Annie Henrykowskiej
Przede mną ZA BRAMĄ. 200 lat cmentarza Świętego Krzyża w Pułtusku, jednego z najstarszych w Polsce (Co się wydarzyło pomiędzy kwestami 2004-2005r.)
Piękna to publikacja okolicznościowa, składanka: z moimi tekstami (zapis chwili w czasie penetrowania pułtuskich Powązek przed wielu laty – tuż przed drugą kwestą, w wrześniu 2005); z wypowiedziami osób związanych z cmentarnymi pracami; ze zdjęciami Angeliki Wiernickiej i Anny Henrykowskiej, ówczesnej dyrektorki Muzeum Regionalnego, silnie zasłużonej i dla MUZEUM, i dla miejscowej kultury). I tu od razu powiedzmy sobie, że w tym roku kwestujemy na ŚWIĘTOKRZYSKIM 16. raz, a na pierwszym cmentarzu po raz... pierwszy.
To ZA BRAMĄ to znak czasów, rzecz o tym, jak zaczęło się odnawianie zabytkowych nagrobków na Świętym Krzyżu. Pamiętacie, jak zaniedbany był wówczas cmentarz? Chwasty po pas, samosiejki, nawet drzewka na nagrobkach, potrzaskane płyty grobowców, odsłaniające roztrzaskane trumny, wykradzione z tablic ołowiane litery, wyrwane rodowe herby... Zabytkowe groby pokryte niechcianymi wieńcami i wypalonymi zniczami.
Dzięki dyrektor Muzeum Regionalnego Annie Henrykowskiej, dzięki drowi Radosławowi Lolo(PTS-K) i innym zapaleńcom BOŻYM, na cmentarzu pojawili się... skazani z ZK w Popowie. To oni, pamiętam doskonale, w słoneczny jesienny dzień pochylali się nad nagrobkami, czyszcząc je, wydzierając ziemi. Byliśmy wtedy razem, nasza cmentarna grupka: Anna, Radek Lolo, Kazio Karpiński, pan Edzio Malinowski, Marian Kozicki, Tadeusz Niedbała ... Chodziliśmy za Anną i słuchaliśmy jej z wielką ciekawością. Bo cóż jest piękniejszego niż przywracanie do życia... umarłych?
Skazaniec z Popowa mówi, że doskonale pamięta początek cmentarnych prac: „Teraz jest ładnie, ludzie nam dziękują. Mówią, że już nie ma chaszczy i zdewastowanych grobów z widocznymi, starymi, cynowymi trumnami”. Anna nazywa skazanych mężczyzn CMENTARNĄ ARYSTOKRACJĄ. Panowie są tu codziennie i świetnie poznali tę umarłą przestrzeń. Ilość wykonanych prac jest imponująca – 58 starych nagrobków dotkniętych ludzką ręką. Zakres prac różny. Bo na przykład mycie grobowców ciepłą wodą pod ciśnieniem, czyszczenie żeliwnych krzyży, podnoszenie z zielska nagrobnych płyt, naprawa żelaznych ogrodzeń i furt, zasklepianie grobowców...
Pan Edzio Malinowski ma pole do popisu. Mówi: „Na tym cmentarzu spoczywa siedmiu uczestników bitwy o Monte Cassino. W ubiegłym roku, w rocznicę bitwy, w obecności uczestnika tamtych walk – pana Wiktora Lintnera – położyliśmy na ich grobach czerwone maki. Piękny gest, prawda?”.
Dziś my odwiedzamy grób pana Edwarda...
Zatrzymujemy się przed tablicą ku czci Polaków rozstrzelanych przez Niemców, w listopadzie `39 roku. Zginęli wówczas: Tymoteusz Kołakowski, Wiktor Archutowski, Jan, Karol i Kazimierz Dłużewscy. „To właściciele majątku Pomyłkowo i Gzowo. W ich posiadłości znaleziono jakieś akcesoria z pierwszej wojny światowej. Za to poszli na śmierć. Tablicę, którą ufundowało PTS-K w 1988 roku, wymieniono na nową” – objaśnia Edward.
Oj, zatrzymywaliśmy się często. A to przy grobie Konstancji Dembowskiej – rodzina Dembowskich była znana w Pułtusku. Józef był ojcem Bronka Dembowskiego, przyjaciela lat pacholich Wiktora Gomulickiego, pochowanego na Pęksowym Brzyzku w Zakopanem. A to przy nagrobku Anny Markowskiej z 1886 roku, a to przy grobie Amelii Wieniawa – Chmielewskiej, zmarłej młodo w 1886. „Amelio, czemuż tak wcześnie głaz cię zimny gniecie...”. A to przy leżącej na ziemi tablicy z piaskowca z danymi kobiety, która żyła 108 lat. Julia Orzechowska. I Paweł. I Helena.
Burmistrz Wojciech Dębski, który również często bywał na pułtuskich Powązkach, powiedział TYGODNIKOWI: „Z perspektywy czasu wnoszę, że warto było kwestować zeszłego roku, cieszy, że zebraliśmy 7 tysięcy złotych i że rada miejska przeznaczyła pieniądze na renowację cmentarza – 10 tysięcy”.
Dziwne dzieje... W kilka lat od rozmowy z Edziem, spotkałam, podczas jednej z cmentarnych kwest przy bramie głównej, bliskiego krewnego panów Dłużewskich, też Dużewskiego, był z synem. Podszedł i spytał, czy wiem, gdzie znajduje się symboliczny grób jego krewniaków... Innym razem - ni stąd ni zowąd - spotkałam bliską, zupełnie mi nieznaną, krewną przedwojennego redaktora naczelnego „Expressu Mazowieckiego” Fortunata Napierkowskiego. A właśnie wówczas odnalazłam w archiwalnych gazetach sprzed wojny Fortunatowe filipiki. I pisałam o nich.... Tak często układam cmentarne puzzle. Takie moje porozumienia z tymi zza grobów. Dobre, nieśpieszne...
Mówiła Anna: „Ostatni piątek września będzie ostatnim dniem cmentarnych prac. Na tym kończymy. Pozostaną prace kosmetyczne, np. pielenie. Efekty przeszły nasze najśmielsze oczekiwania. Dzięki panom z Popowa, mają zasługi... Bo co tu było? Była hańba dla pułtuszczan”.
A tak skończyłam przewodnik po cmentarzu: „Teraz pułtuszczan czeka druga kwesta na rzecz ratowania Świętokrzyskiej nekropolii. Spotkamy się, jak w ubiegłym roku, przy odnowionej już głównej furcie. Między światem żywych a umarłych”. I jeszcze ustępem o tym, że ŚWIĘTY KRZYŻ, który odsunął się trochę od Pułtuska, stał się miejscem prac, które przyniosą mu świetność. „Prawda, na tę świetność trzeba będzie jeszcze poczekać, ale przecież co się odwlecze, to nie uciecze. O tym na cmentarzu szczególnie nie trzeba przypominać, bowiem tu przystanął z ciekawością czas”.
GRAża
niedziela, 15 czerwca 2025 14:35