Ale jakie to pomidory? Od ich kolorów, kształtów i smaków, także nazw można dostać zawrotu głowy. Ich smaki znają mieszkańcy Grabówca, też pułtuszczanie i warszawianie – właściciele siedlisk. – I nie tylko ci – powiedział nam w ubiegłym roku pan Edward.
Państwo Łaszczychowie są znani nie tylko wśród smakoszy pomidorów – sprzedają również kabaczki i cukinie, inne warzywa, a niedawno jeszcze mięsiste, soczyste czereśnie, o których TYGODNIK dowiedział się na targowisku. – Szuka pani dobrych czereśni, nierobaczywych? Niech pani jedzie do państwa Łaszczychów, u nich czereśnie prosto z drzewa i po 15 złotych – zachwalała przygodnie spotkana kobieta, dopytując, czy jesteśmy z Pułtuska.
Czereśni już nie ma, ostatnie zjadły szpaki w błyskawicznym tempie, ale pomidorów w bród w cenie 15, 14, 13, 8 złotych. Nazwy? Przepisane z oznaczeń skrzynek: DAWNA ODMIANA POMIDORA MALINOWEGO, PINK KING, BEORANGE, ESTA, MALINOWA ŚLIWKA KONGO, LEROXY, GOURMONSUN, ROSAMUNDA, MANISTELLA, TOYO- japońska odmiana, SACHER, MIX.
Do wyboru, do koloru... I samoobsługa, od lat, sami wybieracie, sami ważycie i wkładacie odliczoną sumę do kasy. Do stoiska często podjeżdżają stali i przygodni klienci. Mężczyzna, który właśnie stanął przed wystawką, wybiera pomidory żółte i czarne. – Zawsze te wybieram – objaśnia.
GMD