Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 17 czerwca 2025 17:53
Reklama Wieliszewskie Wianki 2025

BIŻUTERIA MOJEGO MIASTA albo NASZE KLEJNOTY, cz. 8

BIŻUTERIA MOJEGO MIASTA albo NASZE KLEJNOTY, cz. 8
kl1
Są miasta piękne jak bombonierki, są miasta brzydkie, są zaniedbane. Ale w każdym można dostrzec coś, co zachwyca, zastanawia, zatrzymuje nas w wędrówce. To COŚ to miejska biżuteria, COŚ związane z przeszłością – dawną i tą bliższą naszym czasom. I niestety, jak w naszym mieście, nadgryzione zębem czasu. To COŚ to elementy całości, detale, a bywa, że i całe przestrzenie, np. obiekty czy uliczki.
Przyglądam się biżuterii mojego miasta, zachwycam się, wyszukuję ją, krótko opisuję, nie wchodząc zbytnio w historię sztuki.

Tymczasem? Tymczasem Wzgórze Abrahama, jakże zmienione. Jeszcze niedawno było to jedno z najbardziej zapuszczonych miejsc na mapie Pułtuska. Wstydliwe. Jakie? Zrujnowany amfiteatr, w którym przed laty śpiewały gwiazdy z pierwszych stron warszawskich gazet, zwały śmieci przy wejściach do podziemi, zawalone dachy owych wejść.

Obiekty te marniały przez całe lata.

Dziś to ciekawe miejsce ze względu na swoje położenie i architekturę, też ze względu na możliwość zejścia do piwnic pojezuickich, tzw. lochów, które jak to jak głosiła wieść, ciągnęły się aż do cmentarza żołnierzy radzieckich.

Na estetykę Wzgórza Abrahama wpływa również metalowa konstrukcja poręczy schodów, odgrodzenie dawnego amfiteatru od parkowej ścieżki oraz bramka, też metalowa, nad schodami prowadzącymi na dół tegoż zabytkowego obiektu.

Tylko drewniana budowla na kręgu jakoś odcina się od całości. Nieprzemyślana.

Grażyna M. Dzierżanowska, tekst i foto; cdn.



Podziel się
Oceń