Jestem w SALONIE FRYZUR WELLA, ale dziś u manikiurzystki pani Irenki. Pani Irenka przyjechała – wraz z rodziną – z walczącej Ukrainy. Jest przemiła i perfekcyjna. Często jest komplementowana ze względu na swoją pracę, ale komplementy wprawiają ją w zażenowanie. – Proszę mnie nie przechwalać – mówi. – Jak klientka do mnie przychodzi, to dla mnie najlepszy komplement
Pani Irena doskonale mówi po polsku i za każdym razem, kiedy robię sobie manikiur gadamy jak najęte, często pytając się nawzajem o różnice między naszymi krajami: o kulinaria czy o opiekę zdrowotną. Nasze rozmowy krążą również wokół tego, co to świat ma go powyżej uszu, tego, który to – podobno - ma wielu sobowtórów, a może w ogóle go już nie ma na tym świecie. A jeśli tak, to nie świeć, Panie, nad jego duszą. I tak się umawiamy, że będziemy gadać, jak baba z babą, a potem włożę nasze gadanie w jakiś ramy.
Pani Irenka jest raczej niedostępna bez wcześniejszego zapisania się na seans upiększający. Mówi, że pułtuszczanki dbają o siebie nie tylko od święta. Święta! Przed świętami to było urwanie głowy. – Każda kobieta chce być piękna, każda chce dobrze wyglądać, nawet te osoby, które nie korzystają z naszych usług przez cały rok. Doradztwo? Tak pół na pół. Czasem panie przychodzą ze swoim wzorkiem na paznokcie, czasem na miejscu wybierają wzorek i ulubiony kolor. Bywa, że wspólnie dokonujemy wyboru. Kolory? Przed świętami to zwykle czerwony, to FAWORYT, zresztą czerwony był zawsze i będzie. Czerwony i french – leciutki, jasny róż, beż, biały, naturalny, który dopasowujemy do karnacji klientki, do ubrania – objaśnia pani Irena.
Kolor kolorem, wzorek wzorkiem, ale stan paznokcia jest najważniejszy: czy dobrze wygląda, czy zdrowy. – Bo jak coś się dzieje, to nigdy nie nakładamy ani hybrydy, ani niczego. A może być jakieś uszkodzenie mechaniczne, bakteryjne, grzybicze, wynikające z niedoboru witamin i minerałów czy działania detergentów. Paznokcie też chorują (grzybica, drożdżyca, łuszczyca, zanokcica, onycholiza – przyp. gmd), dlatego przed nakładaniem hybrydy zawsze badam płytkę paznokci, bo piękność dłoni pięknością, ale muszę patrzeć, żeby jakiejś szkody nie wyrządzić klientce.
I tak nasza rozmowa schodzi na hybrydę, której jestem wierna, jeśli już decyduję się na odwiedzenie pani manikiurzystki. – Zwykła hybryda – słyszę - trochę utwardza płytkę, ale pani ma swoje dobre paznokcie (- To zasługa pokrzywy i skrzypu – mówię). Nałożymy więc hybrydkę z kolorem (jak zwykle czerwień, chociaż miałam już czarne, fioletowe, zielone), zrobimy manikiur, żeby dłonie długo ładnie wyglądały, tak do trzech tygodni.
Pytam o rękawiczki ochronne podczas prac domowych w celu utrzymania świeżości manikiuru. - Powiem szczerze, one potrzebne są bardziej dla dobra i wyglądu dłoni. Trzeba dbać o skórę na dłoniach, która jest bardzo wrażliwa, przesusza się... Niestety, często zapominamy o kosmetyce rąk. To tyle, a co jeszcze wykonuję? Wykonuję również hybrydę z nadbudową, gdzie idzie grubsza warstwa hybrydy – to zastosowanie korzystne dla cieńszej płytki paznokciowej i dla wydłużenia paznokci. Nadbudowę możemy też robić nie hybrydą, a żelem, on jest mocny i daje gwarancję – nic nie odpadnie, nic się nie odklei. Albo takie przedłużanie paznokcia... Nie zawsze tu chodzi o tzw. szpony, bo takie jest myślenie, że jak paznokieć doczepiany to bardzo długi. On może mieć wygląd zwykłego paznokcia. Klientka może mieć swoje bardzo krótkie paznokcie, stąd przedłużenie. Chodzi o to, żeby ten paznokieć lepiej wyglądał, a przez to cała dłoń – mówi manikiurzystka, a ja już jestem ciekawa, czy pani Irenka wykonywała kiedykolwiek manikiur młodziutkim dziewczętom, które mają różne pomysły i potrafią do nich przekonać swoich rodziców.
– Nie – słyszę – i ze względów medycyny i swojego własnego myślenia nie polecam robić (pani Irena jest również wykształconą pielęgniarką – dop. GMD) żadnej hybrydy w takim przejściowym wieku. Może szkody dla organizmu by nie było, ale lepiej dorosnąć do manikiuru, tak choćby do 16 lat. Chociaż rozumiem taką argumentację, że mama pozwoliła, tata pozwolił, ja chcę manikiur i już! - mówi pani Irena.
Zauważmy jeszcze to, że ZDROWY PAZNOKIEĆ jest gładki, bez wgłębień czy bruzd. Charakteryzuje się jednolitym kolorem, a jego brzeg powinien być biały. Żeby był zdrowy, trzeba o niego zadbać, a my, kobiety, raczej o stan paznokci nie dbamy. – Zgadzam się z tą opinią – słyszę – a tu wystarczy tylko na noc posmarować paznokcie (i dłonie, jak mówiłam) jakimś tłustym kremem albo oliwką, albo jednym i drugim. Co to daje? Skórki wówczas fajnie wyglądają, nie wywijają się i manikiur będzie wyglądał dłużej jak świeży. No i skóra na dłoniach jest odżywiona, dłonie wyglądają... młodo. To taki codzienny wkład w naszą młodość i zdrowie. Mówię o tym swoim klientkom, one mówią mi, że mają odpowiednie specyfiki, ale stoją na półce.
Dodam: coś o tym wiem. No i to byłoby na tyle, jak mawiają w kabaretach. Ameryki nie odkryłyśmy, ale zwróciłyśmy uwagę na potrzeby dłoni i paznokci.
GRAża (Na zdjęciu praca pani Ireny)