Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 17 czerwca 2025 22:12
Reklama Wieliszewskie Wianki 2025

Zamykają się jeden po drugim

Zamykają się jeden po drugim
sciana

Właściciele małych sklepów pod ścianą.


Każdy, kto regularnie odwiedza centrum Pułtuska, rynek i okoliczne uliczki, łatwo może dostrzec, jak z tygodnia na tydzień przybywa tu lokali handlowo - usługowych do wynajęcia. Zamykają się małe sklepiki, zakłady usługowe, ostatnio też działająca od niedawna w rynku piekarnia. Jeszcze większy szok spotyka ludzi odwiedzających nasze miasto sporadycznie, bo jak sami mówią, odbijają się od drzwi sklepików i cukierni, które przez lata funkcjonowały, a teraz już ich nie ma. Rynek, również miejskie targowisko, zamiera.


- Pozostaną nam banki, sklepy z używaną odzieżą i duże markety, nic więcej się nie utrzyma - powiedziała nam pani Grażyna - To bardzo uciążliwe szczególnie dla osób starszych, niezmotoryzowanych, mieszkających w okolicach ryku czy na alei Wojska Polskiego, gdzie do marketów pieszo jest kawałek drogi. Lubiłam chodzić do sklepu z mięsem drobiowym w rynku, były tam też ryby i swojskie wędliny, niestety już nie funkcjonuje. Zamknęły się również okoliczne sklepy papiernicze, z zabawkami, upominkami, dewocjonaliami. Rynek pustoszeje...


Od nowego roku przestaje również funkcjonować znany od lat sklep, znajdujący się tuż obok pułtuskiego ratusza - FIKOŁEK. Jego właściciel, pan Józef Czerwiński, zaprosił nas na krótką rozmowę, by pożegnać się z klientami, którzy kupowali w Fikołku również Tygodnik Pułtuski, podziękować im za wspólne lata.


FIKOŁEK istnieje w rynku od 1996 roku, wcześniej pan Józef też pracował w handlu, aż w końcu postanowił przejść na swoje. Na początku FIKOŁEK był nocnym sklepem, z dużym wyborem produktów spożywczych i alkoholi, potem skrócono godziny otwarcia do 22. Klientów z okolic rynku nie brakowało, niektóre osoby przychodziły tu regularnie przez te lata, robiąc duże zakupy i to im właściciel chce szczególnie podziękować za lojalność i wspieranie małego biznesu. Teraz wszystko się zmieniło, są sklepy sieciowe, wielkopowierzchniowe, z którymi małe rodzinne interesy nie mają szans. Trzeba przecież opłacić lokal, pensje i ZUS-y, inne rachunki i jeszcze coś zarobić, a to przy dzisiejszej liczbie klientów jest bardzo trudne. Sytuacja FIKOŁKA pogorszyła się mocno w ostatnich latach, tym bardziej że i na targowisku coraz mniej handlujących i kupujących, a ci też chętnie odwiedzali sklep.


Teraz właściciel wyprzedaje resztki towaru i zamyka sklep z końcem roku. Prowadzi jeszcze popularną OLĘ, tam jeszcze interes jakoś się kręci, ludzie chętniej przychodzą. Za przychylność klientów pan Józef bardzo dziękuje i docenia.


ED


Podziel się
Oceń