Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 18 czerwca 2025 14:25
Reklama Wieliszewskie Wianki 2025

Wierzb już nam nikt nie zwróci

Wierzby – płaczki przepadły na amen. Kilkanaście jest już wyciętych, kolejne sięgną ziemi w ciągu 4-5 lat, jak nakazał profesor-ekspert. Pozostały zarzuty* w stosunku do burmistrza Krzysztofa Nuszkiewicza, które można ująć następująco
Wierzb już nam nikt nie zwróci
bez wierzb
1. Decyzję o wycince podjął burmistrz zupełnie sam, nie pytając RADY (ani nawet jej nie informując), choć nadzwyczajna sesja RADY obradowała w sprawie rozwoju terenów zieleni w dniu 25 lutego 2016 roku. To jest zarzut drobny, bo pan burmistrz podobnie postępuje prawie we wszystkich sprawach.

2. Teren, na którym rosną wierzby nie należy do miasta tylko Skarbu Państwa (a ten reprezentuje starosta). Nie wolno burmistrzowi wydawać pieniędzy na cudzy teren bez zgody Rady Miejskiej, a tej nie było. Na spotkaniu z mieszkańcami w dniu 8 marca burmistrz pokazywał zdjęcia z czyszczenia kanałków przez wolontariuszy i powiedział, że nie można inaczej, bo nie może wydać na obcy teren ani złotówki. Tu wydał na ekspertyzę i zlecił wycinkę, która też będzie kosztowała.

3. Pośpiech, w jakim załatwiano sprawę wycinki, może sugerować tylko złe zamiary burmistrza. Wojewódzki konserwator zabytków wydał zgodę w dniu 29 lutego i w tym samym dniu burmistrz zrezygnował pisemnie z prawa do odwołania (a jest to termin dwutygodniowy) i już następnego dnia przystąpiono do wycinki (niektórzy twierdzą, że wierzby wycinano już w piątek, czyli 26 lutego). Oznacza to, że przetarg ogłoszono i rozstrzygnięto wcześniej, przed decyzją. Pośpiech w rezygnacji z odwołania (bo decyzja konserwatora "uwzględniała w całości żądania strony" (czyli burmistrza) spowodował, że nie zauważono, że konserwator wydając zgodę na wycinkę 15 drzew wymienił z nazwy tylko 13. Mało tego - na mapie stanowiącej załącznik zaznaczono drzewa w odwrotnej kolejności niż mówi to ekspertyza i nie ma pewności, czy zaznaczono właściwe, bo wycięto dwie wierzby, których konserwator nie wskazał.

4. Konserwator dał zgodę na wycinkę drzew w terminie do 31 grudnia 2018 roku! Tak, do 2018! Nie było więc bezpośredniego zagrożenia życia, bo wtedy decyzja jest o wycince natychmiastowej! Znakomita większość drzew rosnących przy drogach zagraża bezpieczeństwu ludzi i pojazdów (znam nawet śmiertelne wypadki spowodowane przez konary drzew) i jest chora. Nie oznacza to jednak, że trzeba je wycinać, zwłaszcza natychmiast. Nie określono stopnia zagrożenia. Nie uwzględniono, że nasilenie ruchu w tym miejscu jest niewielkie. Nie podjęto - i to jest zarzut największy - próby leczenia tych drzew i usunięcia tylko konarów zagrażających bezpieczeństwu, czyli uschniętych. Pozostawiono drzewa bardzo nachylone nad wodę, które zagrażają pływającym znacznie bardziej, niż wycięte grube drzewa lekko pochylone w stronę wody. Ekspertyzę profesora czytał burmistrz jak chciał. Los drzew był przesądzony już w chwili zlecenia ekspertyzy i wyrok został wykonany w świetle prawa. Tak jak w świetle prawa wycięto drzewa w Zatorach. Problem polega na tym, że nie te co trzeba, a decyzję o ich wycince wydał... oczywiście miłośnik przyrody burmistrz Pułtuska! (Lubi decyzje na obcym terenie, więc może powinien zostać starostą?). W Zatorach sprawa jest rozwojowa, bo zawiadomiono odpowiednie organa, ale pewnie sprawie łeb zostanie ukręcony.

*Zarzuty zostały sformułowane w trakcie rozmów z pułtuszczanami, którzy nie mogą pogodzić się z utratą miejskich wierzb.

Podziel się
Oceń