Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 16 czerwca 2025 06:09
Reklama Wieliszewskie Wianki 2025

NAJLEPSZE WSPÓŁŻYCIE JEST W KUCHNI

Z Mikołajem Rejem, kucharzem-łasuchem, uczestnikiem MasterChefa, arystokratą, Francuzem z polskimi korzeniami, dziedzicem zamku w Montresor, potomkiem Reja z Nagłowic – w Kuźni Kurpiowskiej w Pniewie - rozmawia Grażyna Maria Dzierżanowska
NAJLEPSZE WSPÓŁŻYCIE JEST W KUCHNI
re
Trawestując słowa Reja z Nagłowic, spytam: Kuźnia co za pożytki czyni i co za rozkosze w sobie ma?

Dużo rozkoszy i uroku. W tym miejscu jestem pierwszy raz. A te uroki wiążą się z panią Haliną...
...która łeb by diabłu mogła urwać...

Ja tego nie powiedziałem! (śmiech). Ale ma charakter, ma wiedzę. No i dzieciaki są urokiem tego miejsca, w strojach kurpiowskich...

Pan zna potrawy, o których opowiadała Panu Halinka?

Oczywiście, że nie znam. One są wasze, kurpiowskie.

To czym się Panu pochwaliła?

Na razie się nie chwaliła, ale i mnie nie chwaliła również. Jest na etapie sprawdzianu moich umiejętności, każe mi gotować jakąś pyszną zupę i dopiero po ugotowaniu będzie mogła stwierdzić, czy się w ogóle nadaję do tej Kuźni, czy nie, bo tu pewnie nie byle kogo można przyjąć.

A jak Pan usłyszał KUŹNIA, to co Pan pomyślał, że może tu kozy kują?

Pomyślałem od razu o judo. Jestem miłośnikiem judo i moje dzieci chodzą w Krakowie na Wisłę i tam siłownia nazywa się Kuźnia Tytanów, a dojo, gdzie są maty, nazywa się Kuźnią Diamentów. I tak od razu skojarzyło mi się judo.

Jestem żoną trenera judo...

To pani ma szczęście.

Pan ma piękny program w TVN, taki niewymuszony, ciekawy, chętnie oglądany...

To dzięki ludziom, których spotykam po drodze.

Pan się czuje orędownikiem polskiej kuchni?

Mam świadomość, że jestem odbierany jako ten orędownik, natomiast ja się czuję przede wszystkim szczęściarzem. Wielkim szczęściarzem... Ludzie, podróże, niekończące się tematy, ciekawostki. Kuchnia żyje dzięki temu, że ludzie gotują, że się organizują lokalnie, społecznie w gotowaniu i widzimy, że to gotowanie, które gdzieś tam zostało zepchnięte przez tryb życia, bardziej przemysłowego i miejskiego wraca na topie, wraca w mediach, w medycynie. Kuchnia to olbrzymia część naszej kultury. Dużo w naszym życiu kręci się dokoła stołu, jedzenia... Razem gotując i jedząc, podtrzymujemy tradycje kulinarne.

No tak, przy stole więcej czasu spędzamy niż w łożu...

No comments (śmiech). Ale mogę zacytować pana Kurta Schellera, poznałem go w MasterChefie wiele lat temu i później parokrotnie też go widziałem... Jak żegnał nas po konkurencji, w której przetrwałem, miałem to szczęście, to na pożegnanie powiedział nam, żebyśmy nie zapomnieli, że (pan Mikołaj ścisza głos) najlepsze współżycie jest w kuchni.

No! Scena makowa w filmie z Szapołowską!

We Francji bardzo słynne są worki mąki, u piekarza... (śmiech).

OK, ale z innej beczki. Pana program jest świetny, Pan jest otwarty na ludzi, których Pan przedstawia. Jest ich ciekawy, taki swojski, kontaktowy... Fajny z Pana facet.

To sprawa, o której można porozmawiać z Panem Bogiem, ale czuję w kontaktach z ludźmi, że przepływa między nami dużo dobrej energii, ludzie podchodzą do mnie z uśmiechem. Wywołuję widoczne w nich ten uśmiech i mnie to niezmiernie cieszy. Ale mam świadomość, że w życiu w zasadzie mało od nas zależy. Wiadomo, że własną wolą jesteśmy w stanie wpływać na naszą rzeczywistość, ale są pewne rzeczy, dary, które dostajemy. Ja sobie tłumaczę, że jest to od Pana Boga. To jest mój sposób patrzenia na to, co mnie spotkało. To wielkie szczęście, co mnie spotkało i daje mi to wiele radości.

Mniej pieniędzy niż radości?

Więcej radości niż pieniędzy. Zdecydowanie. Ja nie chcę sobie przypisywać jakiś szczególnych wartości, właściwości...

Pan nie musi, my telewidzowie je Panu przypisujemy.

Przyjmuję komplement i dziękuję serdecznie.

A ten Pana praszczur, Rej z Nagłowic, on dużo pisał o kuchni: pieczeń wieprzowa, cietrzew w rosołku, kapłon tłusty z kluskami, rzepka, pasternak, pietruszka, kapustka nadobna, rydzyki solone...

Tak, na pewno i to jest rodzinna sprawa. Lubimy jeść, lubimy gotować i to trwa do dziś.

Państwo sobie tego Reja- ojca literatury polskiej wspominacie?

Proszę pamiętać, że jestem urodzony we Francji, że generacja mojego dziadka znała Polskę, byli tam urodzeni i wspominali o niej i o Reju... A generacja mojego ojca, mojej matki urodzona jest już zagranicą. Kontakt z językiem polskim jednak był i też z polską kulturą, ale... Montresor, mała wioska, w której mieszkam, to jest takie laboratorium polonijne, duch polski międzywojenny się tam zatrzymał w postaci generacji moich dziadków.

To piękne, co Pan mówi. A najwspanialsze danie polskie?

Trudne pytanie, ale odpowiem zupełnie szczerze, danie, które zawładnęło cały świat i powinno być na każdym stole. To jest żurek, zdecydowanie. Na różne sposoby, z różną wędlinką, na zakwasie, z chrzanem czy bez, z warzywami lub bez, na kościach lub bez. Sposobów jest mnóstwo. Dobry zakwas być musi. I to jest danie, które każdemu smakuje, jest dosyć łatwe do zrobienia i jest sztandarowym daniem polskim.

A słodkości?

Ze słodkości, hm... Tutaj bardzo dużo słodkości z mojej francuskiej kuchni wchodzi w sprzeczność ze słodkościami polskimi.

A fafernuchy Haliny?

Bardzo mi smakują. Są dosyć wytrawne, nie za słodkie, kształt jest idealny, podoba mi się, że są drobne, że nie ma za dużo ciasta. Bo drożdżówki czy to hiszpan, czy tego rodzaju rzeczy są za duże, trudno je w buzi zmieścić. Ale pączki są fantastycznym produktem. Ale ja jestem mało deserowy.

A mięsa?

Wszystkie. Wszystko mi smakuje, nie mam faworyta.

O, zaraz Pan wchodzi na plan... Baaardzo Panu dziękuję!



Podziel się
Oceń