No i proszę, łąka miejska, która już straciła swój wiosenno - letni urok, została skoszona. Co z nią dalej, zobaczymy, tymczasem dziękujemy pracownikom zieleni za pójście za naszą TYGODNIKOWĄ sugestią. I sugestią mieszkańców, którzy z trudem znosili widok zaniedbanej, pełnej zbrązowiałych chwastów przestrzeni. Niestety, już tak jest i będzie, że nic nie jest na zawsze. I że o to, co powołało się do życia miejskiego należy dbać. Po niedawnej penetracji miejskiej zieleni z przykrością zauważyliśmy marny stan zieleńców w wielu miejscach, np. naprzeciwko tężni. Był czas, że ten teren czarował oczy, teraz, nieodnawiany, wygląda marnie, a nawet bardzo. – Ale czy w dobie roztańczonego, przedwyborczego miasta znajdzie się czas na myślenie o zieleńcach? A lato ucieka... - powiedział nam warszawiak – pułtuszczak.
***Kwiaty, które stanowiły znak POLSKI WALCZĄCEJ sprzed RATUSZA, posadowione tamże z okazji 80-lecia powstania warszawskiego - po dyskusjach - znalazły swoje miejsce powyżej PASAŻU KLENCZONA. Nadal są w dobrym stanie, tylko u niektórych przechodzących ulicą Traugutta budzą lekkie zdziwienie. – Nie lepiej było posadzić te kwiatki w innej konfiguracji? Przecież rocznicę powstania już obchodziliśmy; ja bym teraz wykorzystała je "budując" zarys ratusza lub zamku, ciekawiej by było – usłyszeliśmy od przechodzącej ulicą kobiety. – Tam wyżej, naprzeciwko tężni jest brzydko i dość miejsca na te kwiatki. A co my na to? My na to, że o gustach się nie dyskutuje, ale wypowiedź naszej rozmówczyni p. Barbary, odbieramy za rozsądną. I tak sobie myślimy, że u nas do wielkiej rangi urastają WYDARZENIA zgoła duperelne. Jasne, roślinność w mieście jest ważna, wszak już na pierwszy rzut oka wiemy, czy miasto dba o estetykę czy nie. Ale dbając o estetykę, tu zieleń, należy myśleć też o jej formie.
***
W Domu Polonii, w recepcyjnej sali, przypatrzyliśmy się bardzo ciekawym gadżetom związanym z Pułtuskiem. To biała bluzeczka z krótkimi rękawami z nadrukiem związanym z naszym miastem. Oto dziewczyna o bujnych włosach, w nich, jak koronę, ma ...zamek. Do koszulki mamy pasującą lnianą torbę z takim samym nadrukiem. Bardzo to pomysłowe i bardzo estetyczne. Rzeczywiście, dobrze służące promocji miasteczka. Dzieło Domu Polonii.
***
Ludzie nas pytają, dlaczego u nas nie ma targu staroci. Nie pytajcie, nie wiemy. Nikomu z promujących Pułtusk zapewne na tym nie zależy. A szkoda. Do miast, w których odbywają się takie targowiska, zjeżdżają się ludzie nawet z odległych miejsc. Wiemy, bo bywamy na takich targowiskach. I spotykamy na nich pułtuszczan. Nic dziwnego, targowiska niosą niespodzianki, tajemnice, są też miejscem relaksu i odpoczynku. Ostatnio odwiedziliśmy targowisko w miejscowości Błonie (zdjęcie), w Ciechanowie, w Grodzisku Mazowieckim. Jeździmy na nie chętnie, są dla nas formą wycieczki. A my? My w Pułtusku? My mamy wielki rynek, więc odpowiednie miejsce, mamy łatwy dojazd dla zamiejscowych, wiele z nas, pułtuszczan, chętnie kupuje przedmioty z duszą: do domu, do ogrodu, dla własnej estetyki – biżuteria, torebki, koszyczki, nawet ubrania. Nic, tylko działać. Wprawdzie jedna z pań para się sprzedażą różności na targu w Grabówcu, ale to przecież jednostka. A w masie siła. A w tej sile nie ma rzeczy, której byście nie znaleźli.
***
A teraz taki oto obrazek, obrazek marketowy. Kolejka w markecie jak przysłowiowy wąż boa. Działa jedna kasa. Na końcu węża staje starsza kobieta. Z BOKU kolejki stoi GADAJĄCA przez TELEFON. OSTATNIA wie, że GADAJĄCA przynależy do kolejkowego węża. GADAJĄCA oburzona: - gdzie pani staje? Ja tu stoję. OSTATNIA: - Wiem, ale – jak pani uważa- gdzie ma stanąć? Przy nabiale, a może przy warzywach? Gadająca swoje: - Przecież ja tu stoję – mówi, a twarz jej tężeje ze złości. – Ale ja to wiem – odpowiada OSTATNIA. Przysłuchuje się tejże rozmowie młody człowiek. Zwraca się do OSTATNIEJ: - Proszę, pani stanie przede mną (a stał przed GADAJĄCĄ). – Ktoś miły mi pomógł w BIEDRONCE, teraz ja pomogę pani w związku z bezinteresowną złością tej pani.
PANI OSTATNIA opiera się prośbie, ale wreszcie staje przed PANEM. Pani GADAJĄCA Z TELEFONEM stoi więc za OSTATNIĄ i za młodym mężczyzną. I jest OSTATNIA. I wreszcie MILCZĄCA.
***
Kupiliśmy sobie "Świat Mody" z `74 roku. Na starociach. Niezwykle ciekawy. Kto to jeszcze pamięta? Gazeta z wykrojami. Wielotematyczne czasopismo to było, bo to i o modzie, o biżuterii, o jedzeniu i przyprawach, oraz o diecie na... przytycie. Ludzie! Tytuł brzmi JEŚLI WAŻYSZ ZA MAŁO... Nigdzie dziś takiego tytułu nie znajdziecie. Podamy Wam przykładowy jadłospis dzienny, oto on: Pierwsze śniadanie – herbata z mlekiem, plasterek wędliny, twarożek ze śmietanką, z rzodkiewką i papryką, masło, pieczywo. Drugie śniadanie – sok surówkowy owocowy, mleczko karmelowe, ciasto drożdżowe. Obiad – zupa cytrynowa z łazankami, befsztyk z cebulą, frytki, kalafior, surówka z pomidorów, krem truskawkowy. Podwieczorek – śmietanka, biszkopt. Kolacja – omlet z jaja z groszkiem, pieczywo, masło, herbata. Przed snem owoce.
Co na to szefowa NaturHouse w Pułtusku?
***
A w ubiegły piątek, jak informowała facebookowiczów Ewa Mikołaszek, która cała jest w muzyce, wystąpił przy fontannie zespół ACOUSTIC DUO. Owo przyjemne wydarzenie zgromadziło przed Magdalenką i fontanną miłośników dobrej muzyki. Piękne okoliczności przyrody, szum wody i "obecność" samego Krzysztofa Klenczona, a przede wszystkim dobra muzyka, to jest to!
***
W KGW w Dębinach nad Stawem wielka radość – panie cieszą się z uzyskania trzeciego miejsca w BITWIE REGIONÓW. Oto nagrodzono ich za barszczyk dudkowy, wieprzowy, którego autorką jest pani Jola. Gospodynie już trzy razy brały udział w tym SMACZNYM konkursie, uzyskiwały. wyróżnienia za serwowane dania, a w tym roku SUKCES. Dodajmy, że barszczyk dudkowy to danie, które nie często gości na naszych stołach. Wymaga specyficznej bazy, a w smaku jest zniewalający, no i trzeba umieć go zrobić.