Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 17 czerwca 2025 03:59
Reklama Wieliszewskie Wianki 2025

DOKĄD ZMIERZA PUŁTUSK?

DOKĄD ZMIERZA PUŁTUSK?
pultusk

Minął miesiąc od wyborów burmistrza – za chwilę upłynie taki sam czas od ślubowania nowej burmistrz Pułtuska. Można odnieść wrażenie, że opadł już kurz po przeróżnych burzach na naszej scenie politycznej – a tych nie brakowało. Teoretycznie gmina powinna wchodzić w stan spokoju i stagnacji – ale to jedynie złudzenia, bo zza kurtyny pozornej stabilizacji cały czas wychylają się niezakończone sprawy i sprawki, niektóre otoczone atmosferą afery.... a do tego pojawiają się nowe tematy, burzliwie komentowane przez mieszkańców.


W ratuszu mamy więc sytuację, która zdaje się zapowiadać spokój. Nowa burmistrz Beata Jóźwiak ma poparcie większości spośród 21 radnych. Czy to zapowiada, że nasze władze będą mogły spokojnie i sprawnie zarządzać miastem? Kolejne sesje Rady najwyraźniej pokazują, że w kluczowych dla Pułtuska sprawach ani radni ani pani burmistrz nie mają swobody wyboru. Decydują realia finansowe i zobowiązania, które są wynikiem decyzji poprzednich burmistrzów i radnych z poprzednich kadencji. NOWI dyskutują głównie o tym, czego się zrobić nie da, czego zrobić nie można, co jest konieczne i co ograniczy dalsze straty. Chodzi tu przede wszystkim o zaczęte inwestycje i niezbędne takie, które są konieczne. Chodzi też o ogromny, krytycznie zaniedbany obszar działań, które od lat miały realizować miejskie spółki komunalne – a których efekty wszyscy doskonale dziś widzimy.



W tym roku, w trakcie półrocznych rządów Marzeny Cendrowskiej, kilkukrotnie poruszaliśmy na łamach Tygodnika temat miejskich spółek. Poprzednia burmistrz opublikowała słynny już raport o stanie tych spółek, w którym stwierdzała, że PEC, ECO Pułtusk, PWiK i TBS były zarządzane źle lub bardzo źle, że przez lata robiono niewiele lub zamykano oczy na rzeczywistość i na przyszłość – i nie robiono praktycznie nic. Nie pojawiały się konieczne inwestycje, nie było rozwoju, perspektywicznego myślenia i zarządzania. Marnotrawiono środki i potencjał. Na bieżąco jedynie łatano największe dziury, ściągano od mieszkańców należne, stale rosnące opłaty. Wypłacano władzom spółek premie i nagrody. Pani Cendrowska grzmiała na sesjach i w mediach społecznościowych podkreślając dramat tego pobojowiska: stagnacja, brak perspektyw, straty i niemożność szybkiej poprawy sytuacji z uwagi na brak finansowania. Zdążyliśmy jeszcze przed październikowymi wyborami zapytać panią Cendrowską o jej zamiary: skoro tak krytycznie źle zarządzano spółkami miejskimi, skoro doprowadzono do sytuacji, w której bezspornie powstały znaczne straty w finansach miasta, to oczywiste, że należy pociągnąć do odpowiedzialności cały szereg osób, które się przyczyniły do takiego stanu. Marzena Cendrowska odpowiedziała (co opublikowaliśmy w październikowym wydaniu):


Odnośnie pytań związanych z odpowiedzialnością poprzednich władz i ewentualnymi naruszeniami prawa, uważam, że to nie jest kwestia, którą można rozstrzygać na podstawie wstępnej oceny sytuacji. Każdy przypadek wymaga dogłębnej analizy prawnej, a odpowiedzialność za konkretne działania powinna być ustalana na podstawie faktów i zgodnie z obowiązującymi przepisami. Dlatego na chwilę obecną nie przewiduję podejmowania kroków, które miałyby prowadzić do oskarżeń.



Łatwo dostrzec absurdalną sprzeczność takiego oświadczenia: z jednej strony stwierdzenie, że "...każdy przypadek wymaga dogłębnej analizy prawnej..." a zaraz za tym idzie "...na chwilę obecną nie przewiduję podejmowania kroków..." Pojawia się zatem pytanie: czy to jest przypadek z gatunku "nie będę ich rozliczać – to i oni mnie później nie rozliczą?"



Czy w czasie rządów poprzedniej burmistrz pojawiały się kontrowersyjne tematy i poważne wątpliwości? Bez wątpienia tak. I wiele wprost zdaje się wskazywać, na jaskrawe łamanie dyscypliny finansów publicznych. Co z tym zrobią radni, którzy przez pół roku obserwowali te zaskakujące decyzje Marzeny Cendrowskiej? Co z tym zrobi obecna pani burmistrz? Chcemy w tym miejscu podkreślić jedno: jeśli funkcjonariusz publiczny – radny albo burmistrz ma podejrzenie lub domniemanie, że naruszono dyscyplinę finansów publicznych, to jego rolą nie jest rozstrzyganie, czy należy to zgłosić. Rolą i prawnym obowiązkiem funkcjonariusza publicznego jest zgłosić takie sprawy do rozpoznania przez Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych lub do prokuratury. Jeśli tego nie zrobi, to nie powinien próbować udawać niezorientowanego i naiwnego – bo po prostu staje się współwinny.


Pod koniec półrocznego zarządzania Pułtuskiem przez poprzednią burmistrz pisaliśmy o sposobie wymiany władz w miejskich spółkach. Nie odnosiliśmy się do tego, czy te zmiany były konieczne lub właściwe – zdecydowanie krytyczne odnieśliśmy się do metod, jakimi te zmiany wprowadzano: chodziło o typowe "przynoszenie w teczce" nowych nominatów do rad i zarządów. Zacytowaliśmy opinie Najwyższej Izby Kontroli, która w minionych latach wielokrotnie kontrolowała wiele komunalnych spółek w różnych gminach. NIK zarzucał kontrolowanym samorządom obsadzanie kluczowych stanowisk w spółkach w sposób wyłącznie uznaniowy – polegający na indywidualnym wskazywaniu kandydatów przez wójtów/burmistrzów/prezydentów. Jak stwierdził NIK, były to działania w całkowitym oderwaniu od procedur gwarantujących jawność i przejrzystość. Nie dbano o powołania członków zarządów i rad nadzorczych w taki sposób, by móc wybrać tych, którzy mają obiektywnie najwyższe kwalifikacje i kompetencje. Najwyższa Izba Kontroli wprost zarzucała samorządom dokonywanie wyborów niepoprzedzonych udokumentowanymi postępowaniami kwalifikacyjnymi, umożliwiającym wybór najlepszego kandydata. Marzena Cendrowska nawet się nad tym naszym artykułem "nie zająknęła".



A jak wygląda pułtuski "krajobraz po bitwie" w tej kwestii dziś? W ostatnich dniach dowiedzieliśmy się o zmianie w składzie rady nadzorczej spółki wodociągowej. Było jawnie i przejrzyście? Trudno po niespełna miesiącu od objęcia sterów miasta przez nową panią burmistrz oceniać jej działania. Ale pewne przewidywania narzucają się samoistnie. Beata Jóźwiak jeszcze w trakcie kampanii wyborczej deklarowała, że planuje rodzaj nowego otwarcia, że chce postawić na młodych, świetnie wykształconych ludzi. To zadanie raczej nie będzie łatwe. Po pierwsze w Pułtusku i całym powiecie, od dekad nie stawiano na "młodych i wykształconych" – w opinii publicznej zawsze promowano wyłącznie "swoich", bez względu na wiedzę i kwalifikacje, a często nawet sprzecznie z niezbędnymi kwalifikacjami. Więc młodzi, wykształceni i ambitni dawno zabrali się stąd i realizują swoje kariery gdzie indziej. Już nikogo od dawna nie dziwi, że w konkursach na urzędnicze stanowiska z góry wiadomo, kto będzie zatrudniony. Jak to się zwykło mówić: to małe miasto... Smutne, że nikogo to nie dziwi – ale tragiczne jest to, że nikogo to nie oburza. Po prostu – jak się ma odpowiedniego wujka albo chrzestną, to wszystko się dobrze potoczy. Pułtusk stoi w miejscu i zamiera. Dosłownie. Na liście 139 polskich miast "tracących znaczenie społeczno-gospodarcze (dane Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej) Pułtusk zajmuje niepokojąco wysoką pozycję. Sytuacja z roku na rok jest coraz gorsza – obecnie Pułtusk jest w grupie sklasyfikowanej przez Ministerstwo jako "miasta obniżającego się potencjału (silne powiększanie niekorzystnego dystansu, umiarkowanie zła sytuacja społ.-gosp).


Wszyscy pamiętamy informacje propagowane przez nasze starostwo, jakoby nasz powiat był w grupie 10 najbogatszych w Polsce. Bardzo chcielibyśmy w to uwierzyć, ale widzimy, jak się w naszym powiecie i w mieście żyje. Rozmawiamy z mieszkańcami. Z danych za 2021 r. (Serwis Samorządowy Polskiej Agencji Prasowej) wynika, że wydatki na jednego mieszkańca w gminie Pułtusk wyniosły 5.822 zł. Dla porównania: w gminie Kleszczów (pierwsze miejsce w zestawieniu), w sąsiednim województwie łódzkim, w tym samym roku wydatki na mieszkańca wyniosły 45.413 zł.


Wnioski nasuwają się oczywiste: jeśli nic się nie zmieni w podejściu do kierowania Pułtuskiem i całym powiatem – to będziemy się gospodarczo i społecznie zsuwać w niebyt. Poprzednia i obecna burmistrz otwarcie potwierdziły, że miejskie spółki były zarządzane bardzo źle... ale najwyraźniej powinniśmy uwierzyć, że w tym samym czasie miasto i powiat zarządzane były poprawnie. Szkoda, że najwyraźniej nic na to nie wskazuje. Pułtusk musi otworzyć się na nowe, ale czy potrafi to zrobić ekipa, która od lat przesiada się z jednych foteli na inne? Czytelniku – odpowiedz sobie na pytanie: ile razy, w ostatnich latach Twój radny, który ponoć "jest Twoim głosem w Radzie", zaprosił Cię na spotkanie żeby dowiedzieć się o Twoich potrzebach, bolączkach, pomysłach czy zastrzeżeniach? W ustawie zapisano, że "Radny utrzymuje stałą więź z mieszkańcami" i jest to ustawowy obowiązek radnego. Jak zatem Twój reprezentant w Radzie wykonuje swój obowiązek? Reprezentuje Ciebie – czy raczej trzyma się partyjnej dyscypliny klubowej? Niestety – to często nie jest to samo...


W najbliższych wydaniach będziemy Państwa informować o kluczowych miejskich inwestycjach, jak choćby koszarach przebudowywanych na mieszkania komunalne, gdzie najwyraźniej pomylono się w ocenie kosztów mniej więcej dwukrotnie. O odbudowie przedszkola w Przemiarowie, za które podatnicy zapłacą także dwukrotnie. O stanowisku starosty w sprawie dramatycznego bezrobocia w powiecie, o prawdziwym stanie systemu opieki zdrowotnej i wielu innych sprawach istotnych dla nas wszystkich. Postaramy się dokładnie i szczegółowo zrelacjonować proces uruchamiania nowego DPS na Popławach. Będziemy nagłaśniać te tematy, o których wszyscy szepcą, ale nie ma chętnych, żeby je głośno i rzetelnie przedstawić publicznie.


RED


Podziel się
Oceń