- No to witamy na warsztatach decoupage. To bardzo prosta metoda ozdabiania przedmiotów. Należy tylko pozyskać wzór z papierowych serwetek stołowych, wycinamy go, naklejamy na bombki, które wcześniej malujemy farbą akrylową, suszymy, nakładamy lakier bezbarwny i już mamy efekt – jednym tchem mówi szefowa KOŁA Beata Gurzyńska (warkocz z jednej strony głowy, wpleciona kolorowa tasiemka).
Beata rzuca okiem na seniorki. – Wyszły z domów, oderwały się od wnuków albo przyszły z wnuczkami. Rodzinnie jest i klimat mamy bożonarodzeniowy. Za chwilkę rozpocznie się próba programu na naszą wiejską Wigilię, występować będą dzieci.
Przy stole Julia Golon (uczy się w dzierżenińskiej szkole) i Zuzia Wróbel, (uczennica szkoły w Gzowie) – ich bombki znajdą się na choince. Mają złoty kolor. – Bardzo fajnie tu jest! – mówią.
Janina Komorowska przyszła na warsztaty z wnuczką. Mocno zaangażowana w pracę ręczną. Ba, z techniką decoupage ma do czynienia po raz pierwszy. – Nie udaje mi się, o, marszczy się tu, ale pomaluje się i będzie dobrze – objaśnia babcia Nikoli. Nikola Fajkowska: - A na mojej choince powieszę bombki, łańcuch, który zrobię, świecące w ciemności lampki, cukierki. Napisałam już list do świętego MIKOŁAJA. W zeszłym roku go widziałam, wszedł drzwiami. Przyniósł dużo prezentów, a babcia dostała kapcie. Tosia Gurzyńska, która przysłuchuje się naszej rozmowie, wie, że MIKOŁAJ przyniesie jej rolki.
Pani Basia Korbuszewska tak naprawdę ma na imię Henryka, Barbara to jej drugie imię. Jest mamą Beaty Gurzyńskiej i pani Marioli. Wiem, że w przeszłości wytwarzała szmaciane chodniki. – Robiłam je dla siebie. Potrzebne były pocięte szmatki ze starych rzeczy, długie, o, pokażę (pani Basia tnie chusteczkę do ust w odpowiedni sposób). No i grube szydełko potrzebne było. Mąż mi je zrobił z... widelca. Takie chodniki kładłam w ganku, w kuchni, ładne były, kolory się dobierało.
Jeśli zaś chodzi o Wigilię, to pani Barbara lepi na nią pierogi z kapustą i grzybami, inne potrawy przygotowuje córka. Ale na stole musi pojawić się kapusta z grzybami, muszą być pierogi, i musi być sernik, córka Mariola jest specjalistką od sernika. No i śledzie! – Fajny ten czas przed świętami, a święta Bożego Narodzenia są najpiękniejsze, bardzo kolorowe - wzdycha.
Ewa Twardowska, okryta piękną ludową chustką w barwne kwiaty, rdzenna klaskowianka: - To mój pierwszy raz z decoupage, myślę, że coś wyjdzie z tej pracy.
Praca rąk pani Ewy, jak innych pań, zawiśnie na świetlicowej choince. Choinka! Boże Narodzenie! Pytam o świąteczne tradycje w domu państwa Twardowskich. – Przede wszystkim choinka – żywa, na niej bombki, ale cukierki nie zdają egzaminu, są zjadane (śmiech). Pierniczki? Nie mamy takiej tradycji. Choinkę ubieramy najwcześniej 23 grudnia, ale staramy się 24. Mąż ubiera z dziećmi. Kolędy? Raczej przygrywka w tle. A na stole wigilijnym musi być: śledź, karp, kapusta... Nie wyobrażam sobie Wigilii bez kapusty z kartofelkami i cebulą, smażoną na oleju rzepakowym lub lnianym, i bez śledzia. Coś słodkiego? Jest kompot z suszu i makowiec, nie ma u nas kutii, takich rzeczy... No i postne potrawy, syn trochę niezbyt przychylnym okiem na nie patrzy, jednak we Wigilię pości razem z nami. Będzie nas przy stole około 15 osób, a do stołu zasiądziemy około osiemnastej. Dziś miała być ze mną moja mama, ale, niestety, ma 79 lat, więc ma swoje prawa.
Pytam jeszcze o kieliszek wina do wigilijnej kolacji. – Raczej nie, ale w tym dniu są moje imieniny, więc dozwolony w jakiś czas po kolacji. A na PASTERKĘ jeździmy do Dzierżenina, chociaż do Pokrzywnicy mamy bliżej. W Dzierżeninie piękne PASTERKI! Naszą parafią jest Dzierżenin, a kościół piękny, najpiękniejszy.
Dzieci jeszcze rozbiegane, ale za chwilę staną do próby. Przy choince. Beata Gurzyńska: - Zaraz będzie śpiewał minichórek, to będą pastorałki. Prowadzi go pani Beata, podjęła się przygotowania części artystycznej na Wigilię, dzieci ją rozpoczną, to dzieci w różnym wieku, od 13 do trzech lat. Chciałam, żebyśmy się tu spotkali wielopokoleniowo. Naszym celem było, żeby wyjść z domu, żeby nasze seniorki wyszły... I widać, że ludzie chętnie wyszli z domów, że potrzebują tego.
Chórek już gotowy do śpiewu. Przy nim Beata Jończyk – Wróbel, o modelowej sylwetce. Za chwilę usłyszymy: "Zaśpiewajmy pastorałkę od serca do ucha, gdy za oknem biały śnieg – poducha, poducha. Już Pan Jezus w żłobie leży, na wyścigi każdy bieży, zobaczyć malucha, malucha".
Już śpiewają, a są tacy pełni werwy w tym śpiewie, tacy roztańczeni, że wręcz przypominają włoski zespół dziecięcy Piccoro Colo.



