Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 25 czerwca 2025 08:04
Reklama Wieliszewskie Wianki 2025

NASYĆ OCZY I POFRUWAJ SOBIE

Murale, murale... Lubimy je, niosą koloryt, zdobią miasto. Coraz więcej ich w Pułtusku, pierwszy powstał w pasażu Klenczona, niedawno pojawiły się kolejne – w alejkach Gomulickiego, przy baszcie, na budynku przy zbiegu Świętojańskiej i Piotra Skargi oraz na siedzibie MOSiR (stadion). Dodajmy, że pierwszy z pierwszych to mural patriotyczny na murze kamienicy przy Daszyńskiego
NASYĆ OCZY I POFRUWAJ SOBIE
alejki
Pułtuskie murale, ze względu na estetykę i różnorodną tematykę, przyciągają oczy. Ten widniejący na więziennym murze oraz w pasażu Klenczona już na dobre zaistniał w pamięci pułtuszczan i wrósł w miejski krajobraz.

Obecnie ciekawość budzi piękny mural w alejkach, którego inspiracją był poemat piewcy Narwi, Wiktora Gomulickiego, MOJA RZEKA. Według ciekawego projektu Tomasza Goławskiego namalowali go artyści ze stołecznej firmy Wallart (murale reklamowe i artystyczne), którzy mają na swoim koncie różnorodne, przyciągające wzrok prace. Twórców poznałam przy pracy. – To ciekawa przestrzeń na mural, te podcienie... - powiedzieli TYGODNIKOWI artyści – panowie Jakub i Bernard, wykształceni artystycznie, pasjonaci murali, którzy nad alejkowym obrazem pracowali jedynie trzy dni – a powstało dzieło! A co czuje twórca, kiedy patrzy na swoje dzieło? – Duma rozpiera, człowiek patrzy, patrzy...


 

Równie ciekawy jest mural na budynku MOSiR, który powstał w związku ze stuleciem MLKS NADNARWIANKA. Ten uwiecznia postać Wojciecha Werczyńskiego, pułtuszczanina, który całym sercem oddany był pułtuskiemu sportowi, zawodnikowi NADNARWIANKI i działaczowi sportowemu. To piękny hołd oddany człowiekowi, który był pasjonatem piłkarskim.


Najmniejszy i najmniej atrakcyjny jest ten przy Świętojańskiej, chociaż wart podkreślenia ze względu na miejsce, w którym powstał. A to miejsce związane jest z kultowym już sklepem PEŁTY, w którym pułtuszczanie – i nie tylko – zaopatrywali się w dzianinowe ubrania miejscowego zakładu, modne i pożądane przez panie. Mural jest zbyt mały – to nie skrzydła, to skrzydełka. A że usytuowany jest na ścianie dość zabudowanej, uszczegółowionej, przeto to jeszcze bardziej... niknie. Można by powiedzieć, że powstał z taką pewną nieśmiałością.


 

Skrzydlate murale znane są od 2012 roku, stały się atrakcją dla mieszkańców i turystów w wielu miastach świata, a i Polski. Czy nasz stanie się tak popularny jak ten w... Los Angeles czy w Warszawie, no nie wiem.

 

Podziel się
Oceń