Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 2 października 2025 23:36
Reklama

WITAJCIE POMIDORY, WITAJCIE ULUBIONE

WITAJCIE POMIDORY, WITAJCIE ULUBIONE
pomidory1

Już są – pomidory na samoobsługowym stoisku w Grabówcu. Różne w smaku, kształcie i barwie. Nawet czarne. Kupujący, a jest ich dużo, mają swoje ulubione gatunki i są im wierni od lat- Ja wziąłem ROSAMUNDĘ (MÓWI SIĘ O NICH, ŻE TO POMIDORY, KTÓRE POTRAFIĄ SIĘ ODWDZIĘCZYĆ - gmd) i saszetki; bywam tu od trzech lat i uważam, że te pomidory zdecydowanie są najlepsze – mówi pułtuszczanin. Przy stoisku, usytuowanym w pobliżu domu państwa Łaszczychów, rozmawiam z żoną wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej, Edwarda.


– W tym roku sadzonki niezbyt rosły, były duże wahania temperatury, w dzień było gorąco, w nocy zimno. Musieliśmy palić, ogrzewać szklarnie, więc i koszty uprawy wzrosły, a węgiel drogi. Niestety, niczym innym nie napalimy. Dziwny ten rok był w ogóle. Nasiona? Nasiona kupujemy, odmian mamy chyba dwanaście, sporo. Najbardziej idą żółte, TAIYO, ROSAMUNDA - delikatne, nowa odmiana to MALINOWA ŚLIWKA, smaczna jest. A najstarsza to chyba pomidory czarne, jak dojrzeją, robią się w środku szkarłatne, najsmaczniejsze są, kiedy tylko łapią kolorek w środku. Nie rosną duże. A które z gatunków są szczególnie ulubione przez naszych klientów? Trudno powiedzieć – wszystkie nam schodzą – rzuca moja rozmówczyni. – Ja na rynku nie stoję, tu wszystko sprzedaję, tak gdzieś od sześciu lat. Klientów mamy z Grabówca, z Warszawy, z Pułtuska oczywiście, z Popław, z Płocochowa, tych jadących na Zatory. Jak ktoś raz przyjedzie, to zostaje... A że my ufamy ludziom, to wszystko się kręci.


Pytam o przetwórstwo domowe. – O tak, jeszcze jest gromada słoików, mamy soki, przeciery - do picia, na pomidorówkę.


W wakacje dziadkom pomagają wnuczęta: Maja, miejscowa, oraz Owen i Toby, którzy co roku przyjeżdżają ze Szkocji.


– Zajadają pomidory i pomagają, szczególnie pomaga dziadkowi Toby, najmłodszy. Mają wynagrodzenie, pod koniec pobytu wymieniają złotówki na funty, tak mają pieniądze na swoje wydatki – mówi babcia i dostrzega, że klient wciąż czeka, aż skończymy rozmowę. A klient to pułtuszczanin Jerzy Załoga, który jest wierny zakupom u państwa Łaszczychów od wielu wielu lat.


– Nam najbardziej smakują pomidory żółte i malinowe. Dużo ich jemy. Kupujemy je też na przetwory, robimy tak w granicach 30-40 słoików, na zupkę.


Maja pomaga zrywać pomidory, układać je w skrzynkach, nosić do drogi – na stoisko. Mówi, że to nie jest ciężka praca, chociaż trzeba się pochylać lub wspinać na palce. - A czy je lubię? Tak, najbardziej te czarne. Jem jak jabłka, bez soli. Często prosto z krzaka. Toby, jak Maja, też zrywa pomidory i jak ona najbardziej lubi czarne. Owen jest trzynastolatkiem, niezbyt lubi prace w szklarni i nie przepada za pomidorami. – Próbowałem je, ale nie lubię, lubię jabłuszka.


Kiedy już opuszczamy przemiłą rozmówczynię, do stoiska podjeżdża pani Luiza. Kupuje czarne pomidory (nazywane też zielonymi i brązowymi).


- Są najwspanialsze na świecie, długo zachowują świeżość i jędrność, ponadto są słodkie, a jak dojrzeją, to sam cukier. I mają właściwości prozdrowotne, likopen zawierają. Polecam. No i mam podziw dla pani, że ma zaufanie do ludzi, do samoobsługi.


Grażyna M. Dzierżanowska




Podziel się
Oceń

Reklama
NAJNOWSZE EWYDANIE
Tygodnik Pułtuski
Reklama
Reklama
Reklama
OtoDrobne
Reklama
Reklama
ReklamaVictoria recycling
ReklamaOdbiór elektrośmieci
Reklama
Reklama