Szalet z ograniczonym dostępem
Jeśli chcecie poznać bulwersującą historię profesora wyższej uczelni, który na długo zapamięta ostatnią wycieczkę do naszego miasta przeczytajcie najpierw nasze CHABRY I OSTY
- 07.06.2016 09:51
Jeśli chcecie poznać bulwersującą historię profesora wyższej uczelni, który na długo zapamięta ostatnią wycieczkę do naszego miasta przeczytajcie najpierw nasze CHABRY I OSTY:
OSET – olbrzym... I teraz mamy problem, bo komu go wręczyć? Pracownikowi/pracownicy miejskiego szaletu czy władzom miasta za niedogranie sprawy. Czy w ogóle jeszcze komuś innemu. A teraz historia - bolesna i wstydliwa dla gościa naszego miasta, który w weekend udał się na zwiedzanie Pułtuska. W rynku odczuwszy natychmiastowy przymus oddania moczu, udał się do szaletu. Ten był zamknięty, miasta nie znał, zresztą kawiarnie pobliskie też były zamknięte, do zamku by nie dobiegł... Załatwił się przy WC, gdzie jak spod ziemi wyrósł policjant. Nasz gość (profesor!!!) mało nie spalił się ze wstydu, tłumaczył, że zamknięte, że nie mógł inaczej... Policjant go wylegitymował, zobaczył, że ma do czynienia z człowiekiem, którego menelem i niekulturalnym nazwać nie można. I co zrobił, zapytacie? Ano pouczył pana profesora, który czuł się jak zbity pies. Dodajmy od siebie, nie on powinien się tak czuć! I jeszcze pytanie do władz miasta: "Gdzie się załatwić panie burmistrzu? W mieście TURYSTYCZNYM, no, w Wenecji mazowieckiej... ". Wiemy od naszych Czytelników, że osoby starsze boją się wychodzić z domu lub idą trasą, przy której można... wyprosić skorzystanie z WC.
My odwiedziliśmy szalet miejski w poniedziałkowe popołudnie. Tym razem drzwi były otwarte na oścież, zapraszając ewentualnych "potrzebujących". Obsługująca go pani chętnie z nami porozmawiała informując, że urzęduje w godzinach od 7 do 15. Historii z profesorem nie była w stanie skomentować, nic o tym nie wiedziała, natomiast zna wiele innych przypadków załatwiania potrzeb za ścianą szaletu i to w czasie gdy ten jest czynny. Przyłapywani na gorącym uczynku delikwenci głupio się tłumaczą, wielu jednak udaje się załatwić sprawę bez rozgłosu i wychodzą z założenia, że to jest jak najbardziej w porządku bo złotówkę zaoszczędzili!
Burmistrza Krzysztofa Nuszkiewicza zapytaliśmy natomiast, czy nie byłoby możliwości przedłużenia godzin pracy osoby obsługującej szalet, przynajmniej do 20 -21, szczególnie w okresie letnim, gdy po Pułtusku spacerują przyjezdni. Aż wstyd, że w godzinach popołudniowych zastaną zamknięte drzwi do jedynej ogólnodostępnej toalety! Burmistrz wysłuchał i obiecał podjąć szybkie działania, o których, jak tylko zostaną wprowadzone z życie, poinformujemy. Sprawa jest wstydliwa i pilna podobnie jak owa "potrzeba", którą chcąc nie chcąc gdzieś załatwić musimy...