Są miasta piękne jak bombonierki, są miasta brzydkie, są zaniedbane. Ale w każdym można dostrzec coś, co zachwyca, zastanawia, zatrzymuje nas w wędrówce. To COŚ to miejska biżuteria, COŚ związane z przeszłością – dawną i tą bliższą naszym czasom. I niestety, jak w naszym mieście, nadgryzione zębem czasu. To COŚ to elementy całości, detale, a bywa, że i całe przestrzenie, np. obiekty czy uliczki.
Przyglądam się biżuterii mojego miasta, zachwycam się, wyszukuję ją, krótko opisuję, nie wchodząc zbytnio w historię sztuki.
Tymczasem...
BRUK RYNKOWY (na najdłuższym brukowanym rynku w Europie) – wyróżnia nasz rynek spośród tych w kraju zabudowanych kostką. Bruk zwany kocimi łbami jest piękny, niestety, nie wszyscy dostrzegają jego estetyczną wartość.
***
JEDNO Z PIĘKNYCH OKIENEK W PRZYSZPITALNEJ BASZCIE, będącej przed laty kostnicą – pułtuszczanie mówili: trupiarnią; w obiekcie znajdują się dwa otwory okienne, też zabytkowe, ciężkie drzwi obudowane ceglanym murem.
***
CUD-KORZENIE DRZEWA, O KTÓRE to drzewo ROZEGRAŁA SIĘ WALKA – na jego wycięcie nie zezwolił konserwator zabytków; znajdowało się na linii nowo powstającego chodnika.
***
ŻARNO KAMIENNE – górna jego część (KOŁO), z otworem na wsypywanie ziarna; obecnie służy za... kwietnik przy Muzeum Regionalnym.
Cieszy mnie, że pułtuszczanie zainteresowali się cyklem BIŻUTERIA MOJEGO MIASTA albo NASZE KLEJNOTY i biorą udział w wyszukiwaniu pułtuskich perełek. Dziś bardzo dziękuję za dwa wskazania p. Grażynie Kozioł; będą prezentowane.
GRAŻYNA M. DZIERŻANOWSKA – tekst i foto, ciąg dalszy nastąpi