Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 24 czerwca 2025 09:08
Reklama Wieliszewskie Wianki 2025

ZIELONY ZAWRÓT GŁOWY

Jest taki dom przy alei Tysiąclecia, przy nim ogród, w nim zielone cuda. Wiosną odwiedziliśmy go, aby sfotografować różaneczniki, które tam kwitną jak... szalone, w ubiegłym tygodniu przyglądaliśmy się drzewku granatu, kiwi i figowemu. Oprowadzał nas gospodarz, pan na posesji 5 tysięcy metrów, Erwin Kowalczyk
ZIELONY ZAWRÓT GŁOWY
krzewy
- Mam rękę do roślin – mówi Erwin, wskazując na cud-brzozę, bogato uliścioną. – Przyniosłem ją z lasu, gdy byłem na grzybobraniu. Była malutka, patyczek i trzy listki. Przezimowała w doniczce, potem wsadziłem ją do ziemi i teraz cudo. Ale rękę do roślin ma też Hania, wsadzi patyk do ziemi i ten już kiełkuje.
Dziełem Hanny jest dorodna figa i są dorodne granaty. Figa zaowocowała trzy lata temu zieloną kulką wielkości orzecha. I figa, i granaty to drzewka powstałe z nasionek. Granaty mają już po 15 lat, owszem, owocowały, ale owocki długo na drzewkach nie posiedziały - ptaki je zaatakowały. Co innego owoc kiwi – ten się uchował. Drzewko kiwi powstało z sadzonki, zasadzone ręką żony Erwina, zrodziło owoce wielkości fasolki JAŚ. Owoc był wyśmienity i tak słodki, jak cała łyżeczka cukru.

W ogrodzie państwa Kowalczyków rośnie wiele krzewów i drzew. Są w nim borówki amerykańskie, kanadyjskie, jest pigwa, są iglaki – srebrne świerki wyrosłe z nasion. Pięknie rosną bukszpany, które Erwin strzyże według własnych projektów. Cudowny jest ten uformowany w kształt oczka w pierścieniu, wyjątkowy jest też bukszpan – smok, bagatela, sześciometrowy. Z tymi bukszpanami to jest NEURASTENIA CAŁA, bo atakuje je ćma bukszpanowa, jej gąsienice są tak żarłoczne, że niszczą krzew w mgnieniu oka.

Przy smoku, jak wiosną przy bajecznych różanecznikach fotografują się przedszkolaki, a i dorośli pułtuszczanie, ogrodowi fani, którzy potem chwalą się zdjęciami na swoich FB.

- Lubię polskie rośliny – mówi Erwin Kowalczyk. Ich, jak zagraniczne palmy, które są w modzie, nie trzeba na zimę otulać, są dość łatwe w hodowli. On, jak Tadeusz MICKIEWICZOWSKI, woli swojską przyrodę od tej zagranicznej, lansowanej w epopei narodowej przez HRABIEGO.

A żeby obraz Kowalczyka, emerytowanego rolnika, był pełniejszy, dodajmy, że przed kilkudziesięciu laty – jako pierwszy w Pułtusku - osiągnął 10 ton pszenicy z jednego hektara. Rzepaku zebrał któregoś lata sześć ton i miał z tym zbiorem, z jego zbyciem, niemały kłopot.

Dziś się śmieje: - Byłem dobrym rolnikiem! – mówi.

Grażyna M. Dzierżanowska


Granat

Kiwi


 

Podziel się
Oceń