Wszystko, co powinniśmy wiedzieć o pułtuskich cmentarzach, o ich estetyce, o pochówkach i śmierci, o... kolumbarium.
Wiele zmian nastąpiło na pułtuskich cmentarzach, tzw. PIERWSZYM i ŚWIĘTOKRZYSKIM, odkąd Daniel Grzegorczyk został właścicielem ZAKŁADU POGRZEBOWEGO KRASZEWSKI.
- Jestem administratorem PIERWSZEGO cmentarza (zarządcą jest ks. proboszcz Jarosław Arbat) i jeśli chodzi o prace na nim, to kosimy trawę, sprzątamy, przygotowujemy groby - na tym się znamy. I tak PIERWSZY cmentarz obsłużyliśmy na tip top. Ogarnęliśmy śmieci wokół cmentarza i na nim; w sumie zebraliśmy pięć kontenerów odpadów i dodam, że to miejsce wyglądało gorzej niż firma odpadów komunalnych, niesegregowanych. Co gorsze, znowu zaczyna robić się to samo i to po kilku miesiącach od sprzątania. Chodzi o odpady budowlane, wyrzucane pod parkan, przy grobie. Wiemy, skąd pochodzą te odpady, na razie czekamy i dajemy szansę na ich posprzątanie – mówi D. Grzegorczyk, który zaznajamia nas również z cmentarnymi zmianami, a te dotyczą nowej alejki na końcu nekropolii, gdzie powstanie około 50 miejsc. Już powstało kilka grobów, które można wykupować. To kwatery murowane w ziemi. Jednocześnie trwa usuwanie licznych tam karp.
Cmentarz Świętokrzyski, pułtuskie Powązki, również ulega dużym zmianom. Powstały nowe alejki, nowe chodniki, ławeczki przy grobach muszą być mobilne, przytwierdzone na łańcuszku, dzięki czemu udrożnione są przejścia, a zabytkowe nagrobki podlegają odnawianiu dzięki corocznym kwestom 1 listopada. Powiedzmy jeszcze o kącikach darmowej wypożyczalni sprzętów porządkowych na obu cmentarzach. Hasło: Zapomniałeś, pożycz, nie zapomnij oddać. Narzędzia są podpisane i może dlatego na razie nie giną, jedynie ulegają zniszczeniu i ludzie je wyrzucają, stąd prośba o niewyrzucanie, bo my sprzęty naprawiamy. Co jeszcze? Mamy zniczo-półki, które nie są traktowane przez ludzi jako pomoc dla osób, które chcą wykorzystać cudzy znicz, tylko jako miejsce odpadów. I jeszcze taka sprawa, że ludzie nie segregują śmieci, wrzucają je do kontenerów, jak popadnie. Cmentarze wiejskie a miejskie? Bez porównania - wiejskie są zadbane i dbają o nie sami ludzie.
Toalety? Są – na DRUGIM CMENTARZU znajduje się TOY TOY, przy PIERWSZYM jest blisko toaleta miejska, przy ul Sienkiewicza, w wjeździe do niej.
Cmentarne zmiany cieszą pana Daniela. – Cmentarz powinien być traktowany jak kościół, czyli przychodzimy w to miejsce z pełną powagą, oddając szacunek ludziom, którzy tam spoczywają. Tam są osoby nam bliskie, ludzie, których kochaliśmy, przyjaźniliśmy się z nimi, znaliśmy. Niestety, coraz więcej grobów jest zapomnianych. Kiedyś były grobowce rodzinne, wielopokoleniowe, ale wraz z migracją ludzi to się zmieniło. Rodzinne groby są więc rozsiane po kraju, brak im opiekunów, na co ma wpływ i śmierć rodzinnych seniorów i rozluźnienie więzi rodzinnych. A my nie możemy dbać o groby, usuwać z nich stare, zniszczone aurą ozdoby choćby z tego powodu, że dla tego kto je położył, mogą stanowić sentymentalną wartość. Miejsce na cmentarzu jest dziedziczone, grobowce są dziedziczone z ustawy, a do zarządcy cmentarza i administracji należy tylko ziemia, to co powyżej należy do osób dziedziczących.
Dzierżawa wymaga opłat. - Na obu cmentarzach jest jednakowa, wynosi 1500 zł na 20 lat, czyli to wychodzi 6 zł miesięcznie, 75 zł rocznie za pomnik. Wiele jest grobów nieopłaconych, niestety.
Pochówki? Coraz częściej podążamy za obrządkami dużych miast, pochówkowi towarzyszy ulubiona muzyka zmarłego, na cmentarzu, co jeszcze niedawno było nie do pomyślenia. Żałobnicy uczestniczący w pogrzebach przynoszą kwiaty – nie ma jeszcze w zwyczaju wystawianie puszek na datki z przeznaczeniem na różne akcje. – Tego nie przeskoczymy – mówi właściciel firmy KRASZEWSKI. – O, jeszcze długo nie. Nawet, kiedy na nekrologu podana jest prośba o nieprzynoszenie kwiatów w zamian za przeznaczenie pieniędzy na mszę św. lub jakiś cel, żałobnicy przynoszą kwiaty.
Oczywiście najczęstsze są pochówki tradycyjne, z ciałem w trumnie, ale... – Zdarza się, że kilka razy w miesiącu mamy pogrzeby z urną, myślę, że 1/3 pochówków to te z urną wstawianą do grobowców – podaje D. Grzegorczyk. W ten sposób chowane są osoby, które za życia miały życzenie spopielenia ciała, bądź rodziny zmarłych nie mają miejsca w grobowcu na trumnę. A urny? W jednym grobowcu może się ich zmieścić około 50, to całe pokolenia. I to jest sposób na uniknięcie tych zaniedbanych grobowców.
Świecki pogrzeb? – Tych jest bardzo mało, kilka razy w roku. Wyróżnia się tym, że nie ma mszy świętej, w ceremonii nie ma krzyża. Mistrz ceremonii? Czasami jest, czasami go nie ma. To jest pogrzeb skupiający się bardziej na wspominaniu zmarłego. Zresztą, powiedziałbym, że każdy pogrzeb świecki jest inny.
Uroczystości pogrzebowe ZAKŁAD KRASZEWSKI sprawuje i w kościele ŚWIĘTEGO KRZYŻA, i w zadbanej, estetycznej kaplicy przycmentarnej, ale ludzie bardziej upodobali sobie kościół.
Cmentarz XXI wieku różni się od tego z ubiegłego. Przykładem jest tu choćby pochówek samobójców na ogólnym cmentarzu, w miejscu poświęconym, nie poza cmentarnym murem, czy pochówki w kolumbariach. Pułtuskie cmentarze są jeszcze od nich wolne, ale coraz więcej ludzi uważa je za doskonałe rozwiązanie i niemyślenie o tym, co się stanie z grobem rodzinnym, kiedy ze świata odejdą ostatni z rodu. Ale... Nadal groby przeznaczone na składanie zwłok i szczątków ludzkich mogą znajdować się wyłącznie na cmentarzach. Także w kolumbariach.
Więc kolumbaria, budowle wyposażone w nisze, w których umieszcza się urny z prochami... - D. Grzegorczyk: - Myślę, że u nas powinno stanąć kolumbarium, ale czy stanie, to nie zależy ode mnie, ale od zarządu cmentarza, czyli od księży, którzy są właścicielami naszych cmentarzy parafialnych. Dobrze by było, żeby inicjatywa wyszła od miasta. Wspomnę, że nasze miasto jako jedyne w okolicy nie dysponuje cmentarzem komunalnym – ma go o połowę mniejszy Maków Mazowiecki, ma też Ostrołęka, Wyszków. Powstanie kolumbarium to duży wydatek, myślę, że ani jednego, ani drugiego księdza proboszcza nie jest stać na taki duży wydatek przy tak dużych kosztach utrzymania cmentarza. One są ogromne, niemiarodajne do tej dzierżawy, do cen pułtuskich. Myślę jednak, że proboszczowie wyraziliby zgodę na powstanie kolumbariów. Weźmy nową część cmentarną... na przestrzeni 50 cm na metr i czterech kondygnacjach kolumbarium złożylibyśmy po trzy osoby w każdej kondygnacji, to mamy w sumie 12 osób. Kolumbarium to wykorzystanie każdej przestrzeni, nawet małej czy w rogu cmentarza, miejsca, gdzie nie można zrobić grobu. Można pobudować dowolną bryłę, też umieścić kolumbarium w ogrodzeniu cmentarza.
Cmentarz to temat morze, może jeszcze do niego wrócimy, tymczasem na koniec rozmowy pytam pana Daniela o metafizyczne doznania związane ze śmiercią i zmarłymi. – Tak – podaje mój rozmówca – miałem taki przypadek ponad 10 lat temu. Przygotowaliśmy z kolegą "dziadka", tak nazywaliśmy starszych mężczyzn, do pochówku i zapomnieliśmy włożyć jego mocno wysłużonej czapki do trumny. "Dziadek" się z nią nie rozstawał za życia. I przyśnił mi się o piątej rano. Powiedział: "Wnuczek, gdzie jest moja czapka?". Zadzwoniłem do kolegi Sebastiana, a on mi mówi, że tej czapki nie włożył do trumny. Pojechałem do zakładu patomorfologii, zabrałem czapkę, zawiozłem, położyłem ją przy zmarłym... Ja wierzę w życie po śmierci... Dodam, że przygotowanie ciała do pogrzebu czy obsługa pogrzebowa to są czynności bardzo obciążające psychicznie. My widzimy to, czego ludzie nie widzą. Musimy mieć wiarę i współczucie dla osób zmarłych i ich bliskich, musimy mieć do nich szacunek. Obchodzić się z ciałem i ludźmi delikatnie... Jak ja odreagowuję swoją pracę? Mam ten plus, że wychodzę z pracy i nie pamiętam... pracy. Tak też odłączał się mój umysł, kiedy pracowałem przy sekcjach zwłok, dużo ich wykonałem. Moja praca zaczynała się od zakładu patomorfologii, od badania tkanek, które są pobierane podczas operacji pod kątem chorób nowotworowych. Więc już obycie miałem. Ale pierwszej sekcji zwłok nie zapomnę do końca życia.
Dziś ZAKŁAD POGRZEBOWY KRASZEWSKI wpisał się już w pułtuski krajobraz. Zbiera pozytywne opinie i podziękowania za ceremonie pogrzebowe, za obsługę i ostatnią drogę ZMARŁEGO na ZIEMI.
Grażyna Maria Dzierżanowska