***
Trwa konkurs na najlepszego dzielnicowego, tymczasem nasi znajomi i my sami ubolewamy, że nie znamy swoich dzielnicowych. I tak sobie myślimy, że to przecież nie my mamy gonić za dzielnicowym, żeby go poznać, tylko dzielnicowy powinien przedstawić się nam, ludziom w swojej dzielnicy. Boże, jak to wszystko na głowie stoi i aż się prosi, żeby napisać – jak mówiła nasza przyjaciółka – że to wszystko wygląda jak z dupy strony.
(2022 r. Nadal nie znamy swojego dzielnicowego, chociaż zmieniliśmy adres zamieszkania. Nie przedstawił się nam, nie odwiedził, nie spojrzał w oczy. I taka myśl: żeby dzielnicowi utrzymywali stosunki ze swoim, powiedzmy, podopiecznymi – obojętnie jak to zabrzmi. Może POLICJA miałaby większą wiedzę o tym, kto chuligani i zakłóca spokój).
***
Mężczyźni są jacyś dziwni. Opowiadała nam miła ekspedientka w sklepie rybnym Piotra Socharskiego, że miewała klientów, którzy prosili o żywą rybę rzeczną. A po co żywą? I po co rzeczną? Aby powiedzieć żonie: "Złowiłem taaaką rybę!". Kiedy takiej nie było, godzili się na oskrobaną i wypatroszoną, mówiąc: "Powiem żonie, że już ją wypatroszyłem".
(2022 r. Spytacie, czy moda na dziwność mężczyzn już minęła. Otóż nie, są jeszcze bardziej bardziej dziwni).
***
Mostek zakochanych, na którym mnóstwo kłódek miłości, my - gmd - nazywamy Piotrusiowym Mostkiem. Skąd owa nazwa, zresztą piękna? Ano od imienia Piotra Kazimierczaka, który wiele się przy tym mosteczku nachodził. Wygląda, mostek, całkiem, całkiem, kwiecisto. Urodą Piotra jeszcze nie przerasta, ale kto wie? A tak serio, to nasze mostki Świętojański i Benedyktyński jakoby od mostowej macochy i mostowego ojczyma jednocześnie. Absolutnie potrzebny im lifting. I to taki totalny – od jakiegoś mostkowego dra Szczyta. Ich brzydotę łata się kwiatami, a jak wiadomo, kwiaty nie po to są, by... łatać.
(2022 r. Minęły lata, mówcie, co chcecie, pułtuskie mostki przez kanałki ładniejsze są niż lata temu, ale do urody to im tak daleko jak PUŁTUSKOWI do słynnego Kazimierza i Sandomierza, a nam do myśli, że RATUSZ zalegają esteci).
***
Pamiętacie nasz tekst o Ukraińcu Aleksandrze, "leżał" w szpitalnej kostnicy, popławskiej, całe cztery miesiące? I jak usłyszeliśmy od jednego z lekarzy, dawał już o sobie znać. Kiedy żegnaliśmy go na pierwszym cmentarzu, my dwoje – gmd i starosta Edward Marek Wroniewski – starosta rzucił: BĘDZIE O NAS PAMIĘTAŁ. I owszem Pan Zmarły nadał z wysoko co i gdzie trzeba. I co było dalej? Ano przedruk tekstu o Ukraińcu, który przebywał w kostnicy całe cztery miechy (i cóż, że w lodówce) i tak materiał z "TP" ukazał się w ANGORZE. Taki znak...
***
A zdjęcie do PLOCIUSZKA? Bez żadnej konotacji z tekstem, ot, trzy panie dyrektorki – Krysia, Tereska i Dorotka podczas uroczystości otwarcia świetlicy w Kacicach.
GMD