Najlepiej Solejuka rozumie Hadziuk, bo jego też brzęczliwa i jak brzęczy, to drugie pół wsi na niechcianym podsłuchu jest. Moja Jola jeszcze gorsza. Bo słowa nie powi, ino oczami zranionej sarny na mnie patrzy, a że talent aktorski ma, to sarna gorzej poraniona niż za przeproszeniem mamusia Bambi. Tego też się wytrzymać nie da, choć Hadziuk i Solejuk twierdzą, że gorzej mają bo oczy zranionej sarny nic a nic po wsi się nie niosą i co jak to mówią wydarza się w Vegas, zostaje w Vegas. A ich jak ślubne wenę językową mają, to potem ich ze trzy dni palcamy z chichotem baby wytykają. Ostatnio Hadziukowa na przykład wykrzyczała Hadziukowi, że łba mu nie rozbije jedynie dlatego, że ma łeb jak arbuz i się boi, że mu zamiast mózgu pestki wylecą. To go we wsi arbuz nazywali. A o co poszło? Niestrawność miał i rzeczywiście na gębie może trochu zielony, a rzygał na czerwono. Hadziukowa od razu, że alkoholik, w ogóle jej do głowy nie przyszło, że z alkoholem nie miało to nic wspólnego, tylko zagrycha nieświeża była. My owszem rozumiemy, że jak chłop rzyga na ulubioną kanapę, to nie jest to szczyt marzeń kobiety na weekend, ale z drugiej strony wyraźnie chory był, a choremu się trochu troski i wyrozumienia należy.
Jak już my się wyżalili na baby i z uczuciem pochylili nad samymi sobą, to nas zastanowiło, czemu Japycz nic nie mówi. Przeca jego Michałowa musi najgorsza, bo nawet biskup ucieka, gdzie pieprz rośnie jak Michałowa w złym humorze. Ale Japycz mówi, że ona w domu miód malina, wszystko co złe na progu plebanii zostawia, może czasem za troskliwa trochu i za nadto chętnie przypomina mu ile ma lat, ale narzekać na nią nie będzie, bo nie ma za co. Reguły może w domu trochu koszarowe, ale jasne i jak się na żadne transgresje nie porywa, to mir domowy nieskazitelny ma. Co to te transgresje, to my nie pytali, bo musi coś z seksem, a seks ludzi po osiemdziesiątce, to u nas tabu jest i słusznie.
Japycz wyrwany z zamyślenia ożywił się lekko i pyta Solejuka: Lubisz się napić? Ba! To czemu tyle nie pijesz co Myćko? – pyta. Myćko? Ten degenerat? Tożby mnie moja zabiła. Acha! – mówi Japycz – tak myślałem. I milknie.
Na zagadki mu się zebrało. Ale zagadki Japycza zazwyczaj sens jakiś mają, więc kolejna godzina zeszła nam na zgadywaniu. I wyszło nam, to znaczy Hadziukowi i mnie, bo Solejuk namiętnie zaprzeczał, ale własnego rozwiązania nie podał, że jedyna różnica między Myćką a Solejukiem to krewka żona. A różnica spora i zasadnicza.
Jakoś my wcześniej do domu poszli, bo po czemś takim narzekać już było słabo, a ja to jeszcze na pole żem zaszedł, kwiatków Joli nazrywać, że tą moją różnicą zechciała zostać..
Pietrek