W Polsce rozpoczęto produkcję modelu Syrena 105. W świecie Richard Nixon zapowiedział ewakuację wojsk USA z Wietnamu. A w Pułtusku? 30 kwietnia tygodnik "Kobieta i Życie" zawitał do naszego miasteczka. 52 lata temu! Na tę wizytę poświęcił aż siedem stron łącznie z JEDYNKĄ i kilka rozproszonych niedużych tekstów. Nadzwyczaj ciekawych i dla tych, którzy przyszli na świat w `72 roku, jak i dla tych, którzy ów rok przeżywali w pełnoletności czy dorosłości.
Artykuł: DLACZEGO PUŁTUSK?
Wypowiedź przewodniczącego PRN Wojciecha Kozińskiego: "W pułtusku nie ma wielkiego przemysłu. Nie znaczy to, że z powodu jego braku jesteśmy skazani na wegetację. Odwrotnie, może to być nasza szansa, zwłaszcza, obecnie, gdy istnieje potrzeba tworzenia bazy rekreacyjnej dla ośrodków przemysłowych. Pułtusk przy takiej koncepcji ma szansę stać się zapleczem dla regionu warszawskiego, miejscem wypoczynku i regeneracji sił". To początek wypowiedzi, a koniec? "Odpływ kadr do stolicy i innych miast zuboża miasto i region. Filia "Róży" i "Pełta", a także planowana budowa filii Warszawskiej Fabryki Platerów – nie rozwiążą nam problemu zatrudnienia dla wszystkich poszukujących pracy. Tylko stworzenie zaplecza wielkiego przemysłu, w postaci sieci domów wypoczynkowych, hoteli, lokali gastronomicznych umożliwi zatrudnienie setek ludzi, a przede wszystkim – kobiet".
Artykuł: PUŁTUSKI "FANTASMOSKOP" CZYLI LATARNIA CZARNOKSIĘSKA
Krystyna Siemiatycka, autorka
To opowieść o zabytkach stojących na zabytkowym bruku. O tym, że miasto "zarobiło" na obchodach tysiąclecia (1968 r.) Pułtuska, czyli o odrestaurowanych klasycystycznych kamieniczkach w Rynku. Pochód TYSIĄCLECIA pozostał w pamięci pułtuszczan. Oto maszerowali wojowie Chrobrego, wiarusy grenadiera Madalińskiego, ułani księcia Józefa, średniowieczni żacy i "niebieskie mundurki".
I ciekawostka, mało kto ją zna. A chodzi o FANTASMOSKOP – LATARNIĘ CZARNOKSIĘŻNIKA, sprowadzoną w 1911 r. przez Towarzystwo Kultury Polskiej. "Rzutnik do wyświetlania obrazów miał służyć wielkiej, oświeceniowej kampanii, którą podjęto dla przywrócenia miastu dawnej świetności".
W artykule też o Domu Nauczyciela otwartym dla chętnych ciekawych spotkań w 12 tysięcznym miasteczku, o przyjaźni z Teatrem Ziemi Mazowieckiej, o żakach za czasów Skargi i tych z okresu Wiktora Gomulickiego.
Artykuł KOMU PAŁAC Maria Banasiak, autorka
W nim o zatrudnieniu kobiet, a właściwie o tym, jak trudno znaleźć pracę w małym miasteczku. Jeśli los uśmiechnie się do bezrobotnej, to znajdzie pracę w Zakładach im. Róży Luksemburg i będzie w białym fartuchu łączyć druciki. Półetaty? Tych kobiety nie chcą brać – perspektywa zarobków w granicach 500 -700 zł miesięcznie nie przyprawia o zawrót głowy. Jest szansa na zatrudnienie w Warszawskiej Fabryce Platerów, ale to dopiero za dwa lata. Rozwija się "Pełta", ale jedyną szansą na zatrudnienie wszystkich chętnych kobiet jest turystyka. A tę może wspomóc... pałac biskupi leżący na wzgórzu, "nad rzeką, do której wpływają fenole". Zdaniem fachowców pałac nadaje się do adaptacji na luksusowy hotel, przystań dla Polonusów, na placówkę Orbisu dla snobistycznych gości czy dom wczasowy dla zwykłych ludzi.
Artykuł: TAKICH "PEŁT" JAK NAJWIĘCEJ Alicja Bielicka
Dziewiarskie Zakłady Przemysłu Terenowego "Pełta" powstały w 1958 r. Powód? Stworzenie miejsc pracy dla kobiet. 670 miejsc. Kobiety są przyuczane do zawodu dziewiarskiego w rodzimym zakładzie. "Pełta". Pozyskiwano też wykwalifikowane pracownice z ZSZ nr 2 – kierunek dziewiarski.
Produkty "Pełty" były pożądane przez pułtuszczanki i kobiety z całego kraju. Były modne, dobrej jakości, wytwarzane z japońskiego i francuskiego akrylu. To były swetry, bluzki, sukienki, spodnie, golfy i półgolfy, kamizelki, suknie wieczorowe z żakardu. Kobiety wypatrywały oczy za ubraniami z "Pełty", modnymi, barwnymi, o bezbłędnej linii.
Artykuł: NA WEEKEND DO PUSZCZY BIAŁEJ Wanda Bogusławska, autorka
Pułtusk został zaliczony do powiatów i miast o wybitnych walorach turystycznych. Sęk w tym, że nie ma turystycznego zaplecza.
Zabłąkani turyści narzekają: nie mamy gdzie jeść, spać – znikoma ilość ludzi mogłaby mieszkać jedynie w domkach campingowych, nie mamy się gdzie opalać, nie mieliśmy gdzie umyć samochodu, nie ma parkingu, są kłopoty z jedzeniem i piciem... Jest Narew, a nie ma smażalni ryb. Nawet przybytek jest tylko jeden. Jeden!
Są koloniści. Pułtuszczanie mówią na nich STONKA, wszystko wykupią i wszystko zjedzą, co im przygotuje kuchnia kolonijna. A w sklepach puchy. I "Nikomu nie przeszkadza, że zmęczone dzieciaki piją po prostu brudną wodę z Narwi".
Przyjezdni narzekają także na brak bazy turystycznej, a pułtuszczanki na brak miejsc pracy. Turyści, spragnieni ciszy, mogliby odpoczywać w malowniczych kurpiowskich wsiach. Ale... Bez pomocy dla gospodarzy ze strony banku trudno mówić o przysposobieniu domów gospodarzy do potrzeb turystów, którym sam cud-krajobraz nie wystarcza. Turyści chcą mieć boisko, przystań, kiosk z gazetami, chcieliby oglądając telewizję w estetycznie urządzonej świetlicy.
POWIAT SPOKOJNY, ALE...
Bimbrowni w mieście i powiecie zatrzęsienie. Szerzą alkoholizm, a ten rodzi przestępstwa i burdy domowe. Właścicielkami melin pijackich, zwanych metami, są kobiety. Babcie w wieku po siedemdziesiątce. W ciągu miesiąca milicjanci sporządzają około 10 oskarżeń o pędzenie bimbru i sprzedawanie go. MO zabrała się energicznie do pracy i efekty przyszły nadspodziewanie szybko.
RECEPTA NA SZCZĘŚCIE
Tę mają państwo Owsiewscy – Filomena i Feliks, którzy są z sobą 60 lat. Dorobili się czworga dzieci, wykształcili je i mają pogodną starość. Wprawdzie pan Feliks był "chimerny przy stole, ale się wytrzymało" - mówiła pani Filomena o mężu. Zgadzała się na wszystko, przytakiwała, pogłaskała po głowie i... robiła swoje. No i dbała o siebie. Jak się brzydko uczesała, mąż narzekał. "Ale był dobry i taki został".
CO DLA SERCA, DLA DOMU, DLA SĄSIADÓW
Oto Stanisława T. Ma siwe, gładko zaczesane włosy, czarną sukienkę i wykrochmalony fartuszek. Ma karty, mocno zużyte. Liczy sobie 66 lat. Jest wróżką, doskonałą wróżką. Sobie nie wróży, lęka się tych wróżb, zbyt się sprawdzają. Kabalarski talent odkryła w niej pewna warszawianka. No i zaczęło się. Wróży chętnym, też sąsiadom, którzy ją lubią i poważają.
Z REGIONALNEJ KUCHNI
I coś na ząb. Barszcz grzybowy z różnych leśnych grzybków. A przepis ze wsi Borsuki. Kg grzybów, starannie umytych, obgotować w wywarze - 2 l - z cebulką, listkiem bobkowym, pieprzem i kwaskiem cytrynowym. Następnie grzyby pokroić, dodać do wywaru. Zupę doprawić śmietaną z mąką. Podawać z ziemniakami ze skwareczkami lub chlebem żytnim wiejskim.
DO WARSZAWY PO MAKATKĘ
Piękne kurpiowskie serwetki i serwety wytwarzają uczennice ZSZ nr 2. Kształcą się w różnych kierunkach, na przykład: hafciarskim, tkackim, koronkarskim. Artykuły, względu na ich wartości artystyczne, wysyłane są za granicę, też do Warszawy, do Cepelii. Brak ich tylko w Pułtusku, gdzie jedyna Cepelia właśnie uległa likwidacji.
ZDJĘCIA: Jan Kosidowski
Dziękuję nieznanej Czytelniczce "TP", która obdarowała mnie tym cennym numerem tygodnika "Kobieta i Życie". Jestem wdzięczna.
Grażyna Maria Dzierżanowska