Znajduje się wprawdzie przy domu nieremontowanym, jak mówią mieszkańcy, od wojny, wołającym o pomstę do nieba, ale jego ohyda nie wpływa na urodę tego kwietnego miejsca
A ogródek zawdzięcza swój wygląd Sylwestrowi Wołowskiemu. Pan Sylwek w ogóle jest dobrym duchem tego zapomnianego przez wszelkie władze budynku: tu pomaluje, tam załata, postawi pojemnik na śmieci, zreperuje ogrodzenie śmietnika, upomni niesfornych.
Jego zieleniec porośnięty jest wokół dzikim winem. W jego środku rosną najróżniejsze kwiaty, które zróżnicowaniem barw przyciągają wzrok.
Od frontu bloku znajduje się jeszcze jeden ogródek, przy klatce od strony ulicy Mickiewicza. Dominują w nim iglaki, ale rosną też i kwiaty. Tym miejscem opiekuje się Agnieszka Łojewska. – Mam tam lilie, róże, piwonie, maciejkę, lwie paszcze, tulipany i świerki. Teraz czekamy na kwitnienie maciejki i lwich paszczy. A ten ogródek mam już kilka lat – mówi pani Agnieszka.
Od strony placyku zabaw dla dzieci mamy jeszcze jeden kwietny odcinek ziemi. - Opiekują się nim nasze dzieci, pomaga pan Sylwek. Dał im kwiatki, opowiadał im o nich – mówi jedna z mam, pani Ania Chumincka. – Dzieci sam pielą kwiatki, podlewają, dbają o nie. My dorośli też pomagamy.
Grażyna M. Dzierżanowska