Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 18 czerwca 2025 22:41
Reklama Wieliszewskie Wianki 2025

POTRZEBA MŁODEJ KRWI, ODWAGI, ENERGII

POTRZEBA MŁODEJ KRWI, ODWAGI, ENERGII
agata2

AGATA ANNA DREJKA W ROZMOWIE Z GRAŻYNĄ MARIĄ DZIERŻANOWSKĄ.


Jakby się Pani przedstawiała, pułtuszczanom, prócz tego, że kandyduje Pani na radną do RADY MIASTA z listy Pułtuskiego Forum Samorządowego?


 Chcę przedstawić się jako miłośniczka zwierząt, a miarą mojego małego sukcesu będzie to, że nie będę musiała się przedstawiać. Ludzie będą kojarzyli mnie jako tę dziewczynę, która walczy o psy, jako jedną z 5 wolontariuszek #PsiaMAĆ Wolontariat Pułtusk, którym udało się przeprowadzić mnóstwo wspaniałych adopcji w naszej GMINIE, i żaden psiak nie odjechał do schroniska.


A co Panią najbardziej cieszy?


Uśmiech na twarzy bliskich, na których mi zależy. Na pyszczku z resztą też ;-)


A co smuci?


Człowiek człowiekowi wilkiem...


Pani Agatko, a w jakich okolicznościach zetknęła się Pani z lokalną polityką samorządową? I jakie to było zetknięcie? Negatywne czy pozytywne?


 Oczywiście dla osoby, która nie ma nic wspólnego z polityką, to pierwsze zetknięcie bywa bardzo bolesne. I w moim przypadku również tak było. Spotkałam się z murem. Murem obojętności, złości i nieprzychylności. Na szczęście na mnie działa to jak woda na młyn.


Społecznice już takie są, a Pani to 100% społecznicy w społecznicy.


Tak, od zawsze byłam społecznicą. Z tym się chyba człowiek rodzi. Pamiętam, że już od pierwszego roku studiów aktywnie działałam. Realizowałam się w wielu projektach wolontariackich (np. w Domu Dziecka), byłam również starostą roku. Jeśli chodzi o działania lokalne, punktem zapalnym w moim wolontariacie był luty ubiegłego roku. Rano odebrałam telefon od przyjaciółki zalanej łzami - Eweliny. Oto do schroniska trafiło sześć naszych psów. Powiedziałyśmy sobie: dość tego, psia mać! I tak powstał projekt #PsiaMAĆ Wolontariat Pułtusk, który tworzymy z czterema świetnymi dziewczynami, które to nie boją się działać. Jesteśmy babkami takiego typu, że  bez zastanowienia robimy to, co podpowiada nam serce. Szukamy domów dla bezdomniaków, organizujemy transport, szukamy domów tymczasowych... Nie udałoby się to wszystko, gdyby nie pajęcza sieć dobrych ludzi wokół - nie sposób ich wszystkich wymienić, ale jeszcze będzie taka okazja! Tymczasem: dziękujemy Wam!


My petenci często narzekamy na urzędników w urzędach i instytucjach. Może Pani określić przyczynę naszych narzekań? Z czego te negatywne odczucia wypływają?


Dla mnie najważniejszy jest  uśmiech i pozytywny odbiór  drugiego człowieka. Jeśli idę do urzędu, oczekuję, że będę wysłuchana, zrozumiana i zostanę przyjęta tak, jakbym była ważną osoba dla urzędnika. Z wrażliwością i empatią. To do urzędników udajemy się przecież po pomoc i to oni są dla nas, a nie my dla nich. Kluczem powinien być dialog i wypracowane porozumienie.


Zdecydowała się Pani kandydować na radną miejską  z Pułtuskiego Forum Samorządowego; dlaczego z FORUM? Dlaczego do MIASTA? 


 Myślałam nad tym długo. To nie była łatwa decyzja, bo wymagała ode mnie wyjścia z mojej strefy komfortu. Ale przeważyła nieodparta chęć pomocy zwierzętom na szerszą skalę, która to  chęć  towarzyszy mi codziennie. Myślałam nad tym razem z dziewczynami. Zawsze walczymy do końca, niezależnie od tego,  czy chodzi o człowieka, psa, kota, czy ślimaka winniczka. Jeśli jest światełko w tunelu - trzeba walczyć. A dlaczego z FORUM? Nie wyobrażam sobie kandydowania z innej partii. Z Łukaszem Skarżyńskim i Tomkiem  Sobieckim chodziliśmy razem do Liceum Ogólnokształcącego. Kibicowałam im w poprzednich wyborach. Robią dobrą robotę, mimo że moim zdaniem są wciąż niedoceniani. Są trzecią drogą pomiędzy partiami, wnoszą pozytywną energię i powiew świeżości, którego moim zdaniem Pułtuskowi brakuje. Z Tomkiem często jeździmy na wspólne akcje odławiania czy transportu psiaka do nowego domu, nigdy nie odmówił nam pomocy.


Najważniejszy powód Pani udziału w wyborach?  Co wpłynęło na to,  że Pani powiedziała: KANDYDUJĘ.


Przełomem było spotkanie z burmistrzem, który pozostawał obojętny na nasze prośby i konkretne argumenty, jakie przygotowywaliśmy razem z wolontariuszami #PsiaMAĆ, SOS dla Zwierząt Pułtusk I Okolice, Stowarzyszeniem Pan Kot oraz Fundacją PsoTy i Koty. Ta niemoc, że o losach zwierząt decydują osoby mało wrażliwe i mało empatyczne, którym los zwierząt jest delikatnie mówiąc - obojętny. To zrodziło we mnie myśl - czas spróbować to zmienić. Czy mi się uda? Zobaczymy. Ale przynajmniej spróbuję.


Ma Pani wizję na siebie jako pułtuskiej radnej? 


Tak, mam. Jestem nadwrażliwcem i jeśli w coś już wchodzę to na 200%! Chcę być głosem tych, którzy go nie mają. I nie mówię tutaj tylko o zwierzętach, ale o normalnych ludziach, którzy na co dzień nie są słyszalni, dokładnie tak jak ja i moje sprawy. Będę głosem tych, którzy nie mają zasięgów, znajomości i ciężko im się przebić, by coś załatwić.


Takim hasłem posługują się przed wyborami niektórzy kandydujący: Pułtusk miastem przyjaznym dla ludzi - przede wszystkim dla seniorów, dzieci i zwierząt. Co ono niesie za sobą, jak Pani myśli? 


Moja wizja miasta przyjaznego dla ludzi i zwierząt to przede wszystkim miasto rozwijające się. Miasto, do którego chce się wracać i spędzać czas. Pułtusk to miejsce magiczne, które zatraciło się w obecnych czasach i nie może ruszyć z miejsca. Porównałabym go do długoletniego związku, w którym zgasła iskra wzniecająca ogień na początku. Myślę, że ten ogień można jeszcze rozpalić. Potrzeba tylko młodej krwi, odwagi, chęci i energii do działania!


Czy z racji Pani manualnych zdolności pomyślała Pani o twórczym skupisku/ miejscu dla pułtuskich twórczyń, których jest u nas wiele? Może się Pani marzy takie miejsce? 


Tak, rękodzieło zajmuje coraz większą część mojego życia i poważnie myślę nad poszerzeniem mojej małej pracowni i pracy w większy projekt. Chciałabym prowadzić warsztaty artystyczne z makramy razem z lokalnymi makramistkami. Marzy mi się wyplatanie na szerszą skalę akcesoriów dla zwierzaków - kocimatek, hamaków i szarpaków. W naszym mieście jest mnóstwo zdolnych ludzi, którzy nie wierzą w siebie i nie mają pomysłów, jak te swoje talenty  wykorzystać. Czas to zmienić!


A skoro o marzenia chodzi, to o czym Pani marzy, jeśli chodzi o wykorzystanie przestrzeni miejskiej? 


 Jestem niepoprawną marzycielką, więc ciągle o czymś marzę. Miałam taki czas w swoim życiu, że nie marzyłam o niczym i wtedy usłyszałam, że muszę marzyć, bo bez marzeń  nie ma życia; jest tylko egzystencja. Wcieliłam w życie dobre rady i marzę! Marzę o tym, żebym ja, moi bliscy i wszyscy, którzy mieszkają w Pułtusku, czuli się tu dobrze. Mam wiele pomysłów, które poprawią funkcjonowanie miasta, ale ze względu na moje zaangażowanie w sprawy zwierzęce, chcę poszerzyć bazę przyjaznych im miejsc. Marzy mi się miejsce, gdzie opiekunowie zwierząt mogliby się spotykać i integrować, aktywnie spędzając czas ze swoimi czworonogami. To jeden z przykładów.



Podziel się
Oceń