić je do właściwego stanu będzie trudno.
Burmistrz przyznał, że rzeczywiście obecnie nad kanałkami są prowadzone tylko doraźne prace w postaci koszenia traw. Co do większych i bardziej kosztownych, zapowiadanych zresztą szumnie na początku tej kadencji, niestety nie mają możliwości pozyskania środków zewnętrznych, bo nadal nie jesteśmy właścicielami kanałów. Jakiś czas temu toczyła się sprawa o zasiedzenie przez samorząd powiatu, wyrok sądu był korzystny i wydawałoby się, że wszystko jest na dobrej drodze. Dopiero po jego uprawomocnieniu, gmina mogła się starać o komunalizację kanałów. Niestety, wojewoda wydał odmowną decyzję, uzasadniając, że podstaw do komunalizacji nie ma. Gmina odwołała się do Krajowej Komisji Uwłaszczeniowej, która sprawy jeszcze nie rozpatrzyła.
I tak to właśnie trwa odbijanie piłeczki, jak się wydaje, o zabarwieniu lekko politycznym. Bo co wojewoda ma przeciwko przejęciu bezpańskiego, zaniedbanego terenu przez gminę, która dbać chce? Trudno to logicznie uzasadnić, ale być może horyzonty naszego dziennikarskiego rozumowania są zbyt wąskie i prawdziwego podłoża nie znamy. Reasumując, trzeba czekać na prawne rozstrzygnięcia.
PO CO SIĘ LIKWIDUJE KURSY KOMUNIKACJI MIEJSKIEJ?
I to bez uprzedzenia i konsultacji z radnymi! O to zapytał przewodniczący Rady Miejskiej Andrzej Wydra. Konkretnie chodziło o likwidację niektórych kursów w kierunku Popław i do Ponikwi. Sprawa, jak argumentuje Krzysztof Nuszkiewicz ma dwa, zupełnie przeciwstawne oblicza. Otóż, podobno do ratusza przychodzą mieszkańcy narzekając na to, iż wyrzucamy setki tysięcy na komunikację miejską, a autobusy jeżdżą puste. Przynajmniej niektóre. Dlatego też postanowiono zbadać sytuację. W maju pracownik Urzędu Miejskiego jeździł na poszczególnych trasach komunikacji miejskiej, sprawdzając tzw. obłożenie kursów. Likwidacja niektórych wynikała właśnie z tzw. zbadania tematu. A teraz się okazuje, że jednak ktoś tymi autobusami jeździ!
No cóż, nie powinno to być dużym zaskoczeniem, że autobusy miejskie kursujące w Pułtusku i okolicach nie będą przepełnione jak to bywa w dużych miastach. Mieszkańcy wsi również nie codziennie jeżdżą na zakupy czy do lekarza. Komunikacja miejska to nie interes, na którym gmina może zarobić, raczej trzeba się liczyć z ciągłym dopłacaniem. Radny Andrzej Wydra ma jednak świętą rację! Nie można likwidować kursów z pozycji urzędniczego stołka i robić akcji z wykreślaniem i dopisywaniem czegoś pisakiem na tabliczkach przystankowych, tak jak to uczyniono, np. w Rynku (patrz zdjęcie obok). Jak to skomentowała mieszkanka czekająca na "wykreślony" w ten sposób autobus? Cytujemy:
- Co oni k.... wyprawiają?! To się w bani nie mieści!
No i słusznie, też jesteśmy tego zdania.
BĘDZIE DWORZEC NA ZIMĘ?
To pytanie ciągle powtarzają jeżdżący autobusami, szczególnie młodzież szkolna. Ludzie z przestrachem myślą o oczekiwaniu na autobusy pod chmurką, gdy przyjdą mrozy i śniegi, z obrzydzeniem o załatwianiu potrzeb fizjologicznych w w tojtojkach. Co dalej z naszym, a raczej już nie naszym dworcem? O to również pytał Andrzej Wydra.
Choć, jak twierdzi burmistrz, rozwiązanie dworcowego kryzysu nie jest tak właściwie zadaniem własnym gminy, to i tak obojętni wobec tego pozostać nie mogą. Ustawili wiaty, ławeczki, ale to przecież problemu nie rozwiązuje. Już na wrześniowej sesji Krzysztof Nuszkiewicz wspominał, że prowadzi rozmowy ze starostą i wybiera cię do Ciechanowa, by negocjować z obecnymi właścicielami zamkniętego na głucho dworca. I UWAGA! Mamy najświeższą wiadomość z wtorku, 3 października. Przygotowano i wysłano już projekt porozumienia, na mocy którego właściciel ma udostępnić dworcowy budynek gminie, a co za tym idzie podróżującym, nieodpłatnie, tylko pod warunkiem opłacania rachunków za wykorzystane media, sprzątanie, itp. I miejmy nadzieję, że uda się to porozumienie wprowadzić w życie, o czym niezwłocznie poinformujemy. Będzie dach nad głową dla oczekujących na autobus i normalne toalety, a to już luksus w porównaniu z obecnymi warunkami!
Podpis pod zdjęciem: Tak się nie kreśli i nie dopisuje!

Podziel się
Oceń