To, że niektóre z miejsca i budowle, często drewniane, w naszym mieście nie idą w parze z estetyką, wiemy nie od dzisiaj. Odnosimy wrażenie, że w UM nie ma pracownika, który czuwałby nad estetyzacją przestrzeni miejskiej.
Przykładem takiego rozpasania (nie) artystycznego jest choćby długi pas krzewów przed tężnią, jakby ujarzmiony żelaznymi prętami. Przywodzi to na myśl klatkę... na zieleń miejską. Kiedy się ów upiór pojawił, powszechnie myślano, że zasadzona tamże zieleń będzie się wiła czy kładła na to żelastwo. Nic podobnego, płyną lata i krzewy wciąż rosną pod prętami. Wygląda to wszystko dziwacznie i nieestetycznie.
Z przyjemnością odszczekam, com napisała, jeśli ktoś mądry wyjaśni mi, po co TOTO tak wygląda?
GMD