Do tego możemy też przeczytać, że oznakowanie poziome powinno charakteryzować
się: dobrą widocznością w ciągu całej doby, wysokim współczynnikiem odblaskowości, również w warunkach dużej wilgotności, np. podczas opadów deszczu, zachowaniem minimalnych parametrów odblaskowości w całym okresie użytkowania, odpowiednią szorstkością zbliżoną do szorstkości nawierzchni, na której są umieszczone, odpowiednim okresem trwałości, odpornością na ścieranie i zabrudzenie,szybką metodą aplikacji, uwzględniającą również wymogi ekologiczne.
Do oznakowania poziomego można stosować tylko materiały atestowane. Badania jakości materiałów do oznakowania poziomego określa odpowiednia norma.
Czy pasy przy ratuszu spełniają wszystkie te wymagania? Nawet nie będę próbował dociekać, czy zapewnione są wskaźniki "współczynnika luminancji – widoczności w dzień" czy "powierzchniowego współczynnika odblasku" bo takie wskaźniki dla znaków poziomych to rozporządzenie określa. Zestawienie z trzema pierwszymi punktami z cytowanej powyżej listy budzi spore wątpliwości. Ponadto przepis z cytowanego rozporządzenia reguluje kwestię oznakowania pionowego - na jezdniach jednokierunkowych znaki D-6, D-6a i D-6b należy powtarzać po lewej stronie (te trzy kryptonimy oznaczają znaki pionowe "przejście dla pieszych", "przejazd dla rowerzystów" i "przejście dla pieszych i przejazd dla rowerzystów"). Pod ratuszem mamy jezdnię jednokierunkową, a po lewej stronie oznakowania pionowego najwyraźniej nie ma.
Trzeba jednak przyznać, że zastosowane na rynku rozwiązanie, naprzemienne pasy z szarego i czarnego kamienia, nie jest wyjątkiem. Podobne rozwiązania stosowane są często właśnie tam, gdzie nawierzchnia jezdni wykonana jest z kamiennej kostki, a droga stanowi część zabytkowego układu architektonicznego. W takich okolicznościach należy szukać rozwiązań kompromisowych, które z jednej strony będą bezpieczne i funkcjonalne – a z drugiej strony nie będą rażącym, obcym wtrąceniem, "gryzącym" się z estetyką i często powagą zabytkowego otoczenia.
Dla przykładu prezentujemy zdjęcia z warszawskiej Woli, ze zrewitalizowanej kilka lat temu ul. Chłodnej. Podczas projektowania i realizacji prac budowlanych konserwator zabytków miał bardzo dużo do powiedzenia: Chłodna przy skrzyżowaniu z Żelazną to pamiętne miejsce z czasów okupacji hitlerowskiej, ulica stanowiła wówczas granicę między tzw. małym i dużym gettem, z "mostem nad Chłodną" upamiętnionym dziś świetlną instalacją zawieszoną nad jezdnią. A na jezdniach, parkingach, chodnikach zastosowano wiele różnych materiałów, kamiennych kostek, płyt, bruku – co symbolizować ma wielokulturowość tego miejsca, dzielnicy i całej Warszawy. Aby jednak po rewitalizacji życie mogło się toczyć zwykłym torem, zastosowano rozwiązania techniczne i materiałowe, które miały pogodzić zalecenia konserwatora, pamięć i powagę miejsca – z funkcjonalnością i bezpieczeństwem ruchu pieszych i pojazdów. Zrezygnowano z malowania pasów na jezdniach, zarówno dla pieszych jak i pojazdów. Rzut oka na zdjęcie pasów dla pieszych na Chłodnej jest identyczne jak rozwiązanie z naszego rynku. Ciekawostka: zamiast białych linii malowanych na jezdni, zastosowano dość oryginalny pomysł: ustawione w linie płaskie krążki z nierdzewnej stali, zakotwione w kamiennych kostkach. Rozwiązanie niestety nie przetrwało próby czasu: krążki odrywały się, największe ubytki następowały w sezonie zimowym. Ostatecznie pozostałości tych "punktowych linii" podkreślono białymi malowaniami – choć takie linie na kamiennym, wyślizganym bruku także nie imponują trwałością.
Na zakończenie refleksja: aby zobaczyć przejścia dla pieszych z szaro-czarnej kostki, zamiast malowanych na biało pasów, nie trzeba jechać do Warszawy – wystarczy przejść się naszą Świętojańską. Przejścia świetnie komponują się z nawierzchnią i już chyba nam wszystkim "wrosły w krajobraz". Co jednak ważniejsze: funkcjonują na tyle długo, że najwyraźniej piesi są na tych przejściach bezpieczni.
ZCZ
Ulica Chłodna w Warszawie