Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 czerwca 2025 05:12

Taka sytuacja...

Każdy z czytających, komu zdarza się w tygodniu jechać z rana drogą krajową z Pułtuska w stronę Warszawy, z pewnością nie raz spotkał się z dziwnymi "zacięciami" w płynności ruchu, podczas przejeżdżania przez Dzierżenin
Taka sytuacja...
dzierzenin1
Zmierzające w kierunku serockiej obwodnicy kolumny aut, liczące kilka lub kilkanaście pojazdów, zwalniają po wjechaniu na teren zabudowany Dzierżenina, po czym często gwałtownie hamują lub nawet zatrzymują się. Powodem są kierowcy, którzy postanawiają zatrzymać się na poboczu, przed jednym z dzierżenińskich sklepów. Banalna sprawa – trzeba zrobić zakupy, coś do jedzenia na śniadanie, coś do popicia, papierosy – nic nadzwyczajnego, codzienność. Jest tylko jeden problem....w tym miejscu obowiązuje zakaz zatrzymywania! Znak B36 "zakaz zatrzymania" ustawiono kilkadziesiąt metrów wcześniej – a parkujący na poboczu kierowcy widzą przed sobą powtórzenie tego zakazu, z pionową strzałką z dwoma grotami (T25b) potwierdzającą, że cały ten odcinek objęty jest zakazem. Przepis mówi wprost: "znak należy umieszczać po tej stronie drogi, po której zakaz ma obowiązywać ".Czy wolno zatem zatrzymać się na poboczu, na chodniku?
Według orzeczenia Sądu Najwyższego znak B-36 dotyczy drogi, czyli wydzielonego pasa terenu, w którego skład wchodzą jezdnia, pobocze, chodnik i ścieżka rowerowa. Nawet gdy chodnik jest wystarczająco szeroki i zaparkowany na nim samochód pozostawi 1,5 m szerokości przejścia dla pieszych, nie wolno na nim parkować, jeśli postawiony jest znak zakazu zatrzymywania. Nie wolno parkować na poboczu. Zatrzymanie jest dozwolone w przypadku umieszczenia pod znakiem tabliczki o treści np. nie dotyczy chodnika, nie dotyczy pobocza, nie dotyczy zatoki. W miejscu, o którym piszemy, nie ma żadnych wyłączeń spod zakazu – nie wolno i już. Oczywiście każdy z kierowców zapewne uważa, że "to tylko na 3 minutki" i spokojnie popełniają dwa, trzy, a niekiedy cztery wykroczenia w pakiecie: aby zjechać na pobocze przekraczają ciągłą linię P-7d "linia krawędziowa — ciągła wąska" (która jest na tym odcinku poważnie zatarta...właśnie przez zjeżdżające z drogi i włączające się do ruchu auta), zatrzymują się wbrew zakazowi, często ustawiają auta – zwłaszcza ciężarówki, w zatoce autobusowej (!) i na koniec włączając się do ruchu niekiedy wymuszają pierwszeństwo na samochodach nadjeżdżających od Pułtuska.
Właściciele obu przydrożnych dzierżenińskich sklepów zadbali o to, aby kierowcy mieli się gdzie zatrzymać – wykonane są poprawne zjazdy z drogi krajowej na parkingi przy sklepach. Przed jednym ze sklepów, usytuowanym tuż przy przystanku autobusowym, kierowcy wolą się zatrzymać na poboczu lub w autobusowej zatoczce – bo "nie ma co wjeżdżać na parking – to w końcu tylko na 3 minutki".
Wszystkim, którzy pomyśleli, że "się czepiam", lub że "chcę popsuć interes właścicielowi sklepu" wyjaśniam: nie mam pojęcia, dlaczego w ogóle na tym odcinku drogi od lat obowiązuje zakaz zatrzymywania. Chętnie poznamy argumentację drogowców i formalne uzasadnienie wprowadzenia takiego zakazu. Jeśli chodzi o zastosowanie zakazu zatrzymywania, prawo stanowi dość przejrzyste reguły: znak B-36 "zakaz zatrzymywania się" stosuje się w celu wyeliminowania zatrzymania się
na tych odcinkach drogi, na których nawet chwilowe unieruchomienie pojazdu może spowodować pogorszenie płynności ruchu, zmniejszenie przepustowości i wzrost zagrożenia bezpieczeństwa ruchu, oraz w pobliżu obiektów specjalnych (np. banki, obiekty MON itp.), których potrzeba oznakowania znakiem B-36 wynika z odrębnych przepisów. Znak B-36 jako bardzo uciążliwy dla kierujących powinien być umieszczony jedynie w niezbędnych, uzasadnionych warunkami ruchu przypadkach. Zasadą powinien być ograniczony czas obowiązywania znaku. Ograniczenie zatrzymywania się powinno dotyczyć tylko godzin największego natężenia ruchu. Znak B-36 powinien być stosowany przede wszystkim w miastach, na ulicach układu podstawowego, prowadzących
komunikację zbiorową autobusową lub trolejbusową oraz na wąskich ulicach dwukierunkowych o dużym natężeniu ruchu. To cytat z rozporządzenia Ministra Infrastruktury w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach. Przyznam, że nie widzę racjonalnego uzasadnienia dla utrzymywania "na stałe" zakazu zatrzymania w Dzierżeninie. Ale zakaz jest. I wielu kierowców nic sobie z niego nie robi. Do tego, niekiedy daje się w tym miejscu zauważyć jeszcze bardziej niezrozumiały obrazek: w zatocze przed dzierżenińską remizą, albo na podjeździe do kościoła ustawiają się policjanci z pułtuskiej drogówki z miernikami prędkości pojazdów. Po jednej stronie szosy policja "suszy" – po drugiej stronie auta "stoją na zakazie". Nikt nikomu nie przeszkadza... Chwała Policjantom za kontrole prędkości, bo w Dzierżeninie, na odcinku ograniczenia prędkości w terenie zabudowanym, nie raz dochodziło do wypadków. A co z wykroczeniami "spod znaku B36"?
Aby coś z tego felietonu mogło wyniknąć na przyszłość, chcę zaapelować do kierowców aut osobowych i furgonetek: korzystajcie z wewnętrznych parkingów przy sklepach. Dla kierowców TIR-ów i wywrotek blokujących zatokę autobusową mam informację: z uwagi na drogowe realia przyjmijcie do wiadomości, że w dzierżenińskich sklepach nie ma waszego śniadania. Dla policjantów z Wydziału Ruchu Drogowego mam sugestię: napiszcie pismo do zarządcy drogi krajowej DK61 z pytaniem, czy aby na pewno w tym miejscu musi być zakaz zatrzymywania – a jeśli tak, to jakie są powody stosowania zakazu, chyba nie w pełni zgodnie z określonymi warunkami prawnymi. Jeśli jednak GDDKiA pozostanie na stanowisku, że zakaz musi być, to policja także będzie musiała zacząć czynić swoją powinność.


Podziel się
Oceń