Tak rodzi się pytanie o to, czy urzędy mają swoich – powiedzmy – wysłanników, którzy dokonują oglądu przestrzeni, w których żyją. Na najwyższych urzędowych pracowników nie ma co liczyć – oni patrzą na świat przez okna samochodów. Trudno więc wypatrzeć, gdzie chodnik się zapada, gdzie stoją uschnięte drzewa, gdzie schody zagrażają bezpieczeństwu ludzi, gdzie chodniki lepią się od brudu, gdzie trawniki zarośnięte chwastami po kolana, gdzie śmierdzi i dlaczego... To GDZIE można mnożyć.
A ludzie... widzą, co piszczy w ich trawie. Piszą do naszej REDAKCJI i telefonują, w niej szukając wsparcia i wskazanie problemu. Ostatnio rozmawialiśmy z mieszkańcem Kacic o śmieciach gromadzonych w pobliżu kacickiego kościoła. Tych śmieci jest już tyle, że istnieje obawa przerodzenia się niedużego jeszcze śmieciowiska w tzw. dzikie i duże. Po każdym weekendzie worków wypełnionych różnymi odpadkami jest coraz więcej. - Co ciekawe – powiedział nasz rozmówca – zimą mamy spokój z podrzucaniem śmieci, a kiedy zaczyna się sezon wędkarski, śmieci przybywa. Jesteśmy pewni, że podrzucane są przez weekendowych wędkarzy. Zwracamy się więc z pytaniem do STRAŻY MIEJSKIEJ i do STRAŻY WODNEJ o spenetrowanie miejsca i w jakiś sposób zapobieżenie podrzucania nam worków ze śmieciami. W jaki sposób? My nie wiemy, my informujemy, że JEST PROBLEM i że negatywnie wpływa na postrzeganie naszej miejscowości, pięknie położonej nad Narwią.
GMD