Przed laty to były DNI PATRONA MIASTA ŚWIĘTEGO MATEUSZA!
A najpiękniejsze korowody uczniów, przedszkolaków, pracowników instytucji kulturalnych, motocyklistów, Kurpiów, radnych... Było barwnie i wesoło.
Ostatnie DNI wyraźnie różnią się od tych sprzed lat. Stały się szare i nudne, i długie jak makaron. Brak w nich ożywczych pomysłów, happeningów, ulicznych teatrzyków, krótkich obrazków widowiskowo-sportowych, grup śpiewających i grających na instrumentach, malowania największych kocich łbów... I innych.
Gross zdarzeń powinno odbywać się na RYNKU.
No i nie ma u nas pospolitego ruszenia przygotowującego miasto na... DNI MIASTA. Nie ma rozmów, szermierki słownej, burzy mózgów i ścierania poglądów na temat, kto co przygotuje, w jaki sposób i dlaczego. U nas powiela się scenariusz od lat ten sam.
Żadnego całowania biskupa w pierścień, a my przecie miasto biskupie. TO happening, do niego zdjęcie i dobra pamięć o DNIACH do następnych DNI PATRONA.
GMD