Na początek kilka danych w wypowiedzi pana dyrektora. Otóż, przed połączeniem starej spółki szpitalnej z Gajda - Med generowała ona straty w wysokości 400 tysięcy miesięcznie, pensje nie były wypłacane terminowo, kontraktów nie realizowano w pełni i te niedowykonania wpłynęły na negocjowanie kontraktu na 2016 rok. Jeśli chodzi o jego wysokość, jest taki jak w minionym roku. Robert Gajda twierdzi, iż ogromnym sukcesem jest jednak uzyskanie dodatkowego kontraktu w wysokości 1 mln 200 tys. złotych na oddział geriatryczny. Do mazowieckiego oddziału NFZ złożone zostały również prośby o kolejne oddziały: zakład opiekuńczo – leczniczy (ZOL) na terenie szpitala (60 – 80 łóżek) i rehabilitację kardiologiczną (20 łóżek). Dałoby to pełne obłożenie łóżek. Kontrakty są wyrabiane na poziomie 150%, pensje wypłacane "z dokładnością szwajcarskiego zegarka". Niestety, bilans naszego szpitala nadal jest ujemny, choć stratę udało się zmniejszyć z 400 do około 150 -180 tysięcy miesięcznie.
Radny Ryszard Befinger był rozczarowany tym, że nie ma starosty i że tak późno poinformowano go o obecności na sesji dyrektora generalnego szpitalnej spółki, gdyż zamierzał zaprosić do dyskusji większą liczbę mieszkańców. Pytał, dlaczego tak wiele osób z naszego terenu wybiera ościenne szpitale, czy jest to wina niewystarczającej obsady, czy też innych czynników.
- Byłem w szpitalu z bratem. Godzinę czekaliśmy na lekarza, bo brata bolało "w dołku". Następnym razem nie zobaczono nawet mojego dziecka. Pani rzeczniczka szpitala napisała w gazecie, że lekarz obejrzał, stwierdził że nic nie ma, nie udzielił żadnej porady, bo nie było takiej potrzeby. To nie jest prawda, bo lekarz dziecka nie obejrzał, nie ma żadnego wpisu, że ja się zgłosiłem do szpitala. Słyszałam, że poproszono te panią o monitoring jednak okazało się, że ta pani nie wie co pisze, bo nie wie nawet w którym dniu to było - relacjonował radny. - Chciałem żeby był tu pan starosta, bo on ubiega się od gminy o ulgi podatkowe dla szpitala, a pan burmistrz powiedział, że w tej sprawie zapyta nas radnych o zdanie. Dziwię się, że pan starosta obniżył panu doktorowi czynsz na 10 tysięcy, a nas prosi o ulgę. Lekką ręką daje, a drugą wyciąga.
Befinger mówił też o porannych kolejkach do lekarza pierwszego kontaktu, po pięć wolnych numerków. Podobno ludzie wstają o 4, 5 by zająć kolejkę i zdobyć któryś z nich. Wspomniał o wizycie u ortopedy w szpitalu i płatnym USG w cenie 150 zł. To samo badanie było darmowe w Ciechanowie.
Robert Gajda wysłuchał wywodów radnego ze spokojem i w skupieniu, ale zareagował bardzo emocjonalnie.
- Panie radny Befinger, drogi Ryszardzie, mój serdeczny przyjacielu – BYŁY- łżesz jak pies albo jesteś nieświadomy! Nie będę się ustosunkowywał do tych wszystkich kłamstw, bo to wszystko bzdury! Jakie oddziały są w szpitalu każdy wie, nie ma u nas chirurgii dziecięcej. Stanowi to pewien problem, wtedy kiedy mamy do czynienia z urazami osób niepełnoletnich. Jeśli chodzi o monitoring, jest on do udostępnienia osobom które są prawnymi opiekunami dziecka, jeśli oczywiście jeszcze istnieje - powiedział między innymi.
Robert Gajda zarzucił Ryszardowi Befingerowi, że wypowiada się w imieniu innych osób, a w rzeczywistości to są jego oskarżenia, choć niemal codziennie odwiedza przychodnię i czegoś potrzebuje, a więc z usług naszej służby zdrowia korzysta.
Słowa dyrektora szpitala wywołały oburzenie nie tylko u Ryszarda Befingera, któremu w tak dosadny sposób zarzucił mówienie nieprawdy. Z sali odezwał się również Tadeusz Ochtabiński twierdząc, że przewodniczący Rady nie powinien dopuścić do używania takich słów wobec radnego.
- Pan sobie musi zdać sprawę że pan nie jest pępkiem Pułtuska! Pan się zastanowi nad słowami, które mówi!- skwitował Ryszard Befinger.
Pytania do Roberta Gajdy mieli również inni radni. Mariusz Osica poruszył omówione wyżej tematy terminowości wypłat w szpitalu, długu jaki obecnie generuje spółka i tego, kto tę stratę pokrywa. Otóż, w całości odpowiada za nią firma Gajda - Med. Gdyby szpital zaczął w przyszłości bilansować się na plus to ewentualne zyski również wpłyną tylko na konto tej firmy.
Agnieszka Zaleska zapytała, czy są szanse na postanie u nas oddziału chirurgii dziecięcej i czy obecnie w szpitalu można wykonać tomografię komputerową, np. kręgosłupa. Mamy bardzo dobry sprzęt, a podobno nie ma lekarzy, którzy odczytują wyniki badań i pacjenci są odsyłani z kwitkiem. Jak wyjaśnił Robert Gajda, problemem nie są lekarze, ale śmiesznie mały kontrakt. Jeśli chory nie jest pacjentem oddziału, a chce wykonać tomografię, musi czekać w długiej kolejce. Natomiast chirurgia dziecięca może funkcjonować jako oddział jedynie na poziomie szpitala wojewódzkiego i dlatego jest w Ciechanowie.
- Jest to do poprawienia, bo uważam, że chirurdzy powinni być bardziej elastyczni i przyjmować dzieci, natomiast prawnie zmusić ich nie można - stwierdził.
Z kolei Tadeusz Ochtabiński chciał się dowiedzieć, dlaczego pogotowie ze szpitala przeniosło się na Mickiewicza, czy jest tak jak się mówi, że był to efekt podniesienia im czynszu przez nowy zarząd spółki.
Dyrektor generalny wyjaśnił, że nasze pogotowie nie istnieje od dawna i jest to efekt reformy ratownictwa. Teraz nasz teren obsługuje firma MEDITRANS koordynowana przez Ostrołękę, która u nas jedynie stacjonuje. Sami wypowiedzieli umowę i przenieśli bazę na Mickiewicza, nie podniesiono im czynszu od momentu przejęcia szpitala przez Gajda - Med.
- Szpital się rozwija dobrze, a to że jedna osoba jest w stanie spowodować taką atmosferę, że wszystko się wali, to tak jest zwykle. Ludzie niezadowoleni robią z tego wielkie HALO, ludzie zadowoleni nie mówią nic - zakończył dyskusję Robert Gajda.
Drogi Ryszardzie łżesz jak pies!
Zgodnie z obietnicą burmistrza, na ostatnią sesję Rady Miejskiej zostali zaproszeni Robert Gajda dyrektor generalny Szpitala Powiatowego Gajda-Med oraz starosta pułtuski, który jednak z zaproszenia nie skorzystał. Robert Gajda przedstawił obecną sytuację szpitala, odpowiadał również na pytania radnych. Do nerwowej wymiany zdań doszło między nim a radnym Ryszardem Befingerem
- 11.05.2016 14:26