Felieton Wojciecha A. Dąbrowskiego.
Epopeja narodowa, pt. "Pan Tadeusz" Adama Mickiewicza rozpoczyna się inwokacją. Epopeja pułtuska, pt. "ul. Pana Tadeusza" Wojciecha Gregorczyka rozpoczyna się prowokacją! Prowokacją mieszkańców rzeczonej ulicy, do napisania petycji broniącej ich, jakże słusznych interesów. Gdyby Wojciech Gregorczyk reprezentował mieszkańców miasta, a nie reprezentuje, gdyby Ireneusz Purgacz reprezentował mieszkańców miasta, a nie reprezentuje, gdyby radni radnymi byli, a nie są, to wysłuchawszy ich głosu, podjętą uchwałę w sprawie przebudowy ul. Pana Tadeusza – zmieniliby niechybnie. Wyśrubowane intelektualnie jest moje pragnienie, aby jego wysokości włodarze, zapoznali się z ustawą samorządową. Ale na zapoznanie się z preambułą do ustawy - pewnie ich stać. Przyswojenie pojęcia samorządu terytorialnego, jego znaczenia dla rozwoju regionalnego i lokalnego, wartości i zasad przez niego realizowanych, roli w pogłębiania demokracji, zrównoważonego rozwoju cywilizacyjnego, dałoby im szansę reorientacji z lateksowych urzędników, na autentycznych przedstawicieli lokalnej społeczności. Ale to raczej marzenie ściętej głowy jest!
Drogi Irku! Oświadczyłeś na sesji, że Rada podjęła uchwałę o przebudowie ul. Pana Tadeusza i jest po ptakach. Bzdura! Każdą uchwałę można zmienić! Argumentacją dla tej zmiany może być na ten przykład ta, że nie było przeprowadzonych w stopniu dostatecznym konsultacji społecznych. A w tej sprawie żadnej konsultacji nie było! Wiedząc, że ludzie bajeru o waszej dobroci nie łykną - działaliście "z partyzanta".
Drogi Irku! Oświadczyłeś na ostatniej sesji, że pisma złożone przez Ryszarda Befingera wpłynęły po terminie i nie spełniają wymogów formalnych. Szanowny mecenasie – tylko pozornie masz rację. Otóż ani społeczność która się samozwańczo organizuje, ani Rysio nie muszą znać prawa. Urząd i ty znać je musicie. Skoro petycje czy inne pisma nie spełniały wymogów formalnych, należało stronę o brakach formalnych pouczyć i wyznaczyć termin do ich usunięcia. Przypomnę ci drogi mecenasie, że prawo procesowe pełni rolę służebną względem prawa materialnego, bo jego zadaniem jest umożliwić ochronę i realizację prawa materialnego. Takie jest generalne założenie systemu prawa, w przypadku gdy jest mowa o relacji prawo materialne – prawo procesowe. I te założenie powinno "przyświecać" znajdowaniu rozsądnego rozwiązania w sprawie tychże pism.
A o co jest spór? Ano o to, że pułtuscy hegemoni, władcy, wręcz monarchowie, przez subtelne i ciche osiedle coś na kształt autostrady budować pragną, która spokojne dotąd życie mieszkańców osiedla w drogowy horror zmieni. Zniknie cisza, miejsca do wypoczynku, zabawy dla ich dzieci i innych, z dalszej części osiedla. Zniknie zieleń i 40 miejsc parkingowych.
Co proponuje burmistrz? Ekrany proponuje! Ludzie! Czy ten człowiek wie co mówi? Wątpię! Ale jeśli już, to niech sobie przed swoimi oknami ekrany postawi, może mu się na nich, coś mądrego wyświetli.
Jakie jest rozwiązanie? Pobudować drogę 300 metrów dalej - bo można. Mieszkańcy osiedla mówią, że działkę na końcu osiedla zakupił pułtuski deweloper i będzie tam blok stawiał, stąd konieczność poszerzenia jezdni. Nie znam tego pana, ale musi to być cholernie przystojny facet, bo miłością do onego zapłonęły nagle serca i burmistrza, i Irka, i z radnych niemych i bezwolnych uczyniła była.
Jako że miłość jest ślepa, więc nie dziwi, że interesu mieszkańców osiedla i ich dzieci nie dostrzega. Zakochanie owo podobne spustoszenie w mózgach oligarchów uczyniło, gdy drogę na ulicy Rejenta prowadzącą do osiedla przez cholernie przystojnego faceta wznoszonego - postanowili budować. Co prawda w zezwoleniu na budowę osiedla inna droga dojazdowa była wskazana i o dziwo, ona istnieje, ale postawiono na niej ogrodzenie i drogi nie ma! Teraz nasze miliony na drogę przy ul. Rejenta pójdą, bo kto zakochanym zabroni. Oszczędny burmistrz spec ustawą wywłaszczył p. Piotra Pawłowskiego właściciela części działki do ul. Rejenta przyległej, proponując mu kwotę odszkodowania - jedną piątą tej, którą za działkę zapłacił. O tym, że na tej działce Piotr miał parking dla tych co chore zwierzęta do jego lecznicy przywozili - nawet nie wspomnę! O tym, że wystarczyło ogrodzenie drogi do osiedla w trybie administracyjnym usunąć, też nie wspomnę. Ani też o tym, że w kasie miasta pozostałyby miliony, które na inne drogi można byłoby przeznaczyć – w ładne przejście dla pieszych przy ul. Rejenta jedynie inwestując. I tak sobie nieodpowiedzialnie pomyślałem! - A jeśli to nie jest miłość?!
Szanowni mieszkańcy ul. Pana Tadeusza. Potwierdzam z całą mocą nasze ustalenia! Jestem z wami i do waszej dyspozycji. Tuż tuż wybory. Przegnamy razem ten chory układ, wstrzymamy budowę drogi, a ekrany przez burmistrza proponowane, mądremu podarujemy, aby je sobie w buty wsadził - to będzie wyższy!
Niestety - rządy Ireneusza Purgacza i Tadeusza Nalewajka wespół z ich akolitami - od trzech dekad trwają w najlepsze. Wyblakłym tłem tych rządów pozostają prawie wszyscy radni.
Karmią nas ochłapami propagandowymi otwierając w dziesięcioro, dziesięciometrową ścieżkę ekologiczną przy Szkole Podstawowej nr 4 usytuowaną! Żenada! Problem braku odpowiedniej opieki zdrowotnej w mieście i powiecie, zapyziałych i brudnych kamieniczek wokół rynku usytuowanych, braku ścieżek rowerowych choćby wzdłuż wału przeciwpowodziowego prowadzących, remontu Domu Kultury czy organizacji wydarzeń kulturalnych, które miałyby szansę rozpropagować Pułtusk ergo ściągnąć turystów – pozostaje nierozwiązany.
Etatowo broniącym naszych włodarzy proponuję pisanie elaboratów pochwalnych, siedząc na ławce przy fontannie na rynku. Bo ta bidulka, to żywy pomnik urzędniczej niekompetencji. Trochę ciurka trochę kropi, a tak naprawdę płacze, bo po dwóch latach remontu wygląda jak bida z nędzą - uboga krewna tych pięknych, tryskających radośnie w innych miastach Polski.
Wojciech A. Dąbrowski