Niewiele ma to wspólnego z ekologią, o którą nam tak wszystkim chodzi, i wcale tak nie musi być, ale jest mimo apeli księży i administratorów cmentarzy o ograniczenie cmentarnych ozdób i zniczy.
Tak więc na własne życzenie zatruwamy powietrze i Ziemię. Zniszczone ozdoby przecież trzeba kiedyś usunąć, potem je zutylizować. A to obciąża środowisko. Czy wiecie, że ziemia nie rozłoży sztucznych ozdób nawet przez 100 lat?
Cóż, tradycja nakazuje ustroić rodzinny grób na bogato, na zasadzie zastaw się a postaw się. Można to nawet zrozumieć, kiedy wyłączymy myślenie i o ekologii, i o przesadzie, ale nasza miłość i wieczna tęsknota za tymi, którzy odeszli "każą" nam przystrajać miejsca ich spoczynku po prostu z przepychem.
Narzekając na drożyznę cmentarnych ozdób, kupujemy ich ponad miarę i co ciekawe z oporem korzystamy z wystawionych, czystych i estetycznych opakowań szklanych na świeczki.
Jeszcze dziś, w dwa tygodnie po DNIU WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH, można zaobserwować ów cmentarny przepych. Pani Krystyna nam powiedziała: - Ja lubię umiar i estetyczny minimalizm na grobie męża. Jeden wyraźny znicz, kwiat chryzantemy i tyle, ale... Rodzina jest "niezawodna", nastawiała różnokolorowych zniczy, nakładła sztucznych kwiatów, jutro je wszystkie sprzątnę, po prostu wyrzucę. Jestem oburzona i zdenerwowana takim niechcianym przeze mnie strojeniem rodzinnego grobu...
Grażyna M. Dzierżanowska