Nadchodzi wiosna. Choć pogoda na to nie wskazuje, to wszyscy jednak pragniemy więcej tych słonecznych i cieplejszych dni. Osobiście na początku lutego miałem okazję złapać trochę ciepła i promieni słonecznych. I to gdzie, w Londynie!
Mogłem usłużyć w jednej ze wspólnot chrześcijańskich polonijnych, których w UK nie brakuje. To był bardzo cenny i dobry czas. Dało się odczuć, i to mocno, tęsknotę naszych rodaków za tzw. Polandem. Póki co, o powrocie nie ma jednak mowy. Tu urodziły się im dzieci, większość z tych dzieci praktycznie nie mówi po polsku. Choć w domu starają się mówić naszym ojczystym językiem, to pociechy komunikują się już w języku angielskim. Szybkie życie, praca, dom. Wszędzie daleko. Ale pomimo tego, czują tam dobrze.
A potem powrót do domu. Do Pułtuska. Mojej małej ojczyzny, o której z dumą opowiadam zagranicą. Życie nie należy tu do łatwych. Wystarczy wejść na zakupy, aby zrozumieć, jak się tu żyje. Ale ludzie są kochani. 9 lat mija jak tu sprowadziliśmy się z żoną Anną. Nie żałuję ani jednego dnia. Doceniam przychylność ze strony władz miejskich i powiatowych. Myślę, że to dobra i owocna współpraca. Mieszkańcy czasami zaczepiają mnie i chętnie rozmawiają. Kontakt z pułtuskimi mediami lokalnymi uważam za bardzo dobry. Czego chcieć więcej?
Więcej optymizmu i radości w tych szalonych czasach. Ja swoją radość , miłość i pokój czerpię z Biblii. I tego się trzymam. Wszystkim nam życzę radości, miłości i pokoju, co dla niektórych jest dziś produktem deficytowym.
Pastor Piotr Damps


Piotr Damps z córką