Dalej dysponują publicznymi pieniędzmi według uznania, jakby wykładali je z własnej kieszeni!
Transparentności w procesie wydawania publicznych środków strzec mają liczne przepisy, aby zamówienia na realizację wielu zadań rządowych czy samorządowych nie były kierowane "po znajomości", a uwzględniały interes gminy i jej mieszkańców.
Powracamy więc do tematu publikowania ogłoszeń, zaproszeń, nekrologów, plakatów z Urzędu Miejskiego, które najwyraźniej nadal odbywa się bez poszanowania zasad uczciwej konkurencji i równego traktowania lokalnych mediów. Po raz pierwszy temat ten poruszaliśmy w roku 2022, za rządów burmistrza Wojciecha Gregorczyka, kiedy to pułtuski Ratusz obraził się Tygodnik Pułtuski i nie podpisał umowy na stałą rubrykę urzędową na kolejny rok. Podpisał natomiast umowę z Pułtuską Gazetą Powiatową, która zaproponowała cenę o ponad 50% wyższą! Tak zwany FOCH stał się u rządzących wtedy gminą Pułtusk decydującym kryterium w rozstrzygnięciu konkursu ofert. A przecież wybranemu wydawnictwu SFOCHOWANI płacą z naszych publicznych środków. Wiadomo też, że propagowanie urzędowych ogłoszeń w miejscowych gazetach i na portalach gwarantuje, że dotrą do większego grona odbiorców – mieszkańców gminy. Tymczasem w tej kwestii o dysponowaniu środkami publicznymi w naszej gminie nie decyduje dobro mieszkańców, ich sprawiedliwy dostęp do informacji, bo przecież mamy stałe grono wiernych czytelników. Decydują osobiste animozje panów burmistrzów i miejskich urzędników, którzy nam dziennikarzom robią wykłady na temat uczciwości i rzetelności. Tymczasem to nie oni mają "wymierzać sprawiedliwość". Samorządowcy mogą się reklamować, chwalić, prezentować gdzie chcą, ale za pieniądze wyłożone z własnej kieszeni. Tymi publicznymi, pochodzącymi z naszych podatków, powinni dysponować zgodnie z określonymi prawem zasadami.
Radni miejscy poprzedniej kadencji podjęli temat na specjalnie zwołanej komisji, w której uczestniczyła redaktor naczelna Tygodnika Pułtuskiego Ewa Dąbek. Konkluzją tego posiedzenia był wniosek ówczesnego przewodniczącego Rady Ireneusza Purgacza, by opracować jasne kryteria publikowania ogłoszeń w lokalnych mediach, nie budzące wątpliwości co do uczciwości wyboru oferty.
Minęły dwa lata, zmieniła się władza i miał być nowy początek, a okazuje się, że tak naprawdę nic się nie zmieniło, ba, jest nawet gorzej. Zaczęliśmy analizować ilość i treść płatnych ogłoszeń urzędowych w Tygodniku Pułtuskim i Pułtuskiej Gazecie Powiatowej, również pod kątem zapytań ofertowych, które docierają do naszej redakcji. Z uzyskanych przez nas do tej pory informacji wynika, że w wielu przypadkach byliśmy znów zwyczajnie pomijani, a ogłoszenia zlecano w drugiej gazecie, nie pytając nas o wycenę ogłoszenia. Nasz wydawca zaczął więc kierować do Urzędu Miejskiego pytania w sprawie konkretnych ogłoszeń. Jak się okazuje, zarówno w sierpniu jak i wrześniu tego roku, kiedy pełniącą obowiązki burmistrza była już Marzena Cendrowska i ruszyła kampania przed wyborami, zlecano Pułtuskiej Gazecie Powiatowej ogłoszenia, plakaty zaproszenia, nekrologi za łączną kwotę miesięczną 3001,20 zł brutto, z tym że kwota zapisana słownie w ostatnim takim zleceniu to już 3751, 50 zł brutto. Możemy podejrzewać, o co zresztą będziemy pytać w oficjalnych pismach, że podobne zlecenia były wystawiane co miesiąc.
Bezsprzecznie odnosimy wrażenie, że działania Ratusza, utrzymujące się i nasilające od lat, wykazują brak stosowania się do prawnych reguł odnośnie zagwarantowania uczciwej konkurencji. Wystarczy sięgnąć do ustawy prawo zamówień publicznych. Zacytujemy podstawową, elementarną regułę i przypominamy obowiązek prawny zamawiającego:
Zasady udzielania zamówień, art. 16.
Zamawiający przygotowuje i przeprowadza postępowanie o udzielenie zamówienia w sposób zapewniający zachowanie uczciwej konkurencji oraz równe traktowanie wykonawców.
Jak działają pułtuscy urzędnicy, kiedy prawne procedury nakazują im zamieścić obwieszczenie w lokalnej prasie? Co robią, kiedy chcą opublikować ogłoszenie, zaproszenie czy nekrolog? Przypominamy: w pułtuskim powiecie funkcjonują jedynie dwie gazety – a jedną z nich jest Tygodnik Pułtuski. Otóż pułtuscy urzędnicy już dawno praktycznie zaprzestali wysyłania zapytań ofertowych do naszej redakcji, są one sporadyczne. Urzędników najwyraźniej zupełnie przestało interesować, czy zlecenia "publikacji w prasie lokalnej", za które płacą publicznymi pieniędzmi, mogą kosztować mniej – zaniechano sprawdzania oferty konkurencyjnej, ot tak sobie... A właściwie nie "ot tak sobie", bo to pomijanie Tygodnika wydaje się elementem pewnej strategii, którą wprowadził burmistrz poprzedniej kadencji. Pan burmistrz w sposób otwarty deklarował, że Tygodnika Pułtuskiego nie lubi, bo nie pisaliśmy pochwalnych laurek pod jego adresem – ba, często krytykowaliśmy dziwne lub błędne działania urzędników i przeróżne urzędowe "wpadki". I miejscy urzędnicy na czele z burmistrzem, byli całkowicie głusi i zaimpregnowani na próby wyjaśnienia im, jaka jest - uregulowana prawem rola mediów – także Tygodnika. Cytowaliśmy kilkukrotnie generalną regułę prawną, zapisaną w ustawie prawo prasowe na samym wstępie, w art. 1:
Prasa, zgodnie z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej, korzysta z wolności wypowiedzi i
urzeczywistnia prawo obywateli do ich rzetelnego informowania, jawności życia publicznego oraz kontroli i krytyki społecznej.
Burmistrz będący prawnym ignorantem to lokalny problem – ale gdy reprezentacja władzy samorządowej czyni ze swojej ignorancji narzędzie i podstawę działania, to jest to postawa bezsprzecznie karygodna. W tej konkretnej sytuacji warto zacytować wprost treść art. 15 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji:
czynem nieuczciwej konkurencji jest utrudnianie innym przedsiębiorcom dostępu do rynku!
Za kilka dni wybory burmistrza. Obie kandydatki deklarują ponad wszystko, że chcą uczynić Pułtusk miejscem do życia, działania i wypoczynku lepszym, doskonalszym, sprawniej działającym. Naszą rolą i powinnością, z której zamierzamy się niezmiennie wywiązywać, jest nie tylko opisywanie działań dobrze wykonanych przez urzędników, ale też wskazywanie bolączek, problemów, potrzeb, wytykanie błędów i potknięć władzy – a zdecydowana większość tych uwag to głos naszych czytelników kierowany do redakcji. Zamykanie się przez władze samorządowe na ten głos jest absurdalne – skoro celem jest naprawianie gminy. Nie naprawicie gminy pływając wyłącznie w morzu pochwał i pochlebstw! Wspólnie z naszymi czytelnikami jesteśmy jak dziecko z bajki Andersena – od czasu do czasu mówimy głośno, że "król jest nagi". Niestety, kiedy król z uśmiechem samozadowolenia paraduje przez miasto z gołym tyłkiem, ta "druga gazeta"(...) nabiera wody w usta.
Trwające od lat pomijanie nas i oczywiste faworyzowanie naszej konkurencji odbieramy jako ostracyzm i niedopuszczalne prawnie działania, które zapewne mają Tygodnik Pułtuski "ukarać finansowo". Kiedy krytykujemy burmistrza za urzędnicze błędy, to w odpowiedzi słyszymy, że "Tygodnik nie lubi burmistrza". Konsekwencją jest najwyraźniej to, że w takim razie "burmistrz nie będzie lubił Tygodnika", zabierze wiaderka, grabki i łopatki i pójdzie do innej piaskownicy. Porównanie z zachowaniem obrażonego przedszkolaka nie jest jest przypadkowe ani naciągane.
Dla porządku podajemy wyjaśnienia urzędników, od których w ostatnim czasie próbowaliśmy uzyskać informacje na temat tego systemowego pomijania Tygodnika. Pytaliśmy, opierając nasze dociekania na gruncie prawa zamówień publicznych. W odpowiedziach uzyskaliśmy informację, że "zamówień udzielono poza trybem ustawy Prawo zamówień publicznych /.../ zgodnie z zasadą opisaną w §1 ust. 11 Regulaminu udzielania zamówień publicznych o wartości nieprzekraczającej kwoty 130.000,- zł. ..." A co mówi §1 ust. 11 tego Regulaminu, wprowadzonego zarządzeniem Burmistrza? Cytujemy:
"Regulaminu nie stosuje się do zamówień w wartości nieprzekraczającej 130.000,- zł /.../ których przedmiotem są: (lit. f) "usługi publikacji informacji w prasie i portalach internetowych".
Mamy zatem następującą regułę prawną:
- w sprawie zlecania publikacji w gazetach urząd nie stosuje prawa zamówień publicznych, bo to jest uregulowane regulaminem burmistrza;
- regulamin burmistrza zawiera zasadę, że do publikacji w gazetach regulaminu się nie stosuje;
Po tych dwóch, kolejnych wykluczeniach – bo najwyraźniej wykluczono obowiązywanie zarówno ustawy jak i regulaminu - obowiązuje chyba zasada: zrobimy co chcemy. A i praktyka najwyraźniej pokazuje stosowanie właśnie tej zasady.
Refleksja narzuca się dość oczywista: albo ktoś usiłuje obrazić inteligencję czytających te "prawne regulacje" – albo jacyś urzędnicy nie posiadają zdolności czytania aktów prawnych ze zrozumieniem.
Wierzymy, że nowa burmistrz niezwłocznie zbada tę sprawę.
Na zakończenie przedstawiamy kilka deklaracji – skierowanych do nowej pani burmistrz:
- niezmiennie, działając zgodnie z prawem prasowym i wynikającymi stąd obowiązkami, zamierzamy publikować zarówno informacje pochlebne jak i krytyczne, w podsumowaniu dokonań władz samorządowych;
- Tygodnik Pułtuski w dalszym ciągu jest otwarty na każdą rzetelną informację kierowaną do redakcji przez pułtuszczan, każdą uwagę, pomysł, pochwałę, zastrzeżenie czy skargę;
- Redakcja przez jeden miesiąc następujący po dniu objęcia urzędu przez nową panią burmistrz powstrzyma się od skierowania skargi do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Mając bezsporne dowody wskazujące na oczywiste bezprawne działania, w sposób jaskrawy naruszające prawo zamówień publicznych i inne regulacje prawne, taką skargą najprawdopodobniej spowodowalibyśmy nałożenie znaczących kar finansowych, które Urząd Miasta... bardzo zadłużonego miasta, musiałby zapłacić z miejskiego budżetu. Oczekujemy zatem przywrócenia przestrzegania prawa w przedmiocie opisanej sprawy.
NOWE FAKTY
W temat tego artykułu jak najbardziej wpisuje się sprawa pamiątkowego albumu "Pułtusk. Wenecja Mazowsza", opublikowanego z okazji tegorocznych Dni Patrona Miasta. Za 1000 egzemplarzy tej publikacji gmina zapłaciła wykonawcy
30 tys. 450 zł. Dość znaczna kwota, wydana z budżetu gminy zainteresowała radnego Jakuba Tomaszewskiego, który złożył interpelację w tej sprawie, chcąc poznać szczegóły - sposób wyłonienia wykonawcy i liczbę ofert z których go wybrano, bo wiemy przecież, że firmy mają różne ceny za taką samą usługę i zawsze warto je porównać. I cóż się okazuje? Otóż wykonawcą zamówienia, któremu zapłacono ponad 30 tysięcy jest AGA - Press, czyli wydawca Pułtuskiej Gazety Powiatowej. Oczywiście tu też nie stosowano konkursu ofert, wszystko odbyło się poza trybem Ustawy Prawo Zamówień Publicznych.
Mamy radnych nowej kadencji, wielu jest aktywnych, dociekliwych, zainteresowanych finansami gminy. Apelujemy więc do Was Państwo Radni, pochylcie się nad tą sprawą i niezależnie od wyników niedzielnych wyborów, spróbujcie wspólnie wypracować jasne przejrzyste zasady.
RED