Albert Jaworski, prezes Stowarzyszenia LGD Zielone Mosty Narwi, przewodniczący komisji dania główne : - Czego się spodziewam po dzisiejszym spotkaniu? Aktywizacji mieszkańców w temacie potraw tradycyjnych. Praca nam idzie dosyć wolno, bo dania są... bardzo dobre. Już znamy smak następujących dań: pierś z kurczaka zapiekana w towarzystwie sałatki warzywnej, barszcz czerwony z kiszonych buraków z puree z ziemniaków i selera, leczo, kotlety z kaszy gryczanej z grzybami, ale to jeszcze nawet nie połowa przysmaków, które mamy do oceny. Degustacja więc jeszcze potrwa... A spotkanie? Wspaniałe. Zadziwieni jesteśmy i ilością dań, i smakiem, i odzewem mieszkańców z terenu naszych dziewięciu gmin. Każdy mógł tu zaprezentować swoje dania, zarówno stowarzyszenia, jak i koła gospodyń wiejskich, jak i osoby prywatne.
Wójt gminy Winnica Robert Wróblewski, juror: - Smakuję kotlety z kaszy gryczanej z grzybami. Bardzo smaczne te dania, niektóre jem pierwszy raz, na przykład te kotlety gryczane z grzybami, za chwilę będziemy próbowali kotlety jaglane, kaczkę po żydowsku - myślę, że nie próbowałem takiej nigdy. Człowiek chętnie zjadłby więcej, ale potraw do degustacji jest bodaj dwanaście. Trzeba do tego podejść delikatnie. Uczestnicy z mojej gminy? Jest koło gospodyń z Rębkowa, pan Adam Kowalczyk z Bioszynkowni.
Pan Adam: - Przywiozłem kiełbasę ekologiczną. Pierwszy raz biorę udział w konkursie. Czym się wyróżnia moja kiełbasa? Przede wszystkim surowcem ekologicznym i produkcją ekologiczną. Przyprawy? Tylko sól, pieprz i czosnek. Co mógłbym jeszcze wystawić? Myślę, że szynkę, ekologiczną oczywiście.
Anna Wojciechowska, Gzy: - Przywiozłam pączki. Ich sekret to wysokiej jakości składniki, własne, i wyrobienie. Nadzienie? Konfitura z wiśni, były własnoręcznie drążone. Pączki w cukrze pudrze. Wstałam bardzo wczesnym rankiem, o trzeciej, żeby były świeżutkie, przyjechały gorące. Co mówią ludzie, którzy je jedzą? „Niebo w gębie!”
Aneta Szymańska, Pułtuskie Stowarzyszenie Dialogu MOST: - Oto kaczka po żydowsku, tradycyjna, była znana w Polsce przed wojną, na słodko - z rodzynkami i morelami, je się ją z chałką. Farsz? Podroby kacze, rodzynki i morele. Kaczka pochodzi z ekologicznej hodowli mojej cioci spod Ciechanowa, z wolnego wybiegu. Kaczkę po żydowsku zrobiłam pierwszy raz, chociaż potrawy z kuchni żydowskiej przygotowuję często - w Polsce i w Izraelu.

Adriana Machnacz, Młyn GĄSIOROWO: - Przywiozłam całe mnóstwo dobroci: danie główne to nasze szlagierowe policzki wołowe w sosie grzybowym z przecierakami oraz nalewkę z czeremchy. To owoc mało znany, to leśna karma dla ptaków w okresie jesiennym. Zbiera się je na przełomie września i października. Cykl produkcyjny trwa rok. Mój mąż Jacek Machnacz, szef naszej gospody w Gąsiorowie, jako osoba prywatna, przywiózł pasztet mazowiecki z królikiem, już utytułowany. Receptura? Z miejscowości Mordy pod Siedlcami, od babci Jacka, Anny Marczuk. A króliki z naszej hodowli. Do pasztetu ogórki kiszone i najlepszy na świecie chleb pszennożytni z piekarni pana Sławka Białczaka, pieczony specjalnie dla nas. Ostatnio wyszukane receptury? Zupa rosolnik, to taka jakby ogórkowa, ale inaczej. No i zarzutka chłopska, zupa z kapustą, pyszna rzecz.
- Oto pierś z kurczaka, zapiekanka, w towarzystwie surówki warzywnej – mówi uczennica golądkowskiej szkoły, Sandra Piotrowska, której towarzyszą Aleksandra Turek i Jakub Kurpiewski. – Połączyłyśmy tutaj tradycję z nowoczesnością, bo mamy pierś zapiekaną w makaronie do lazanii. Z serem, który jest na wierzchu i w środku, w środku też sos pomidorowy.
Potrawa CHATY za WSIĄ – polędwiczki z fetą, szpinakiem i suszonymi pomidorami. Z sosem. Anna Paradowska: - To u nas hit sezonu, jak kaczka. Ważne, żeby jej nie przeciągnąć, długo nie piec. Można ją jeść z kluseczkami - z szarakami, ze śląskimi, z ziemniaczkami zapiekanymi, z suróweczką jakąś – z kapustką lub buraczkami. Co mnie tu zainteresowało? Kurki były rewelacyjne, prosta potrawa, grzybki, ale super zrobione w sosiku.
Jolanta Oryszewska, indywidualna uczestniczka konkursu, stoi przed tortem PAVLOWEJ z malinami i musem malinowym. Tort jak marzenie. Bardzo smakowity. – Kocham piec, naprawdę - mówi pani Jola. - Relaksuję się przy pieczeniu.
Ja przy tortach z Pobyłkowa. Są dwa, wyglądają zjawiskowo. Jeden upiekła Grażyna Kłosiewicz, drugi jej córka Agnieszka Wielechowska. Tort pani Agnieszki to... koszyk z białej czekolady z barwnymi różami. – Słodycze, torty to moja pasja, chociaż inne rzeczy też – mówi pani Grażyna.
Na chwilę zatrzymuję się przy kaszance i kiełbasie jałowcowej – wyroby z Wółki Kikolskiej. Cudo. Potem przy wspaniałych policzkach wołowych i kaczce po żydowsku, ale tu już... kosteczki. Wgryzam się w słodycz wielkich jak śliwki rodzynek.
Na stole kłębi się od potraw oraz słodkości. I PŁYNÓW. Miód leśny, sok jabłkowy, wino z winogron, bimber, nalewka z owoców tarniny, nalewka z zielonych orzechów, podpiwek, nalewka z porzeczki, kompot z jabłek, nalewka z czeremchy, tatusiowy bimber, nalewka wiśniowo-malinowa... - Pił pan? – pytają panie mojego kierowcę?- To niech pan żałuje.

Panowie dyskutują o bimbrze. - Zrobiony z wina ma dziwny zapach, nieciekawy – mówi jeden. - Nie, z soku winogronowego jest dobry! – mówi drugi. Trzeci podnosi walory soku z antonówek. – Przypomniała mi się antonówka, mam swoje lata, chłopak ze wsi jestem, pamiętam kompot z tych jabłek... Jak się na żniwa szło... Jak się go tu napiłem, to mi się młodość przypomniała... - Mam 10 ha aronii, znajomi po nią przyjeżdżają, robią nalewki, potem mnie przywożą do spróbowania. Wino z aronii, wytrawne, bardzo trudna rzecz... Orzechówka też mi smakuje. To nalewka zrobiona na styl francuski, słodkawa jest, nie taka ostra jak polska, na spirytusie, która przydusza...
Wójtowie zbici w gromadkę. Rozmawiamy o smakach. Z Adamem Misiewiczem o pasztetach, sam je robi – z czego się da, grubo mielone. Pan Adam wszystko może ugotować – strogonow, flaki, zrobić mięsne potrawy. Ciast tylko nie umie. Spiżarnia pełna przetworów – ogórki, buraczki, dżemy – 500 słoików. Nalewki: z pigwy, wiśniówka, z kwiatów czarnego bzu. Zaprasza! - Każde danie, do którego się biorę, to jest cud! – mówi. Wójt Cezary Wojciechowski umie robić wędliny, zresztą z mięsa własnej trzody, nalewki też robi. Jego dom znany jest z wszelkich smaków, także z wypieków i przetworów żony wójta, Anny. Wójt Robert Wróblewski umie robić dobre naleśniki z serem, ale mogą być z dżemem, racuszki... - Żona dobrze gotuje, wystarczy tyle!
Albert Jaworski pokazuje mi numer „TP” sprzed sześciu lat , kiedy to pisałam o konkursie MOSTÓW w Nasielska. – O, żona wójta Wojciechowskiego z nim samym – pan Albert wskazuje na zdjęcie. - Mówi się, że przez żołądek do serca, a tu przez żołądek do władzy.
Przed Wielką Lipą znajduję Karolinę Anuszkiewicz, organizatorkę imprezy. – Pierwszy raz organizujemy konkurs kulinarny w ramach projektu z innymi LGD. 53 zgłoszenia! Najwięcej w kategorii ciast. Nalewek było bardzo dużo... Jesteśmy zachwyceni. Co mi smakowało? Nie próbowałam, nie miałam czasu. Ale potrawy wyglądały pysznie.
I ogłoszenie wyników konkursu. Ogłaszają go przewodniczący poszczególnych komisji: Bogdan Ruszkowski, Paweł Grabowski, Monika Piłkowska - Końska, Albert Jaworski.
Dania główne: 1. Aneta Szymańska – kaczka po żydowsku 2. Genowefa Król – kotlety jaglane 3. Aleksandra Turek i Sandra Piotrowska – pierś kurza w lazanii. Dania mięsne – przystawki: 1. Ewa Jurzyk - półgęsek 2. Jacek Machnacz – pasztet mazowiecki z królikiem 3. Małgorzata Kwiatkowska - kiełbasa jałowcowa.
Ciasta i desery: 1. Natalia Kaźmierczak – tort czekoladowy z musem porzeczkowym 2. Kinga Smyk - delicjowy puch 3. Hanna Kaźmierczak – ciasto porzeczkowe.
Napoje: 1.Genowefa Sobczyńska – nalewka z orzechów włoskich 2. Adriana Machnacz – nalewka z czeremchy 3. Zygmunt K. Skoroszewski – nalewka z tarniny. Wyróżnienie dla Arkadiusza Wyrka - bimber tatusiowy, Mirosława Rębały - wino z ciemnych winogron, Renaty Gondek - kompot z antonówki śmietankowej. Jurorzy posiłkowi kategorii NAPOJE to wójtowie Sebastian Mroczkowski i Grzegorz Kowalewski.
Grażyna Maria Dzierżanowska