Panie Wiesiu, w jakim to maratonie wziął Pan udział? W dodatku głośno Pan o swym wyczynie nie mówił... Dowiedziałam się o nim od pana Sławka Białczaka i pani Joli Wałachowskiej. Ja wiem, że jest Pan człowiekiem niezwykle uczynnym, dobrym, szlachetnym, a przede wszystkim skromnym, ale bez przesady z tą skromnością...
W niedzielę, 11 października, miałem okazję uczestniczyć w jednym z największych maratonów zaliczanych do wielkiej światowej piątki - Nowy Jork, Berlin, Londyn, Tokio i Chicago. Do odwiedzenia tego miasta - największego skupiska Polonii w USA - zachęcił mnie polonijny fotograf z Chicago Wally Kulak, który był autorem wystawy fotograficznej o Polonii w Chicago w marcu bieżącego roku, w naszej Galerii Zamkowej.
OK, zachęta to jedno, ale umiejętności maratońskie to drugie.
Tak. Dodatkowo chciałem się sprawdzić w biegu maratońskim za granicą i ewentualnie poprawić swój dotychczasowy wynik z kraju. Przebiegłem w ciągu 24 miesięcy osiem największych maratonów krajowych - w Warszawie, Krakowie, w Poznaniu, Wrocławiu i najstarszy polski maraton w Dębnie. Zdobyłem Koronę Maratonów Polskich. Mój dotychczasowy najlepszy wynik nie przekraczał magicznych 4 godzin na dystansie 42,195 metrów.
Ów maraton światowej piątki, jaką on ma opinię wśród biegaczy? Liczny jest?
Informacja o płaskiej trasie oraz o wspaniałej atmosferze wśród uczestników (około 45 tysięcy uczestników wybieranych jest w drodze losowania z ponad 100 tysięcy kandydatów z 50 stanów USA i ponad 100 krajów z całego świata) sprawiły, że zapisałem się do udziału w losowaniu na początku marca bieżącego roku. 28 kwietnia zostały ogłoszone wyniki losowania i okazało się, że zostałem wylosowany do udziału w 38. Bank of America Chicago Maraton 2015, który był organizowany 11 października tego roku.
To losowanie, to niebywałe szczęście! Ale do dopiero początek przygody.
Przygotowania do maratonu rozpocząłem trzy miesiące wcześniej (od lipca), wraz z moimi kolegami z klubu o nazwie Z BIEGIEM NARWI (Zdzisiek, Stasiek, Jarek i Jurek), wg planu treningowego zaproponowanego na stronie organizatorów maratonu. Dodatkowo od marca do października 2015 roku zdobywałem wraz z kolegami z klubu Z BIEGIEM NARWI Koronę Półmaratonów Polskich i przebiegłem 6 z 12 najciekawszych zaproponowanych półmaratonów
w Polsce (Sobótka, Warszawa, Białystok, Wałbrzych, Grodzisk Wielkopolski i Piła). To był dodatkowy sprawdzian moich możliwości na asfalcie (trenujemy w Puszczy Białej lub wzdłuż wału nad Narwią - otulina Nadbużańskiego Parku Krajobrazowego).
No i wyjazd do Chicago, a tam?
Do Chicago przyleciałem kilka dni wcześniej, żeby się zaadoptować do zmiany czasu lokalnego i warunków pogodowych. Od początku pobytu w Chicago - to jest od wylądowania na lotnisku w O`Hare - przez zwiedzanie miasta, treningi biegowe w parku, start w maratonie - do odlotu do Warszawy opiekował się mną i gościnności staropolskiej udzielił polonijny fotograf z Chicago Wally Kulak (35 lat mieszka w Chicago).
A spotkania z Polonią?
Oczywiście. Numer startowy odebrałem w piątek, 9 października, w największej hali wystawienniczej na świecie, znajdującej się pod jednym dachem na McCormick Place podczas trwania Abbott Health & Fitness Expo. Tam spotkałem wielu przedstawicieli Polonii i rozdawałem materiały reklamowe naszego Pułtuska. Biegłem w Chicago w koszulce reklamowej z numerem startowym 23289 zaprojektowanej przez pracowników Działu Promocji Urzędu Miasta Pułtusku i wystartowałem w strefie niebieskiej, w drugiej fali, o godzinie 8.03 czasu lokalnego (godzina 14.00 czasu polskiego). Linię mety przekroczyłem około godz. 11.40 czasu lokalnego.
Mówił Pan, że na mecie stanęło 45 tysięcy biegaczy, ilu ukończyło bieg?
Według oficjalnej informacji na starcie stanęło około 45 tysięcy biegaczy, a bieg ukończyło ponad 37 tysięcy maratończyków. Pamiętam, że trasa biegu w większości była płaska, wiodła przez centrum miasta tzw. Downtown. Z różnych stron miasta widziałem górujący 120- piętrowy budynek SearsTower. Pamiętam również mostki metalowe pokryte zielonym dywanami, co sprawiało, że nie odczuwało się metalowego podłoża.
Dzięki koszulce w pułtuskich barwach miałem dodatkowy doping na trasie od Polonii chicagowskiej. Właściwie na całej długości trasy stali kibice, którzy w rytm ostrego rocka czy muzyki pop poszczególnych dzielnic, np. latynowskiej czy chińskiej, zagrzewali do walki. Byli tak przekonujący, że nie wypadało nawet na chwilę się zatrzymać. Jedyne przystanki były możliwe na punktach z napojami, ustawionymi bardzo często - co 1 milę ( 1,6 km ). Do trzydziestego kilometra korzystałem z co drugiego postoju, a w dalszej części z każdego. Niewiele było miejsc, na których znajdowała się żywność, tj. banany. Dopiero na 30 kilometrze był Power Gel.
Opis trasy był dobrze przygotowany, dlatego wcześniej wyposażyłem się we własny gel, z którego już skorzystałam na 15, 25 i 35 kilometrze. Do 35 kilometra biegłem sam i wyprzedzałem kolejnych zawodników ze strefy niebieskiej, a potem też czerwonej. Od 35 kilometra towarzyszył mi kibic z Kanady, który skandował "BRAWO POLEN" i mobilizował do kibicowania licznie zgromadzoną widownię aż do 40 kilometra. Następnie został zdjęty przez służby ochrony biegu (biegł na dziko - nie posiadał numeru startowego BIB). Było już blisko mety, a krzyki kibiców i ostatnia prosta zmobilizowały mnie do przyspieszenia i pięknego finiszu. Uzyskałem czas 3:37:04 i tym sposobem pobiłem swój rekord życiowy o 24 minuty. Zostałem sklasyfikowany na 5508 miejscu w klasyfikacji generalnej, 4297 miejscu wśród mężczyzn i 322 miejscu wg wieku (w przedziale:50-54 lat) wśród wszystkich ponad 37. tysięcy uczestników, którzy ukończyli maraton.
Najlepszy z polskich i polonijnych biegaczy Daniel Glaz z Chicago był na 59. miejscu w klasyfikacji generalnej (18. w przedziale wieku 30-34 lat) i osiągnął najlepszy wynik wśród Polaków: 2:26:55. Maratończyków polskiego pochodzenia zarejestrowano na mecie maratonu 114, w tym około sześćdziesięciu biegaczy przyjechało z kraju. Pierwsze 4 miejsca zajęli Kenijczycy: zwyciężył Chumba Dickson z czasem 2:09:25, a wśród kobiet triumfowała też Kenijka Kiplagat Florencja z czasem 2:23:33.
Panie Wiesławie. Jasne, że gdzie jest MISTRZ, tam są i sponsorzy, bez których nawet sam supermistrz nie mógłby spełniać swych marzeń...
Tak. Podziękowania więc należą się sponsorom, dzięki którym mogłem wziąć udział w tegorocznym maratonie w Chicago i ludziom którzy mnie wspierali. Oto oni: w szczególności polonijny fotograf z Chicago Wally Kulak - autor fotoreportażu z mojego pobytu w Chicago i udziału w maratonie, burmistrz i Dział Promocji Urzędu Miasta Pułtusk, Sławomir Białczak, właściciel piekarni BIAŁCZAK, artysta z Płocochowa Georgij Asłanjan wraz z żoną Elżbietą, artysta-malarz Ryszard Gbiorczyk z Warszawy, Wiesław Kisiel - agenta PZU w Pułtusku, Dom Polonii w Pułtusku oraz moja żona Barbara i najbliższa rodzina: szwagrostwo - Roman i jego żona.
Panie Wiesławie, a tak naprawdę WIESIU, bardzo Ci dziękuję za Twój wyczyn. W imieniu Pułtuska i pułtuszczan oczywiście.
wtorek, 17 czerwca 2025 07:39