ZABRANE Z SOBOLEWA.
Pod koniec listopada ubiegłego roku ukazała się w "TP" pierwsza część tekstu noszącego tytuł A NIECH CIĘ PIES, a w nim opowieść wolontariuszek: Agaty Drejki, Eweliny Milczarczyk, Bogumiły Latek, Agnieszki Zawadzkiej i Marty Kurowskiej. Pisałam o nich wówczas, że to świetne baby, doskonale dobrana ekipa, zjednoczona na dobre po dramatycznej akcji w lutym 2023 r., kiedy to z pułtuskiej przechowalni wywieziono sześć psiaków - w pełni adopcyjnych - do schroniska HAPPY DOG w Sobolewie, które, powiedzmy oględnie, nie cieszy się dobrą sławą. Wobec właściciela toczy się postępowanie karne o znęcanie nad zwierzętami.
Tak więc podczas spotkania z wolontariuszkami zostałam poinformowana o ich negatywnym postrzeganiu sobolewskiego schroniska oraz o odbiorze ich wolontariackiej pracy na rzecz bezdomniaków przez urzędniczki RATUSZA. Marta, Agata, Ewelina, Agnieszka i Bogumiła odnoszą wrażenie, że są złem koniecznym, osobami, które po prostu robią urzędniczkom na złość, że są takimi granatami, które w każdej chwili mogą wybuchnąć. One zaś zapewniają, że chciałyby działać merytorycznie i spokojnie, bez wojenek i podejrzeń, dla dobra – użyjmy tu wysokich tonów - braci mniejszych, zapewniając dobre życie niechcianym i bezdomnym psom, ratując ich przed schroniskiem i ... człowiekiem niosącym ból i głód.
Wolontariuszki jasno wówczas określiły, na czym im zależy; ujmijmy te życzenia w punktach. 1. Chciałyby uzyskać zgodę na kontakt z psami przebywającymi w przechowalni miejskiej, 2. Chciałyby mieć wpływ na ewentualny wybór schroniska dla pułtuskich bezdomniaków, 3. Chciałyby słownego rozbudowania ogłoszeń adopcyjnych – dane o wadze zwierzęcia, chorobach, leczeniu, usposobieniu, stosunku do ludzi i innych zwierząt.
***
Materiał A NIECH CIĘ PIES ukazał się w papierowym wydaniu naszego TYGODNIKA, też w internetowym, gdzie wywołał żywe zainteresowanie Czytelników – kilkanaście tysięcy wejść i kilkanaście udostępnień. Nic w tym zaskakującego, bowiem temat schronisk dla zwierząt jest ciągle aktualny, tak jak inny psi problem, bezdomność czworonogów i znęcanie się nad nimi.
***
Tuż po spotkaniu z wolontariuszkami skierowałam do UM pytania z prośbą o odpowiedź. Z pisma wysłanego do mnie 29 listopada 2023 roku
DOWIEDZIAŁAM SIĘ, ŻE:
1. (...) zaznaczamy, że Gmina nie prowadzi PRZECHOWALNI, ani schroniska, a "Miejsce przetrzymywania wyłapanych zwierząt przed odwiezieniem ich do schroniska". Gmina nie ma obowiązku prowadzenia takiego miejsca, ale z uwagi na dobro zwierząt podejmuje się tego działania. Dzięki "Miejscu (...), właściciel ma możliwość w ciągu 30 dni odbioru swojego pupila, a dodatkowo Gmina aktywnie działa w sprawie adopcji psów w tym czasie, w przypadku niezgłoszenia się właściciela. Przy braku podejmowania ww. działań, Gmina ma obowiązek po wyłapaniu bezdomnych zwierząt do niezwłocznego przewiezienia ich do schroniska.
2. Co roku Gmina zamieszcza (...) zamówienia publiczne (...) do składania ofert na przyjmowanie i utrzymywanie w schronisku bezpańskich psów odłowionych z terenu gminy Pułtusk. (...) Wiele schronisk odmówiło nawiązania współpracy powołując się na zbyt dużą liczbę psów przebywających w schronisku, dużą liczbę gmin, z którymi związało się umowami lub rosnące koszty prowadzenia schronisk. Chęć podjęcia współpracy zgłosiło schronisko w Nowym Dworze Maz., z którym Gmina już kiedyś współpracowała oraz schronisko w Nowej Krępie. W naszej ocenie oferta Schroniska Happy Dog była korzystniejsza (...). Przed wyborem oferty i podpisaniem umowy, pracownicy Urzędu każdorazowo sprawdzają schroniska osobiście(...).
3. Gmina nie planuje rozbudowy "Miejsca...". Miejsce to ma na celu umożliwienie odbioru zagubionego psa i nie pełni roli schroniska, dlatego też nie może być mowy o wolontariacie w takim miejscu. Osoby zatrudnione do utrzymywania ww. miejsca (przeszkolone, które mają na celu dobro zwierząt, posiadające wiedzę z przepisów prawnych dotyczących zwierząt, a zwłaszcza ustawy o ochronie zwierząt) są w stanie w pełni zaopiekować się przebywającymi tam psami.
4. (...) należy zwrócić uwagę, że dzięki funkcjonowaniu "Miejsca...", jak również dobrej współpracy z wolontariuszkami w zakresie jaki wynika z Gminnego programu opieki nad zwierzętami bezdomnymi (tj. poszukiwania właścicieli dla bezdomnych zwierząt odłowionych z terenu gminy) oraz zapobiegania bezdomności zwierząt na terenie Gminy Pułtusk, w tym roku Straż Miejska: - przeprowadziła adopcje 26 psów, - przekazała do schroniska 6 psów (...).
Wykładając cytaty z wypowiedzi posłużyłam się skrótem, co oczywiste. Uczyniłam to w sposób, który zorientuje naszych Czytelników w całości psiej sprawy.
W grudniu wolontariuszki spotkały się z przewodniczącym RM Ireneuszem Purgaczem - powiedzmy ogólnie – w wolontariackiej i psiej sprawie.
PO MOIM SPOTKANIU Z WOLONTARIUSZKAMI 8 STYCZNIA BIEŻĄCEGO ROKU
zostałam poinformowana, że 16 grudnia ub. roku adoptowano psy ze schroniska w Sobolewie - używając niejako FORTELU. Adoptowały je osoby związane z FUNDACJĄ Pso-Ty i Koty w Tłuszczu, to Lursus i Lampka. Oba były w stanie skrajnego zaniedbania, z 30-procentową niedowagą, zarobaczone, zapchlone, zalęknione, z ostrą niedyspozycją żołądkową. Nadmieńmy, że psy cierpiały w schronisku – słowo przebywały nie oddaje rzeczywistego stanu pobytu - 10 miesięcy, za co podatnicy pułtuskiej gminy zapłacili 5 000 zł.
A TERAZ O TYM, JAK PSY ODZYSKAŁY WOLNOŚĆ I POJECHAŁY W SINĄ DAL, CZYLI DO TŁUSZCZA
Bogusia: - Nie miałyśmy pewności, czy nasze dwa psy są jeszcze w Sobolewie, gdyż dysponowałyśmy informacją z UM, że nie ma już w schronisku żadnego z sześciu naszych zwierząt. Dopiero po artykule w TYGODNIKU przyszło sprostowanie, że cztery z psów teoretycznie poszło do adopcji, a dwa zostały.
Ewelina: - Marta pojechała jako kierowca, Hubert Dobrzański – zaprzyjaźniony z nami prezes FUNDACJI Pso-TY i KOTY z Tłuszcza i Luiza Zajdenc – przewodnicząca Rady Fundacji, jako adoptujący. Na dwa tygodnie przed akcją odbijania zwierząt, Hubert i Luiza zadzwonili do schroniska, że chcą adoptować psa, najchętniej suczkę, rudą, niedużą, może mechatą – wypisz wymaluj Lampkę. O Lursusa nie pytali z obawy przed podejrzeniem, że telefon jest z Pułtuska. Pojechali na żywioł. Marta w konspiracji w samochodzie przed obiektem w stałym kontakcie z nami. Oni poszli do schroniska, z godzinę im się zeszło. No i wynieśli te psy na rękach - 10 miesięcy nie były wyprowadzane z boksów. Nie potrafiły wyjść z boksu nawet przy otwartych drzwiach. Psy były sztywne, zaraz zrobiły pod siebie, suczka siedziała w klatce, piesek na siedzeniu na kocyku. Odbierający pieski usłyszeli, że "Suczka to dzisiaj jadła, ale piesek to nie jadł". Boki miał zapadnięte, gnaty wystające. Zwierzęta były w stanie skrajnego zachudzenia.
***
Dla pełnej jasności dodajmy, że Lursus i Lampka wyciągnięte ze schroniska w Sobolewie, totalnie zaniedbane pod każdym względem, to te dwa pieski z sześciu, które trafiły do schroniska Happy Dog (sic!!!), w którym "pracownicy (UM- przyp. GMD) nie dopatrzyli się nieprawidłowości".
NIEWESOŁE UWAGI KOŃCOWE, czyli jeszcze was potrzymam w niepewności
Mówi Agnieszka: - Przypomnijmy, że od czasu wywiezienia sześciu psiaków w lutym 2023 roku zaczęłyśmy działać jako – można powiedzieć - oficjalny wolontariat. Powiadomiłyśmy UM, że jesteśmy w pełnej gotowości i że jeżeli zaistnieje sytuacja, że jakiś pies będzie zagrożony wywózką, to my obejmiemy go opieką i nie dopuścimy do umieszczenia zwierzęcia w schronisku. Dążymy do tego, żeby nasz wolontariat istniał na takiej zasadzie jak w innych miastach – żebyśmy mogły wejść do przechowalni, socjalizować psy, wyjść z nimi na spacer, zrobić zwierzęciu zdjęcie, nagrać filmik, co jest istotne przy adopcji. Na to, niestety, zgody nie mamy. Zastępca burmistrza powiedział - 19 grudnia - że dopóki on jest na stanowisku, czyli do kwietnia, to nie ma mowy o żadnym wejściu wolontariatu do przechowalni, bo to niezgodne z przepisami, co jest nieprawdą; nie ma takich przepisów. Jednocześnie nie jest prawdą, że pies może przebywać w przechowalni jedynie 30 dni. Pies może przebywać w przechowalni aż do momentu adopcji, mając w nim odpowiednie warunki.
Ewelina: Jeszcze bardzo istotna sprawa – 10 miesięcy prosiłyśmy UM, żeby pojechał do Sobolewa i sprawdził stan naszych zwierząt. Z tego co wiemy, nie był tam – ostatnia kontrola była w marcu.
Marta: 5 stycznia bieżącego roku do FUNDACJI Pso-Ty i Koty w Tłuszczu pojechała delegacja UM (komendant Straży Miejskiej oraz dwie panie urzędniczki – Zygmuntowicz i Grudzińska oraz pan Rysio, czuły na psią dolę). Bez zapowiedzi. Po trzech tygodniach od zabrania z Sobolewa, kiedy psy były już odkarmione, podleczone i przywrócone do życia!!! I jak się okazało, wizyta miała zupełnie inny charakter, niż się spodziewaliśmy (o tym w kolejnej części artykułu).
Mówi Agata: - Nie godzimy się na schronisko w Sobolewie, z którym miasto ma podpisaną umowę. Podaliśmy inne propozycje – jest więc wybór. Podobno pan burmistrz osobiście odwiedza te schroniska, które wybierze, nie wiemy. Co jeszcze? Nie jest też tajemnicą, że nie otrzymujemy z UM odpowiedzi na nasze pytania. I co ciekawe, zgody na wolontariat u nas nie ma, PODOBNO prawo tego zabrania. Stąd nasze pytanie: A w Makowie Mazowieckim, w Przasnyszu, w Łochowie to wolontariat działa nielegalnie?
Pan Mateusz Miłoszewski powiedział nam, że czeka na dobre słowo, nie tylko na krytykę, więc mówię: panie burmistrzu, niech pan coś zrobi w naszym kierunku. My też chcemy usłyszeć DZIĘKUJEMY po akcji z Lampką i Lursusem. Czarno na białym widać, co w tym Sobolewie było, jak zwierzęta były traktowane. Przecież my odebrałyśmy szkielety. A czego doświadczamy? Walki, wrogości. Kiedy wychodziliśmy ze spotkania, zapytaliśmy zastępcę burmistrza, czy oby UM nie wybierze ponownie Sobolewa. Pan Mateusz Miłoszewski powiedział, że jeszcze nas potrzyma w niepewności.
***
PS 9 stycznia skierowałam do zastępcy burmistrza, p. Mateusza Miłoszewskiego, dwa zasadnicze dla mnie pytania. Czekam na rychłą odpowiedź.
Grażyna Maria Dzierżanowska