Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 18 czerwca 2025 14:22
Reklama Wieliszewskie Wianki 2025

PUŁTUSKIE WYGONY DWA

PUŁTUSKIE WYGONY DWA
wygon 1

Wygony... Przy ulicy Kościuszki są dwa. Nie mają jakiś wyszukanych nazw: ten pierwszy od 3 Maja to WYGON PIERWSZY, ten bliższy pierwszemu cmentarzowi to WYGON DRUGI.
Wygony, szczególnie te porośnięte krzewami i drzewami, przywodzą przed oczy wąwozy i jary. A wygon? Wygon to po prostu przestrzeń prowadząca bydło i ptactwo, np. gęsi na pastwisko.


Dla mnie urok miał jedynie PIERWSZY WYGON, przy którym mieszkałam. Był bardziej zakrzaczony, przez to bardziej tajemniczy, ale bardziej tętniący życiem, bowiem uczniowie z RYNKU i przyrynkowych ulic podążali nim do szkoły, do CZWÓRKI. Wiosną i ciepłą jesienią chłopcy szli wygonem, pokonując najpierw kanałek, zaś dobrze wychowane dziewczynki gardziły takim skrótem i przemierzały mostek Benedyktyński, wchodząc potem na 3 Maja, a z Trzeciaka na Kościuszki.


Wygon według Witolda Doroszewskiego to szeroka miedza lub droga służąca do pędzenia bydła na wypas. Naszemu pierwszemu wygonowi wieczór w wieczór, późną wiosną i latem, przyglądaliśmy się z uwagą: koniom, krowom, owcom, nawet gęsiom ciągnącym z pastwiska. Wieczorem ten żywy sznur niósł ze sobą zapach wody, nawet trawy i "placków" wydalanych przez krowy. Zwierzęcy ów sznur muczał, meczał, beczał, rżał i gęgał. Kiedy przeszedł, wygon był mokry i osobliwie pachnący. My, dzieci z Kościuszki 8 i dalszych numerów przyglądaliśmy się przejściu zwierząt jak ciekawym widowiskom, chociaż nie dorównywały one... pogrzebom.


Nie pamiętam tylko, czy wygon był już wybrukowany kocimi łbami, czy nie. Doskonale zaś pamiętam jego jesienny urok, pełen kolorowych liści, po których brodziliśmy jak po wodzie.


Wręcz zaczarowany był zimą, kiedy drzewa wygonowe przywdziewały białe czapy, a jego środkiem mknęły sanki. W powietrzu śmigały śnieżne kule. Cały wygon śmiał się i wrzeszczał, kiedy sanki wpadały na sanki, zrzucając dzieci w śnieżny pył.


Był taki dzień w czerwcu, kiedy wygon bielił się podartymi kartkami z zeszytów szkolnych. To RYNKOWI chłopcy tak świętowali koniec roku szkolnego, mszcząc się za wszelkie prawdziwe i urojone niepowodzenia szkolne spowodowane przez... nauczycieli.


GMD



Podziel się
Oceń