
Wokół Stasia zgromadzili się tego wieczoru jego najbliżsi: rodzice – Magdalena i Krzysztof, ciocia Karolinka, babcia Agata Zalewska i jej przyjaciółka Ewa Bochenek, charytatywnie pracująca na rzecz chłopczyka. To o niej rodzice Stasia powiedzieli, że "To skarb, nie kobieta!" i "Gdyby nie pani Ewa, to nie bylibyśmy nawet w połowie naszej zbiórki". A jeśli chodzi o zaangażowane pułtuszczan, to mama Stasia stwierdziła: - Jesteśmy w szoku, nie spodziewaliśmy, że nastąpi taka reakcja, takie pospolite ruszenie.

Staś jest nieustannie rehabilitowany. – Dziś też byliśmy w Warszawie, potem szybko do Pułtuska. Rehabilitacja przynosi efekty, chociaż przy niej jest wiele płaczu, Staś jest starszy i czuje, że jak kładziemy go na stół, to będzie niefajnie, będzie bolało - mówi tata. Dziś chłopczyk waży 8 kg, a do momentu osiągnięcia 13,5 kg wagi powinien być poddany terapii genowej – wówczas owa terapia zadziała najskuteczniej. - Staś lubi jeść, owszem, odpowiednio go dietujemy, ale czasu pozostało niewiele. Obawy, co do zebrania 9 milionów złotych są duże, chociaż myślimy pozytywnie, nie załamujemy się – mówi mama Magdalena.
A sam kiermasz? Bogaty i bajecznie kolorowy – zgromadził palmy i najróżniejsze ozdoby wielkanocne, ciasta oraz produkty mleczne, książki, obrazki. W puszkach znalazło się 6.128 złotych.
– Nieźle – powiedziała nam Ewa Bochenek.

Pułtuszczanie, ludzie szlachetnych serc, pamiętajcie o Stasiu, maluchu, którego życie leży w Waszych rękach. Pomagajcie!!! Bez Was rodzice nie zdobędą 9 milionów złotych na najdroższy lek świata, w Polsce nie jest on refundowany. Potrzeba jeszcze 7 MILIONÓW.
PS KIERMASZOWY weekend był radosny. W niedzielę, przed kościołem szkolnym zebrano do puszek 3.091zł, na ŚWIĘTYM KRZYŻU 5. 421,20 zł (brawo księża proboszczowie, którzyście zezwolili na przykościelne kiermasze). Summa summarum to 14.640,20 zł!!! Tylko się cieszyć.

Ewo, TYGODNIK dziękuje za informacje.
Tekst i zdjęcia GMD