ŻŁOBEK WCIĄŻ NA TAPECIE
Z budowanego w ekspresowym tempie żłobka przy ul. Krajewskiego cieszą się przede wszystkim rodzice maluchów. Za to opozycyjni radni mają wiele wątpliwości związanych z tą inwestycją, ba, snują poważne podejrzenia.
Jak zwykle szczery do bólu Ryszard Befinger stwierdził, że słucha opinii ludzi mówiących, że nowy żłobek to nie budynek, tylko barak, wykonany niedbale. Wrócił też do tematu sławnej już kawiarni - budy, która zniknęła spod fontanny, a nadal budzi emocje. I tu znów radny odwołał się do wieści gminnej, która głosi, że barak na rynku postawiła ta sama osoba, która buduje żłobek. Firma zresztą jest bardzo młoda, powstała w lutym tego roku, więc dlaczego wybrano ją do tak poważnej inwestycji, która ma być bezpieczna i służyć dzieciom?
DZIWNY ZBIEG OKOLICZNOŚCI
Tak można w skrócie nazwać wątpliwości radnego Sławomira Krysiaka, który kontynuował temat żłobka i firmy wybranej do jego wykonania.
- 20 luty rejestruje się firma, która potem buduje, miesiąc później my podejmujemy szybko uchwałę, nawet bez wprowadzenia tego do budżetu. Potem jest dwa i pół miesiąca ciszy i oto 3 czerwca ogłaszamy przetarg, 18 czerwca jest już sześć firm. Przetarg wygrywa firma która ma tylko trzy tygodnie na projektowanie. Trzy tygodnie... Ktoś musiał wiedzieć, że takie coś będzie, przygotować się, w związku z tym idąc na ten przetarg mógł dać naprawdę krótkie terminy. A przy wyborze firmy termin oddania był bardzo wysoko punktowany, to bardzo rzutowało na rozstrzygnięcie tego konkursu. Z ekonomii wiem tyle, że jeżeli mamy jakieś zamówienie i dajemy dłuższy termin realizacji, to jest większa szansa, że zgłosi się więcej chętnych i będzie to tańsze, bo można wybierać z różnych ofert. Tu zrobiono to bardzo szybko (...) Nie podejrzewam nic złego, mówię tylko, że jeśli taki przeciek był i tak firma wiedziała o tym, a przychodzi z gotowym projektem akceptowanym od razu przez ministerstwo, nowoczesnym, to jest to rodzaj obejścia Ustawy o zamówieniach publicznych.
Radny chciał wiedzieć, jaką cenę i termin wykonania proponowały inne firmy przystępujące do przetargu na budowę żłobka, bo w sumie ofert było sześć. Taką informację dostanie na piśmie. Burmistrz skwitował sprawę krótkim zdaniem, że wygrała najlepsza oferta i tyle. Tematu baraku na rynku, a raczej jego właściciela nie rozwijał, uważa go za zamknięty, gmina nie poniosła tu żadnych kosztów, a niechciany "dziwoląg" zniknął bezpowrotnie.
ZANIEDBANY PLAC ZABAW NA SKARPIE?
Całkiem nowym, a już traktowany po macoszemu. Tak przynajmniej sądzi radny Ryszard Befinger. Jego zdaniem wykonano bubel, a konieczne naprawy, np. ogrodzenia nie są nadal zrobione. Nie ma kamery ani oświetlenia, dlatego to miejsce, na które wydano spore pieniądze, będzie wyglądało coraz gorzej. Radny pytał też, czy nie warto by sprzątnąć na zimę niektórych chociaż urządzeń z placu i przechować je pod dachem do wiosny.
Krzysztof Nuszkiewicz obiecuje, że w przyszłym roku zostanie wykonane, oświetlone, zaopatrzone w monitoring boisko na Skarpie i chce tę inwestycję połączyć z doposażeniem placu zabaw. Niczego nie trzeba tam demontować na zimę, gdyż wykonawca zapewnił, że urządzenia są przystosowane użytku całorocznego.
DZIEŃ EDUKACJI CZYLI...
... spęd. to kolejny cytat z wypowiedzi radnego Befingera, za który wszystkich urażonych z góry przepraszamy. Radny ma sporo zastrzeżeń do formy tegorocznego pułtuskiego świętowania. Zarzucił burmistrzowi, że zaprosił ponad 600 osób, przyszła połowa, ale i tak było to ze szkodą dla hali sportowej przy Gimnazjum Nr 1, która ma służyć młodzieży, a nie imprezowaniu. Nie przekonały go tłumaczenia, że na podłogi rozłożono wykładzinę. Twardo stoi na stanowisku, iż drogie imprezy z jedzeniem i nie tylko, dla tłumu gości, to nie jest dobra droga.
Krzysztof Nuszkiewicz oznajmił, że wydał na tę uroczystość z gminnej kasy dokładnie 21 645,20 zł, ale wszystko wypadło dobrze i goście byli zadowoleni. Mógł tymi wydatkami obciążyć budżety poszczególnych szkół gminnych, ale przecież i tak wyszłoby na to samo, bo to gmina finansuje oświatę.
CZY PAN SIĘ ZAKOCHAŁ W GOLĄDKOWIE?
To również pytanie radnego Ryszarda, powiązane niejako ze świętem edukacji, gdzie catering przygotowało Stowarzyszenie EKOGolądkowo, działające przy miejscowym Zespole Szkół.
- Dlaczego pan się tak zakochał w tym Golądkowie, czy ma pan wobec tej szkoły jakieś zobowiązania, że obsługują imprezy, prowadzą catering?- pytał Befinger. - Chyba że robią to nieodpłatnie, w ramach praktyk.
- Różne firmy robią catering na imprezach gminnych, więc dlaczego nie EKOGolądkowo? - odpowiedział burmistrz - Czy się zakochałem w Golądkowie? Sześć lat spędziłem tam nad ciężką pracą. Jak się zostawiało piękne budynki, piękne wyposażone sale, to można powiedzieć że kawałek serca się tam zostawiło.
MAM PYTANIE DO PANI ASYSTENT
Po emocjonalnych wystąpieniach Ryszarda Befingera, na koniec mamy wyważoną i rzeczową wypowiedź Ireneusza Purgacza. Radny miał pytanie do pani asystent burmistrza miasta Pułtusk, co wywołało na sali obrad niemałą konsternację. Cóż to za tajemnicza osoba, skoro nawet sam przewodniczący Andrzej Wydra nie wiedział o jej istnieniu? Okazuje się, że asystentką burmistrza jest niedawno zatrudniona w Urzędzie Ewa Węgłowska, którą wcześniej owszem przedstawiano, ale jako specjalistkę od wdrażania u nas Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Radny Purgacz miał do pani asystent pytanie związane właśnie z tą strefą, a konkretnie realizacją całego przedsięwzięcia. Wniosek o włączenie do Warmińsko - Mazurskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej terenów we wsi Lipniki złożono już jakiś czas temu. Proces włączenia może trwać do dwóch lat, więc trzeba czekać na decyzję.
- Jestem w ciągłym kontakcie z przedstawicielami Warmińsko- Mazurskiej Strefy ekonomicznej, co jakiś czas, co kilka tygodni, dzwonię i pytam czy są wyniki dalszych postępowań. Wniosek ogólny jest opracowany i nasz wniosek został w nim ujęty - powiedziała Ewa Węgłowska.
Z jakimi jeszcze sprawami można się zwracać do asystenta burmistrza? Jest to osoba wyznaczona do kontaktu z przedsiębiorcami, zajmująca się rozwojem przedsiębiorczości i nadzorem gminy nad spółkami komunalnymi. To ważna informacja dla wszystkich przedsiębiorców, którzy w tzw. jednym okienku, poza odebraniem i złożeniem druków, za wiele dowiedzieć się nie mogą. Na stronie Urzędu Miejskiego jest też specjalna zakładka Strefa dla przedsiębiorcy.
Czy pan się zakochał?!
To tylko jedno z pytań skierowanych do Krzysztofa Nuszkiewicza przez radnego opozycji Ryszarda Befingera. Na ostatniej sesji, podobnych albo i jeszcze bardziej kłopotliwych, było więcej. Mówiąc otwarcie, dają burmistrzowi popalić!
- 18.11.2015 10:00