Czyli kto i jak powinien sprzątać?
W miniony weekend nie brakowało okazji do spacerów, pogoda dopisywała i warto było wyjść z domu, choćby na lody. Na rynku mamy obecnie cztery miejsca, w których można zakosztować lodowych przysmaków – a warto, bo lokalni wytwórcy lodów jakością i oryginalnością smaków biją na głowę lodowe "sieciówki". Chodzi nam po głowie nawet pomysł na promowanie hasła "Pułtusk – mazowiecka stolica lodów", bo powielany od zawsze slogan "najdłuższy rynek w Europie" (...chyba najdłuższy brukowany parking?) wydaje się mało skuteczny.
Nie o lodach jednak chcemy dziś pisać – a o dobrych pomysłach i kiepskiej ich realizacji. Okolice fontanny licznie odwiedzają zarówno mieszkańcy, jak i turyści. Większość ławek ustawionych przed zamkowym ogrodzeniem przy dobrej pogodzie jest zajęta przez odpoczywających spacerowiczów – także tych, którym towarzyszą ich futerkowi pupile. Urzędnicy mądrze i właściwie podeszli do tematu "psy na miejskich trawnikach". Mądrze, ponieważ nie próbują "zakazywać" wyprowadzania psów – a jedynie przypominają i apelują o to, by posprzątać po swoim piesku. Tu drobne wyjaśnienia: na miejskich terenach najczęściej widujemy tabliczki z napisami "zakaz wyprowadzania psów", które absolutnie nie znajdują oparcia w przepisach prawa. Nie ma kodeksu, który zakazywałby wyprowadzania psów. W kodeksie wykroczeń, w art. 77 czytamy, że: kto nie zachowuje zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1000 złotych albo karze nagany.
Ustawodawca ma tu jednak na uwadze ewentualne skutki agresji ze strony psa – a niekoniecznie to, co psiak na spacerze pozostawi na trawie w publicznym miejscu. Tabliczka z "zakazem wyprowadzania psów" to w gruncie rzeczy oczekiwana przez zarządcę terenu norma zachowania – bez możliwości jej egzekwowania. Dla tych (zarządców), którzy jeszcze o tym nie wiedzą: psy nie załatwiają się w domowych toaletach – psy muszą za potrzebą wyjść na spacer! To oznacza, że "coś" się pojawi na trawniku czy chodniku – i nie będzie problemu, jeśli opiekun psa wie, jakie ma obowiązki. Precyzyjnie przypomina o tym miejski Regulamin utrzymania czystości i porządku – a jest to tak zwany "akt prawa miejscowego". Czytam w nim
(§ 23. 1) Do obowiązków osób utrzymujących zwierzęta domowe należy: 1) zabezpieczenie nieruchomości w taki sposób, aby zapobiec możliwości wydostania się psa poza jej granice; 2) niezwłoczne usuwanie odchodów i innych zanieczyszczeń pozostawionych przez psy i inne zwierzęta domowe w obiektach i na innych terenach przeznaczonych do użytku wspólnego, a w szczególności na chodnikach, jezdniach, placach, parkingach, terenach zieleni; obowiązek ten nie dotyczy osób niepełnosprawnych korzystających z psów asystujących; dopuszcza się umieszczanie psich odchodów w koszach ulicznych pod warunkiem, że odchody te są tak zabezpieczone, że nie spowodują zabrudzenia tych koszy.
Proste, zrozumiałe i czytelne? Gdyby tak było, to zapewne nie byłoby konieczne ustawianie tabliczek przypominających, aby po swoim czworonożnym przyjacielu posprzątać. Zresztą od tego "przypominania" mamy Straż Miejską, która może (...i powinna) zapominalskich co najmniej upominać – a co do zasady karać grzywną. Swoją drogą zawsze ciekawią nas statystyki - panie komendancie pułtuskiej Straży Miejskiej prosimy o informacje: ile mandatów karnych nałożono w ostatnich latach za nieposprzątanie po swoim psie? Jak czytamy na rządowej stronie informacyjnej gov.pl: Strażnik Miejski lub Policjant na podstawie obowiązującego taryfikatora, uprawniony jest do wystawienia mandatu w wysokości do 500 zł lub złożenia do sądu wniosku o ukaranie – art.145 kodeksu wykroczeń
"Kto zanieczyszcza lub zaśmieca miejsca dostępne dla publiczności, a w szczególności drogę, ulicę, plac, ogród, trawnik lub zieleniec, podlega karze grzywny do 500 złotych albo karze nagany."
Podkreślić trzeba również, że ww. obowiązki dotyczą nie tylko właścicieli psów, lecz również właścicieli innych zwierząt domowych niezależnie od gatunku, rasy czy wielkości posiadanego zwierzęcia.
Zatem – sprzątajmy po naszych pupilach!!
A co, poza tabliczkami, zrobili miejscy urzędnicy, żeby nam to sprzątanie ułatwić? I tu, proszę państwa, "zaczynają się schody"... Żeby móc posprzątać po swoim psie warto rozejrzeć się po bliskiej okolicy w poszukiwaniu tak zwanego dozownika woreczków na psie kupy. Okazuje się, że rzeczywiście, tuż za fontanną, na szlaku prowadzącym do głównego wejścia na zamek, ustawiono stosowne urządzenie komunalne z widocznym z daleka napisem "Psi Pakiet". Zestaw, z którego należy pobrać pusty woreczek, połączony z pojemnikiem na woreczki napełnione, jak widać na zdjęciu jest wyjątkowo okazały i imponujący. Ma niestety dwie małe wady: nie ma w nim woreczków, a kosz wypełniony jest odpadkami komunalnymi. Odpytaliśmy wielu przechodniów: wychodzi na to, że nikt nie przypomina sobie, by w ostatnim czasie były dostępne torebki – a ilość dociśniętych "do pełna" odpadów wskazuje, że bardzo dawno nikt tego kosza nie opróżniał. System nie działa – bo najwyraźniej nikt o niego nie dba. Swoją drogą to smutne, że przechodnie wciskają do wyraźnie opisanego kosza widoczne na zdjęciu butelki, pomimo, ze opodal stoi standardowy kosz na komunalne odpady. No – chyba, że te butelki po "małpkach" zostały opróżnione przez przechodzące tędy psy. Na obudowie zestawu, poza instrukcjami jak pobrać woreczek - którego nie ma, nie ma też żadnej informacji, kto ten system zainstalował i kto za to odpowiada. To o tyle wygodne, że nie bardzo teraz wiadomo, komu za ten obrazek przypiąć łatkę. Miejskim urzędnikom? A może raczej odpowiedzialny za to jest Eco Pułtusk? Zarządcy zamku najwyraźniej też nie przeszkadza taki "kwiatek" przed głównym wejściem do obiektu, który jest wizytówką miasta. Może ktoś się jednak przyzna i doprowadzi sytuację do porządku? Na wszelki wypadek podpowiadamy: nie wystarczy raz włożyć pakietu woreczków i opróżnić kosz – trzeba to robić stale, uzupełniać i czyścić w miarę konieczności.
Mamy w Pułtusku na sztandarach hasło "nowoczesne miasto z tradycjami". Okolice fontanny pięknie to prezentują, choć można odnieść wrażenie, że to obrazek odbity w krzywym zwierciadle. Tradycja, duma i historia – zamek jest tego najlepszym wyrazem. Na tym tle element nowoczesnej organizacji przestrzeni komunalnej - nieszczęsny zestaw Psi Pakiet, którym z pewnością kiedyś się pochwalono – i o którym najwyraźniej zapomniano. A przed tym wszystkim króluje jeszcze bardziej nowoczesna fontanna miejska, która najwyraźniej znów się psuje, bo nie działają w niej już cztery dysze (sobota, 15.06). Czy naprawdę tylko my w redakcji dostrzegamy takie rzeczy? Jak zawsze prosimy czytelników o informacje i komentarze. Na zakończenie pytanie do naszych urzędników odnośnie fontanny: może warto rozważyć ogłoszenie konkurs na kolejne naprawy fontanny w formule abonamentu?
ZCZ