No więc na wiosnę Japycz na ławeczce zawsze pierwszy. Oczy zamknięte, twarz do słońca, na nas czeka uśmiechnięty, bo wie, że przyjdziemy, a on w międzyczasie nie zmarznie. To znaczy zwykle tak jest, bo dziś siedział i klął. W dodatku po niemiecku, bo on szprecha jakby się tam urodził, a tylko u bauera i na kopalni za młodu robił. Uuu, poważna sprawa. Jak klnie po francusku, bo tam też lata całe robił, to nie wiadomo czy to dobre czy to złe, bo śpiewnie klnie i z uśmiechem. A jak po niemiecku, to ze złością i od razu wiadomo, że nic dobrego. Taka geografia, że tak powiem.
Siedli my jak trusie, a Japycz smartfona wyciąga i czyta. Po niemiecku, więc nie wiadomo po co. Ale że my się nie odezwali, to zrozumiał, że tłumaczyć trzeba i mówi, że Niemcy kanclerza filozofa od siedmiu boleści mają, co to właśnie zaczął dywagować, że przemocy nie da się zwalczyć przemocą i dlatego Ukrainie broni nie pośle, bo to tylko wojnę eskaluje, a eskalacja jak wiadomo niedobra jest i basta. Solejuk się wyraźnie ożywił, bo jego zawsze sprawy niemieckie ożywiają odkąd Lewandowski w Bayernie gra. I ożywiony zapytał chytrze – A Hitlera to my przemocą pokonali, czy kurna kwiatki wystarczyły?
No właśnie - mówi Japycz – no właśnie. A ja mam inną teorię – mówi Hadziuk – jemu się po prostu nie uśmiecha dawanie tej broni za darmo. Bo jak da za darmo, to nie będzie, handlu, a jak nie będzie handlu, to nie będzie pokoju, bo przecież od lat Niemce mówią, że kto handluje, nie wojuje. A jak to mówił, to śmiał się jakoś tak wrednie, że aż ciarki po krzyżu szły. A wiecie wy – mówi Japycz – że Niemcy są czwartym na świecie eksporterem broni? Że w ruskich tankach elektroniki niemieckiej co nie miara? Mimo że niby zakaz był? I jakoś temu kanclerzowi sprzedawanie broni komu popadnie nie przeszkadza, a że Ukraińcy walczą i o broń proszą to już tak.
Hadziuk roześmiał się na to jeszcze gorzej. No przecież mówię – mówi – że o handel chodzi. Ruskie płaciły, a Ukraińce chcą za darmo i to szybko. A skąd ty to wszystko wiesz – pytam podejrzliwie, bo co jak co, ale geostrategią to się tylko Hadziukowa zajmuje i to tylko w zakresie sprzedaży kozich serów. A bo wcześniej przyszedłem i mi Japycz wszystko wytłumaczył. Jak wcześniej przyszedłeś – zaciekawił się Solejuk - skoro Japycz sam na ławce siedział i klął. A ty ostatni byłeś. A bo ja po walerianę do apteki poszedłem. Ma to sens, bo Japycz rzeczywiście do Mamrota cuś dolewał i mogła to być waleriana, bo teraz tylko w niebo się gapił i wzdychał.
Głupio się czułem, że tak nic nie mówię, więc na nieszczęście spróbowałem: A czemu te Niemce nie chcą by Ukraina wygrała? No i się zaczęło. Aż powtórzyć trudno, bo w cholerę skomplikowane, ale wychodzi na to że nie chcą i że swoje powody mają. Godzinę to zajęło z hakiem. Ale jak słońce zachodziło, to już my wszyscy umieli kląć po niemiecku i że przy zmierzchu dobra akustyka jest, to się aż ksiądz Maciej z konfesjonału pofatygował. On się niczego nie musiał uczyć, bo jako filozof od dawna niemiecki zna.
I powiem wam, że w pięciu i pod opieką duszpasterską to nam się to przeklinanie szczególnie udawało. Nie żeby to w czymś pomogło Ukrainie, ale dla oczyszczenia duszy bratniej – bezcenne. A następnego dnia niedziela była, to ksiądz Maciej w ogłoszeniach duszpasterskich z ambony podał, że się komitet ukonstytuował wilkowyjski pod nazwą „Sprawiedliwy Pokój” i my teraz na bayaktary będziemy zbierać, jak bracia Litwini.
Pietrek