Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 8 września 2025 02:21

Hejnał w Pułtusku o godzinie 12:57

Po co w ogóle było to zamieszanie i czy nie ma w gminie spraw ważniejszych?

Jak pamiętamy, Pułtuska Rada Miejska 30 grudnia 2024 r. przegłosowała uchwałę, na mocy której hejnał ma być odtwarzany każdego dnia o 12:57. Dopytywaliśmy przewodniczącego Rady Łukasza Skarżyńskiego o realia historyczne i pisaliśmy o tym w Tygodniku w marcu tego roku. Od przewodniczącego dowiedzieliśmy się, że "... wnioskodawcą zmiany godzin odgrywania hejnału był Radny Rady Miejskiej w Pułtusku Sławomir Krysiak, który w przedłożonym w dniu 7 listopada 2024 r. do Biura Rady Miejskiej w Pułtusku piśmie zwrócił się z prośbą o przeprowadzenie procedury zmiany uchwały Rady Miejskiej regulującej zasady używania hejnału uzasadniając postulowaną zmianę. Intencją Radnego było to, aby mieszkańcy Pułtuska i turyści łatwiej zapamiętali jedną z najważniejszych dat w historii naszego miasta, czyli uzyskania praw miejskich w 1257r, wzorem innych miast..."

Dowiedzieliśmy się także, że pomysł nie był poddawany konsultacjom społecznym – ale przede wszystkim pan przewodniczący Skarżyński za naszym pośrednictwem poinformował opinię publiczną, że "... z przepisów prawa nie wynika obowiązek zasięgania opinii historyków lub heraldyków w zakresie dotyczącym godziny nadawania hejnału."

To chyba kluczowa kwestia – pomyślmy: po co pytać historyków, heraldyków, badaczy i znawców tematu, skoro mamy radnych? Radni miejscy czy powiatowi reprezentują różne zawody, różny poziom wiedzy w przeróżnych dziedzinach. Statystycznie dość rzadko zdarza się, że w radzie takiego czy innego miasta lub powiatu zasiada osoba biegła w ekonomii, finansach publicznych, zarządzaniu, znająca specyfikę oświaty czy realiów inwestycji w infrastrukturę. Ale jest taka dziedzina, gdzie prawie każdy radny czuje potrzebę zaistnienia i zasygnalizowania własnej kreatywności. To dziedzina trudna do oszacowania, niepoddająca się ekonomicznym analizom, w której każdy może na swój sposób zabłysnąć. To PATRIOTYZM – także w wydaniu lokalnym.

Nie można mieć zatem za złe inicjatywy, dzięki której mieszkańcy Pułtuska i turyści mają zapamiętać "datę uzyskania praw miejskich w 1257 roku". Problem w tym, że w opinii historyków (Tygodnik Pułtuski poprosił o taką opinię) TWIERDZENIE, ŻE PUŁTUSK UZYSKAŁ PRAWA MIEJSKIE W ROKU 1257 NAJPEWNIEJ JEST FAŁSZYWE.

Dla chętnych (...) przytaczamy fragmenty opinii w sprawie rzekomego nadania Pułtuskowi praw miejskich w 1257 r.:

Datę 5 lipca 1257 roku jako moment pierwszego przywileju lokacyjnego miasta Pułtuska podał dziewiętnastowieczny badacz dziejów Mazowsza Wincenty Hipolit Gawarecki (1788-1852). W wydanej w 1826 roku Wiadomości historycznej miasta Pułtuska stwierdził, że właśnie w 1257 roku książę mazowiecki Siemowit I w nadaniu dla biskupstwa płockiego zezwolił na używanie prawa miejskiego pasterzom płockim, co utożsamił z nadaniem tego prawa Pułtuskowi. Gawarecki jednak samego przywileju lokacyjnego miasta z tą datą nie widział /.../ W nieco później wydanej pracy na temat przywilejów lokacyjnych miast mazowieckich w ogóle nie wspomniał o roku 1257, odwołując się do przywilejów późniejszych: rzekomo odnowionego przez biskupa Klemensa Pierzchałę w 1380, a zacytował dokument biskupa Jakuba z Kurdwanowa z 1405 roku. Ustalenia Gawareckiego utrzymywały się w historiografii długo i nie były w zasadzie weryfikowane. Najpierw powtórzono je w monumentalnym i podstawowym dziele Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich. Bezkrytycznie przywołał je potem uznany badacz miast mazowieckich Stanisław Pazyra. Broniła też 1257 roku Janina Z. Zwolińska w istotnym dla ówczesnych badań tomie pierwszym studiów z dziejów miasta i regionu. Nie kwestionowali daty lokacji przed 1300 rokiem nawet tak uznani badacze miast polskich jak Henryk Samsonowicz. Powtórzył ją wreszcie Józef Kazimierski w pierwszej pełnej monografii dziejów miasta, wydanej w latach dziewięćdziesiątych XX wieku. W ten sposób nie zweryfikowana data lokacji miejskiej, ustalona dość enigmatycznie i bez należytej podstawy źródłowej przez Gawareckiego niemal równo 200 lat temu, była przyjmowana za pewnik i utrwaliła się w świadomości tak badaczy, jak ludzi, i to nie tylko w skali lokalnej. Okazją do weryfikacji stały się wyznaczone na rok 2007 obchody 750-lecia nadania praw miejskich miastu. Jednym z ich elementów była ogólnopolska konferencja naukowa zorganizowana w Akademii Humanistycznej im. A. Gieysztora. Podczas jej trwania Zbigniew Morawski, mediewista z ówczesnego Wydziału Historycznego AH, zakwestionował zdecydowanie rok 1257 jako datę lokacji miasta. Wskazał on jeszcze raz na fakt, że Gawarecki nie widział dokumentu z 1257 roku, gdyż ten nie został odnaleziony. Badacz zasugerował także, że po prostu dokument taki być może nigdy nie istniał. Zauważył, że mogło dojść do mylnego odczytania tekstu znanego dziś dokumentu Siemowita I, wystawionego w Mistrzewie (ob. Mistrzewice) z datą 27.06.1254 roku dla biskupa płockiego Andrzeja, w którym książę zwalnia jedynie poddanych biskupich ze świadczeń na swą rzecz. Mowy o Pułtusku we wspomnianym dokumencie w ogóle jednak nie ma. Morawski zwrócił też uwagę, że Gawarecki raczej tylko dopuszcza możliwość lokacji tak wczesnej. Niestety później jego wątpliwości pominięto uznając rok 1257 za pewnik. Swoje ustalenia powtórzył Morawski w monografii Pułtuska, konkludując po dłuższym wywodzie, że w zasadzie "za datę lokacji miasta na prawie chełmińskim uchodzi więc rok 1339". Wskazał też, że kolejny przywilej z1380 roku, wydany przez biskupa Klemensa Pierzchałę dla Pułtuska w 1380 roku zwierał kilka nieoczywistych rozszerzeń. Natomiast w ostatnim czasie nowe, ciekawe hipotezy wysunął świetnie rozpoznający topografię miasta historyk Krzysztof Wiśniewski. Wskazał on na konieczność rozróżnienia do początku XV wieku odrębnych części Pułtuska: miasta biskupiego (ob. Rybitew) oraz miasta książęcego (Stare Miasto?). Fakt ten może tłumaczyć rozbieżności w przytoczonych tu różnych datach przywilejów lokacyjnych oraz specyfikę urbanistyczną naszego grodu. Do tych wątpliwości należy jeszcze dołączyć konieczność uwzględnienia możliwie najpełniej wyników badań archeologicznych, prowadzonych w Pułtusku zwłaszcza w ostatnich dekadach".

Cytowana opinia jasno sugeruje, by nie organizować wydarzeń rocznicowych odwołujących się do daty, która została naukowo podważona. Apeluje także, aby "... położyć większy akcent na popularyzację wiedzy na temat początków miasta, by w przyszłości uniknąć odwoływania się do chwiejnej tradycji podważanej przez powszechnie dostępne od wielu lat publikacje".

SZANOWNI PAŃSTWO RADNI – skutkiem waszego głosowania z grudnia 2024 r. znaleźliśmy się w sytuacji absurdalnej: hejnał "trąbimy" o 12:57, a każdy rzetelny historyk najpewniej odpowie, że 1257 r. nie jest datą nadania praw miejskich naszemu miastu. Temat "świętowania rocznicy" powrócił na kwietniowej sesji Rady, na której pomysłodawca, radny Sławomir Krysiak zgłosił nieco zaskakujące własne stanowisko odnośnie daty 1257:

"...mówię o tej historyczności, no nie liczymy na to że przy okazji tej uroczystości historycy przyjdą i powiedzą tak to jest to, historycy stwierdzą, że ten rok 1257 tak jest troszkę wymyślony, troszkę myśmy go tak przytulili, ktoś tam się kiedyś pomylił, więc nie liczmy, że teraz w związku z taką okrągłą rocznicą oni wyjdą i będą mówić, że jest inaczej /.../ raczej bym nie ruszał historyków, bo rozgrzebiemy temat, który no przynosi nam jednak zaszczyt, bo 1257 a nie 1340-ileś, ale to nie jest historycznie udowodnione i historycy mogą nam z tego święta zrobić przyczynek do konfliktów albo do jakiegoś kaca moralnego. Zgłaszałem ten hejnał i ile mi się dostało od niektórych ludzi, panie puknij się w głowę, nie 1250, co pan wymyślił?! Nie ja wymyśliłem, ja tylko uważam, że skoro gramy hejnał, to grajmy go w takiej jak najkorzystniejszych dla nas sytuacji..." 

Czyli co? Wiemy, że ta data jest błędna, ale skoro w oparciu o nieprawdziwą datę przyjęto uchwałę o odgrywaniu hejnału o 12:57 to brnijmy dalej i wmawiajmy sobie, że wszystko jest w porządku – a już na pewno nie pytajmy o zdanie historyków, bo "rozgrzebią" i powiedzą, że pobłądziliśmy. Zresztą, jak twierdzą komentujący to mieszkańcy, jest w naszej gminie mnóstwo innych ważniejszych problemów, które Rada powinna rozstrzygać, zamiast zajmować się przesuwaniem godziny hejnału.

Popełnianie błędów to ludzka rzecz. Mamy jednak przekonanie graniczące z pewnością: pułtuszczanie nie oczekują nieomylności od radnych miejskich - oczekują zdolności do tego, aby rzetelnie i uczciwie własne błędy uznać i naprawić. Przyznanie się do własnego błędu buduje autorytet – a uporczywe trwanie w zafałszowanej rzeczywistości z pewnością nie przysporzy społecznego szacunku.

ZCZ


Podziel się
Oceń