Pani dyrektor, pod kogo podlega DPS, któremu Pani szefuje?
Dom jest jednostką samorządową powiatu pułtuskiego. Placówka powstała w wyniku adaptacji nieużytkowanej części budynku szpitala przy ul. Teofila Kwiatkowskiego 19 i funkcjonuje samodzielnie. Nasz DPS przeznaczony jest dla osób przewlekle psychicznie chorych - kobiet i mężczyzn. Docelowo zamieszka w nim 96 osób. W chwili obecnej placówkę zamieszkuje 22 osoby - 8 kobiet i 14 mężczyzn.
Potrzebny jest DPS w Pułtusku, skoro w powiecie mamy dwa plus Zakład Opiekuńczo – Leczniczy w Tąsewach?
DPS to inny rodzaj instytucji niż ZOL. Zapotrzebowanie na miejsca w DPS-ach jest dosyć duże. W ostatnich latach obserwujemy, że do DPS-ów trafia mniej osób z niepełnosprawnością intelektualną, a więcej osób chorych psychicznie, stąd też potrzeba powstawania DOMÓW o takim profilu. Człowiek chory psychicznie potrzebuje często całodobowej opieki, której rodzina nie jest w stanie zapewnić. Bywa więc tak, że po leczeniu szpitalnym taka osoba trafia do DPS-u. Są to chorzy zwykle ze schizofrenią, ponadto często z chorobami współtowarzyszącymi. Część z nich jest samodzielna, zaradna, oczywiście w określonych zakresach funkcjonowania. Mamy mieszkańców pomiędzy 30. a 90. rokiem życia. Są osoby, które nie mogą samodzielnie funkcjonować w środowisku, wymagają pomocy, opieki, czasami zwykłej rozmowy, zainteresowania, wysłuchania. Na co dzień staramy się jak najwięcej dowiedzieć się o naszych mieszkańcach, często rozmawiamy, pytamy, co chcieliby robić, co potrafią, w jaki sposób lubią spędzać czas, aby oferowane przez Dom zajęcia terapeutyczne były dobrze dobrane do umiejętności, uzdolnień i zainteresowań danej osoby. Wśród podopiecznych są ludzie wycofani, izolujący się, ale też i otwarci, towarzyscy, w dobrej kondycji psychicznej. Część osób jest świadoma swojej choroby, część nie. Zmiana środowiska, rozłąka z najbliższymi również może źle działać na ich samopoczucie.
Skąd pochodzą państwa podopieczni?
Pochodzą głównie z Warszawy i okolic. Mamy zawarte porozumienie pomiędzy Miastem Stołecznym Warszawą a powiatem pułtuskim, które zobowiązuje nas do świadczenia usług w zakresie całodobowej opieki dla osób przewlekle psychicznie chorych, skierowanych przez Warszawę do naszego DPS-u. W naszym domu mogą zamieszkać również osoby z innych rejonów. Pierwszą mieszkankę przyjęliśmy 31 października br. i stale liczba podopiecznych wzrasta. Chcielibyśmy jak najwięcej osób przyjąć do końca roku, bo mamy duże możliwości lokalowe.
Koszt utrzymania chorego?
Koszt utrzymania jednego mieszkańca to 3 250 zł. Jest to kwota ustanowiona przez wojewodę mazowieckiego na podstawie średniej kosztów utrzymania jednego mieszkańca w DPS w województwie mazowieckim w roku bieżącym. Mieszkaniec ze swoich dochodów przekazuje 70 % , pozostałą część pokrywają ośrodki pomocy społecznej z gminy, z której pochodzi podopieczny. Kwota ta przeznaczona jest na zapewnienie mieszkańcom usług w zakresach: bytowym, pielęgnacyjnym i wspomagającym zgodnie z obowiązującymi standardami oraz na pokrycie kosztów utrzymania budynku typu ogrzewanie, energia , ale także zatrudnienie pracowników, utrzymanie administracji, itp.
Rodziny chorych są w kontakcie z Domem?
Tak. Rodziny deklarowały częste odwiedziny, byli już pierwsi odwiedzający, kontaktują się też telefonicznie, pytają, co przywieźć choremu, czego potrzebuje.
Kadra? Zastępca dyrektora?
Zastępcy dyrektora nie ma, ale w przyszłości chciałabym mieć taką osobę, z którą mogłabym podzielić się częścią obowiązków, bo jesteśmy w bardzo trudnym momencie, jakby na starcie. A kadra? Mamy księgową główną, księgową , kadrową, pracownika socjalnego, dwóch instruktorów terapii zajęciowej, pięcioro opiekunów, dwie pokojowe oraz cztery pielęgniarki. Nie mamy własnej kuchni, ale dysponujemy pomieszczeniami kuchennymi. Catering dowozi nam bar Okruszek, bardzo dobre jedzenie, mieszkańcy zadowoleni. Część kadry jest z DOMÓW naszego powiatu, czyli z Obrytego - głównie personel medyczny, z Ołdak – personel opiekuńczy. Opiekę psychiatryczną zapewnia nam dr Brongoszewska. Nasza kadra jest niewielka, ale radzimy sobie.
Wróćmy do mieszkańców. Pokoje? Plan dnia?
Pokoje mamy dwu-, trzy- i czteroosobowe, umeblowane, wyposażone w szafy ubraniowe, stoliki , krzesła, wersalki, tapczaniki, łóżka rehabilitacyjne dla osób leżących. Przy każdym pokoju jest w pełni wyposażona łazienka. A mieszkańcy? Szybko się zaprzyjaźniają, potrzebują kontaktu, uczestniczą w zajęciach terapeutycznych, mają czas na wyjście do sklepu, na zakupy, ale na chwilę obecną z opiekunem. Muszą rozpoznać teren, ten zewnętrzny i ten DOM-owy, bo DOM o dużej kubaturze, także łatwo zabłądzić. A plan dnia... Najkrócej to: poranna toaleta, czas na posiłki - trzy w ciągu dnia, czas na kawę i herbatę w naszej kawiarence, terapia zajęciowa do południa i po południu, czas na telewizję, na czytanie. Planujemy rozwinąć zajęcia kulinarne, uruchomić salę rehabilitacji – pracownia w przygotowaniu. W sprzyjających porach roku nasi podopieczni będą korzystać z terenu wokół DOMU, ładnie zagospodarowanego, myślimy o miejscu grillowym, o altanie. Nasi podopieczni chcą żyć normalnym życiem i jest to całkowicie zrozumiałe. Ponadto myślę o współpracy z wolontariuszami, o spotkaniach i wyjazdach integracyjnych, o zapraszaniu ciekawych ludzi, o wycieczkach po mieście. Na tę chwilę priorytet to bezpieczeństwo mieszkańców i pomoc w adaptacji do nowego środowiska.
I empatia personelu, i szacunek do chorych.
Tak, świadomość, że każdy z nas może znaleźć się w takim miejscu i w takim stanie chorobowym, powinna nam dać do myślenia. Współczucie i zrozumienie musi być wpisane w tę pracę. Już po tym krótkim czasie widać, jak to jest ważne. Niektóre osoby chcą się czuć tutaj po domowemu, traktować placówkę jako swój dom, bo nie mają szans powrotu do domów rodzinnych. Jeśli chodzi o zatrudnianie nowych pracowników, to także i oni muszą mieć czas na adaptację w środowisku, dlatego na razie umowy mamy półroczne, bo zakres pracy opiekuna jest szeroki.
Najbliższe plany?
Uroczyste otwarcie DOMU - odbędzie się 12 grudnia br., na którym również poświęcimy kaplicę.
Pani Anno, jak się Pani czuje w nowej, dyrektorskiej roli?
Zostałam tu oddelegowana we wrześniu do pomocy w urządzaniu tego obiektu, zdążyłam się zaadoptować, myślę że całkiem dobrze. Dopiero później przystąpiłam do konkursu. Bardziej mnie ciągnie do kontaktu z mieszkańcami, ale jest strasznie dużo dokumentów do przygotowania, umów, ofert , że na razie brakuje mi tego czasu. Codziennie staram się jednak trochę wygospodarować, by zajrzeć na terapię, do jadalni, porozmawiać z mieszkańcami.
poniedziałek, 16 czerwca 2025 00:06