Może nie wszyscy pamiętają, że powiedzenie o łyżce dziegciu dodanej do beczki miodu to polskie przysłowie, które oznacza, że niewielka ilość czegoś negatywnego może zepsuć całą pozytywną sytuację. Dziegieć, będący gęstą, ciemną substancją o bardzo nieprzyjemnym smaku i zapachu, nawet w małej ilości, może zdominować i zepsuć smak dużej ilości słodkiego i aromatycznego miodu.
I chcemy też na wstępie przypomnieć i podkreślić, że Tygodnik Pułtuski wielokrotnie pisał bardzo pozytywnie o Szpitalu Powiatowym Gajda-Med. Z perspektywy świętowanego ostatnio dziesięciolecia szpitala można wspominać nasze artykuły i relacje, w których informowaliśmy o pozytywnych zmianach formalnych i organizacyjnych, które miały podnosić na wyższe poziomy standardy usług medycznych. Powstawały nowe oddziały, pojawiali się nowi lekarze specjaliści, powiększała się dostępność do "procedur medycznych" – diagnostyki takiej jak rezonans magnetyczny czy tomografia komputerowa, do zabiegów i operacji. Nasza redakcja zawsze chętnie relacjonowała wydarzenia związane z naszym szpitalem powiatowym – rzetelnie informowaliśmy i podawaliśmy informacje. Także relację z uruchomienia Oddziału Rehabilitacji w 2023 r.
I właśnie możliwościami rehabilitacji w naszym szpitalu dziś chcemy się krótko zająć. W kwietniu 2023 r. zamieściliśmy w Tygodniku artykuł "Kolejka się nie zmniejszyła, bo kontrakt się nie zwiększył". Minęło ponad dwa lata – jak szybko można zostać przyjętym na rehabilitację w Szpitalu Gajda-Med?
Przykład bardzo konkretny i niestety bardzo naglący. Młody mężczyzna po operacji kolana – problemem było rozdarcie łąkotki, zabieg wykonany artroskopowo. Rehabilitacja jest wprowadzana najczęściej już w pierwszej dobie po takim zabiegu, od razu na oddziale szpitalnym. Jednak właściwa, intensywna, trwająca kilka tygodni rehabilitacja konieczna jest niezwłocznie po opuszczeniu szpitalnego oddziału. Nasz Czytelnik, o którym mowa, skontaktował się z oddziałem rehabilitacji Szpitala Powiatowego Gajda-Med, poinformował o swojej sytuacji i zaznaczył, że ma skierowanie z kodem "1310" (fizjoterapia ambulatoryjna), przy czym skierowanie ma kategorię CITO. Chyba większość z nas wie, że "cito" na skierowaniu sygnalizuje, że stan zdrowia pacjenta wymaga szybkiej interwencji medycznej, a oczekiwanie na standardowy termin może być niebezpieczne lub znacznie pogorszyć rokowania. Opisana sytuacja miała miejsce w lipcu tego roku. Termin przyjęcia na rehabilitację zaproponowany przez szpitalny oddział to... luty 2026 r.
Zatem: dwa lata minęły, kolejka oczekujących na zabiegi najwyraźniej się nie zmniejszyła. Co można zrobić, aby zmienić ten stan? Czego brakuje, aby radykalnie zwiększyć liczbę pacjentów na oddziale rehabilitacyjnym naszego powiatowego szpitala? Czy brak jest miejsca na oddziale? Czy może brakuje sprzętu? A może za mało jest wykwalifikowanego personelu? Stare porzekadło mówi, że "jak nie wiadomo, o co chodzi – to najczęściej chodzi o pieniądze". Jaki w tej sytuacji jest czas oczekiwania na zabiegi rehabilitacyjne pacjentów "komercyjnych" – oni też muszą czekać osiem miesięcy w standardzie "na cito".
Szpital jest spółką, za której sprawne działanie przede wszystkim odpowiadają starosta Jan Zalewski i profesor Robert Gajda. Na fetowanym ostatnio dziesięcioleciu placówki płynęła rzeka pochwał, zachwytów i podkreślania, jak jest cudownie i wspaniale i że osiągnęliśmy już najwyższe standardy. Tygodnik relacjonował te obchody. W tym miejscu wypada jednak postawić proste pytanie: Panie Starosto, Panie Profesorze – jak Waszym zdaniem smakuje ten strumień płynącego "miodu" pacjentowi, któremu w lipcu zaoferowano termin rozpoczęcia rehabilitacji, koniecznej w trybie pilnym – na luty? Nasza redakcja czeka na wyjaśnienia: chętnie opublikujemy je do wiadomości wszystkich naszych Czytelników. Pamiętajmy, że w tej wielomiesięcznej kolejce pułtuszczan czekają wyłącznie ci, którzy... mogą czekać. Większość, zwłaszcza pilnych przypadków, poszukała ratunku poza Pułtuskiem.
Bohater naszej historii nie mógł czekać do lutego przyszłego roku. Obdzwonił kilka warszawskich szpitali i ośrodków specjalizujących się w rehabilitacji. Ostatecznie udało mu się zarejestrować skierowanie w jednej ze stołecznych prywatnych klinik rehabilitacyjnych, z podpisanymi kontraktami na NFZ. Zabiegi rozpoczęły się po tygodniu od rozmowy telefonicznej. Problemem są oczywiście dojazdy - pacjent musi 3 ,4 razy w tygodniu pokonywać w dwie strony ponad 100 km, żeby ratować swoje zdrowie - ale to już historia, którą zna ze swojego doświadczenia bardzo wielu pułtuszczan.
ZCZ