A oto i oni, twórcy: Marta Blaźniak. Jej pasja do malowania zrodziła się niedawno, bowiem w 2022 roku. Danuta Czerwińska wręcz przeciwnie, pasję artystyczną, malarską, odkryła w sobie bardzo dawno. Adam Gocławski? Ten artysta z kolei interesuje się i fotografią, i grafiką komputerową, Julia W. Grzybowska - najbliższe jej sercu są rysunki węglem oraz ołówkiem, Małgorzata E. Knochowska fascynuje się krajobrazem przetwarzanym przez osobiste emocje. Grażyna M. Kozioł posługuje się akrylem, akwarelą, olejem, Jerzy Lęczewski hołduje neurografice i abstrakcji, Barbara Łubieńska haftowaniu, Barbara Popielska malowaniu. Kamila Popko to znana malarka i ceramiczka, Wiesława Przygodzka to emerytka, spełniająca swoje marzenia o malowaniu, Kazimierz Szymanek "zaprzyjaźniony" jest z olejem, akwarelą, pastelami, stąd spod jego ręki wychodzą obrazy malarskie i rysunki, grafika. I jeszcze Malwina Uchrońska i Julia Wasilewska, pierwsza zdolna rzeźbiarka w glinie, druga zauroczona surrealizmem malarka.
TYGODNIK rozmawiał z niektórymi twórcami. Oto co nam powiedzieli. Malwina Uchrońska, szóstoklasistka: - Do pani Kamili chodzę około trzech lat, na zajęcia zapisała mnie mama. Pierwsza moja praca? Aniołek w glinie, a dziś prezentuję Panią Królik, Panią Grzyb i Panią Ogrodniczkę. Panie są łatwe do ulepienia... Niedawno skończyłam rzeźbę, którą nazwałam Panią na Krześle, elficę zrobiłam. To moja pierwsza wystawa. Czy lubię rozstawać się z pracami? Nie!
- Tak, to któraś z moich wystaw w MCKiS, ale dziś mamy tu dwie moje uczennice, to Malwina zajmująca się głównie ceramiką i Julia rysunkiem malarskim, debiutują – mówi Kamila Popko. – Ja? Ja pokazuję rzeźbę ceramiczną i dwie prace rysunkowe, jedna olej na płótnie. Czy się cieszę? Zawsze się cieszę, bo to jedyny kontakt artysty plastyka z publicznością. Moje prace "idące" do ludzi? Nie, ja nie mam trudności z rozstawaniem się z nimi. Szczególnie idą aniołki ceramiczne...
Julia Wasilewska, uczennica PSP w Winnicy: - Rysunkiem zaczęłam się interesować pod koniec 2020 roku, podczas kwarantanny, kiedy to miałam dużo czasu i przeglądałam prace różnych artystów. I stwierdziłam, że to jest sposób, w jaki chcę się wyrażać artystycznie. Zawsze miałam potrzebę oddawania swojego wewnętrznego świata i stwierdziłam, że malarstwo/rysunek to idealne medium. Uczę się pod kierunkiem pani Kamili Popko. Tak, ceramiki próbowałam, ale nie umiem się obchodzić z gliną, nie lubię kontaktu z nią.
Małgorzata Knochowska na pytanie TYGODNIKA, dlaczego stosuje kolor bez koloru – jak mówiła Monika Żeromska – podaje: - Bo ja lubię te kolory - przytłumioną biel, czerń, szarość, odzwierciedlają mnie. Od kiedy maluję? Lubiłam od zawsze, od dzieciństwa uwielbiałam, potem zaprzestałam malowania i od dwóch lat zaczęłam na nowo. Mistrz? Nie, realizuję siebie, pokazując swoje emocje. Moje obrazy to abstrakcja, przyroda przetworzona przez moje czucie. Jestem z nimi bardzo związana. Na sztalugach mam obecnie swoją córkę, siedemnastolatkę. To moja pierwsza wystawa, cieszy mnie, duża satysfakcja, słyszałam wiele słów uznania.
W imieniu nieobecnej na wystawie Julii Grzybowskiej, wypowiedziała się jej babcia, malarka Popielska, którą spytaliśmy o koloryt obrazów wnuczki: - Weźmy taki akryl W DESZCZU, skomponowany jest na zasadzie kontrastu barw zimowych – bieli i czerni z akcentem kolorystycznym, czerwienią w centrum. Dochodzi swobodne nałożenie plam kolorystycznych, co daje w efekcie drganie deszczowego powietrza, droga zaś lśni od wody w aurze pochmurnego dnia.
Wystawa warta obejrzenia, jej pomysł wart podkreślenia.
GMD


