Według orzeczenia Sądu Najwyższego znak B-36 dotyczy drogi, czyli wydzielonego pasa terenu, w którego skład wchodzą jezdnia, pobocze, chodnik i ścieżka rowerowa. Nawet gdy chodnik jest wystarczająco szeroki i zaparkowany na nim samochód pozostawi 1,5 m szerokości przejścia dla pieszych, nie wolno na nim parkować, jeśli postawiony jest znak zakazu zatrzymywania. Nie wolno parkować na poboczu. Zatrzymanie jest dozwolone w przypadku umieszczenia pod znakiem tabliczki o treści np. nie dotyczy chodnika, nie dotyczy pobocza, nie dotyczy zatoki. W miejscu, o którym piszemy, nie ma żadnych wyłączeń spod zakazu – nie wolno i już. Oczywiście każdy z kierowców zapewne uważa, że "to tylko na 3 minutki" i spokojnie popełniają dwa, trzy, a niekiedy cztery wykroczenia w pakiecie: aby zjechać na pobocze przekraczają ciągłą linię P-7d "linia krawędziowa — ciągła wąska" (która jest na tym odcinku poważnie zatarta...właśnie przez zjeżdżające z drogi i włączające się do ruchu auta), zatrzymują się wbrew zakazowi, często ustawiają auta – zwłaszcza ciężarówki, w zatoce autobusowej (!) i na koniec włączając się do ruchu niekiedy wymuszają pierwszeństwo na samochodach nadjeżdżających od Pułtuska.
Właściciele obu przydrożnych dzierżenińskich sklepów zadbali o to, aby kierowcy mieli się gdzie zatrzymać – wykonane są poprawne zjazdy z drogi krajowej na parkingi przy sklepach. Przed jednym ze sklepów, usytuowanym tuż przy przystanku autobusowym, kierowcy wolą się zatrzymać na poboczu lub w autobusowej zatoczce – bo "nie ma co wjeżdżać na parking – to w końcu tylko na 3 minutki".
Wszystkim, którzy pomyśleli, że "się czepiam", lub że "chcę popsuć interes właścicielowi sklepu" wyjaśniam: nie mam pojęcia, dlaczego w ogóle na tym odcinku drogi od lat obowiązuje zakaz zatrzymywania. Chętnie poznamy argumentację drogowców i formalne uzasadnienie wprowadzenia takiego zakazu. Jeśli chodzi o zastosowanie zakazu zatrzymywania, prawo stanowi dość przejrzyste reguły: znak B-36 "zakaz zatrzymywania się" stosuje się w celu wyeliminowania zatrzymania się
na tych odcinkach drogi, na których nawet chwilowe unieruchomienie pojazdu może spowodować pogorszenie płynności ruchu, zmniejszenie przepustowości i wzrost zagrożenia bezpieczeństwa ruchu, oraz w pobliżu obiektów specjalnych (np. banki, obiekty MON itp.), których potrzeba oznakowania znakiem B-36 wynika z odrębnych przepisów. Znak B-36 jako bardzo uciążliwy dla kierujących powinien być umieszczony jedynie w niezbędnych, uzasadnionych warunkami ruchu przypadkach. Zasadą powinien być ograniczony czas obowiązywania znaku. Ograniczenie zatrzymywania się powinno dotyczyć tylko godzin największego natężenia ruchu. Znak B-36 powinien być stosowany przede wszystkim w miastach, na ulicach układu podstawowego, prowadzących
komunikację zbiorową autobusową lub trolejbusową oraz na wąskich ulicach dwukierunkowych o dużym natężeniu ruchu. To cytat z rozporządzenia Ministra Infrastruktury w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach. Przyznam, że nie widzę racjonalnego uzasadnienia dla utrzymywania "na stałe" zakazu zatrzymania w Dzierżeninie. Ale zakaz jest. I wielu kierowców nic sobie z niego nie robi. Do tego, niekiedy daje się w tym miejscu zauważyć jeszcze bardziej niezrozumiały obrazek: w zatocze przed dzierżenińską remizą, albo na podjeździe do kościoła ustawiają się policjanci z pułtuskiej drogówki z miernikami prędkości pojazdów. Po jednej stronie szosy policja "suszy" – po drugiej stronie auta "stoją na zakazie". Nikt nikomu nie przeszkadza... Chwała Policjantom za kontrole prędkości, bo w Dzierżeninie, na odcinku ograniczenia prędkości w terenie zabudowanym, nie raz dochodziło do wypadków. A co z wykroczeniami "spod znaku B36"?
Aby coś z tego felietonu mogło wyniknąć na przyszłość, chcę zaapelować do kierowców aut osobowych i furgonetek: korzystajcie z wewnętrznych parkingów przy sklepach. Dla kierowców TIR-ów i wywrotek blokujących zatokę autobusową mam informację: z uwagi na drogowe realia przyjmijcie do wiadomości, że w dzierżenińskich sklepach nie ma waszego śniadania. Dla policjantów z Wydziału Ruchu Drogowego mam sugestię: napiszcie pismo do zarządcy drogi krajowej DK61 z pytaniem, czy aby na pewno w tym miejscu musi być zakaz zatrzymywania – a jeśli tak, to jakie są powody stosowania zakazu, chyba nie w pełni zgodnie z określonymi warunkami prawnymi. Jeśli jednak GDDKiA pozostanie na stanowisku, że zakaz musi być, to policja także będzie musiała zacząć czynić swoją powinność.
