Na dwa tygodnie przed tegoroczną WIGILIĄ szefowa Kuźni Kurpiowskiej w Pniewie, Halina Witkowska, zaprosiła w progi KUŹNI swoich gości na wieczerzę wigilijną. A ugościć potrafi i stworzyć życzliwą atmosferę jak mało kto
Ta jedyna wieczerza w roku, nie mająca sobie równych, w pniewskiej chacie jest po prostu magiczna. Zjeżdżają na nią zaprzyjaźnieni z KUŹNIĄ ludzie, wójt Grzegorz Falba, samorządowcy, także ludowe twórczynie – mistrzynie manualnych prac, do których należą: Halina Witkowska, Beata Pasińska czy Monika Poteraj – obecne przy wigilijnym stole, jak i mistrz Janusz Pawlak, tancerz, człowiek obeznany ze sztuką białopuszczańską, także ta, która ocala pamięć o tradycji Kurpi Białych Sylwia Słojkowska – Affelska, działająca również na rzecz Kuźni w Pniewie.
Tradycyjna, puszczańska choinka, ustrojona w bibułkowe ozdoby dodawała blasku izbie i wprowadzała w świąteczny nastrój. To w jej pobliżu gospodyni KUŹNI ustawiła stół, na którym znalazły się potrawy charakterystyczne dla zanarwiańskiej ziemi: pierogi z kapustą i grzybami, z soczewicą, z kaszą gryczaną, śledzie w lnianym oleju, kapusta postna, grycaki, czyli kotlety z kaszy gryczanej z sosem grzybowym, rosół z prośnianek, a na przegryzkę tradycyjne, twarde ciasteczka – fafernuchy. Naleweczki? Owszem, po kieliszku nalewki wytworzonej z pokrzywy oraz mirabelek.
Do stołu goście zasiedli tuż po podzieleniu się opłatkiem i złożeniu sobie nawzajem życzeń, a po wieczerzy kurpiowska chata rozbrzmiewała bliskimi sercu Polaków kolędami.
Drzewiej, kiedy gospodarz wstawał od stołu, szedł do obory, niosąc dla zwierząt kawałeczki opłatka, a i nieduże porcyjki wigilijnych potraw ze stołu. A wszystko to dla pomyślności w nowym roku. Zresztą WIGILIA na Kurpiach związana była, a i jest dotychczas, z wieloma wróżbami, choćby z tą, że wizyta mężczyzny w progach domu dawała przekonanie o szczęściu i pomyślności w odwiedzanym gospodarstwie, zaś domownicy mieli baczenie na spokój, grzeczność i życzliwość rodzinną, mając w głowie, że JAKA WIGILIA, TAKI CAŁY ROK.
GMD