Przypomnijmy, pani Ewelina wciąż szuka pomocy, obawiając się o zdrowie i życie swoje i swoich dzieci. O jej sprawie pisaliśmy wielokrotnie, licząc na wsparcie prokuratury i lokalnych instytucji - policji, burmistrza, Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Jak na razie bez powodzenia.
Sąsiadki mieszkające w tym samym korytarzu, w bloku przy ulicy Kombatantów - matka i córka - zaatakowały panią Ewelinę na klatce, w obecności znajomej wciągnęły do swojego mieszkania i dotkliwie pobiły. Była to kolejna dramatyczna odsłona sąsiedzkiego horroru, który pani Ewelina przeżywa od kilku lat. Jest poniżana, wyzywana, obserwowana przez kobiety, które nie mając żadnych podstaw ubzdurały sobie, że uwiodła męża jednej z nich - tej młodszej. Jej matka też bierze udział w atakach na panią Ewelinę. Kilka tygodni temu, po kolejnej publikacji na ten temat na łamach Tygodnika, starsza z kobiet wpadła do naszej redakcji. Zachowywała się agresywnie, krzyczała, wymachiwała rękami, mówiła rzeczy, które można przypisać jedynie osobie niezrównoważonej. Pokazywała zdjęcia pornograficzne wydrukowane z internetu, bez twarzy sfotografowanych osób, twierdząc że jest na nich pani Ewelina z jej zięciem. Wybiegła krzycząc że nie mamy prawa o niej pisać. U młodszej z kobiet, która po pobiciu pani Eweliny została poddana badaniom psychiatrycznym, stwierdzono ostre wielopostaciowe zaburzenia psychiczne, zalecając leczenie ambulatoryjne. W związku z tym, że biegły stwierdził, iż kobieta w momencie pobicia pani Eweliny była niepoczytalna, nie może odpowiedzieć karnie za swoje czyny, więc postępowanie umorzono. To jeszcze ośmieliło agresorki. Mają wprawdzie zakaz zbliżania się do pokrzywdzonej na odległość 20 metrów, ale jest on zupełnie nieskuteczny, skoro mieszkają w sąsiednim lokalu. Zza drzwi wykrzykują obelgi i groźby, w bloku wciąż interweniuje policja i nikt nie może, a bardziej chyba nie chce pomóc pani Ewelinie.
Taka niestety była smutna konkluzja programu telewizyjnego Państwo w państwie. Stwierdzono, że działania pułtuskiej prokuratury są zupełnie nieskuteczne, wręcz kuriozalne. Środki zapobiegawcze nieadekwatne do sytuacji, gdyż tak agresywna kobieta, z tak poważnymi zaburzeniami, wychowująca w dodatku dwójkę własnych dzieci, powinna być skierowana na leczenie zamknięte. Burmistrz Wojciech Gregorczyk, który wcześniej obiecał pani Ewelinie wszelką możliwą pomoc swoją i podległych mu instytucji, zachował się wobec niej i nagrywającej program dziennikarki, delikatnie mówiąc, mało elegancko. Najpierw zatrzasnął im drzwi gabinetu przed nosem komentując, że on nie jest stroną w tej sprawie i od tego są organy ścigania, odpowiednie instytucje. Za chwilę drzwi otworzył by oznajmić, że dziennikarka będąca, jak to określił, czwartą władzą powinna znaleźć rozwiązanie, jak pomóc pani Ewelinie.
Panie burmistrzu, przypominamy, że nikt pana nie zmuszał do kandydowania na urząd, a jego sprawowanie polega między innymi, a może nawet przede wszystkim na służbie mieszkańcom gminy, okazywaniu im życzliwości, pomocy, zainteresowania. To pan a nie dziennikarka pobiera niemałe wynagrodzenie za wykonywaną pracę i naprawdę, nie może się pan obrażać się na ludzi, stroić fochów, zamykać im drzwi przed nosem, choćby nawet przychodzili z trudnymi sprawami i zadawali kłopotliwe pytania. W tej konkretnej sprawie chodziło między innymi o możliwość eksmitowania agresywnej sąsiadki, bo to nie pani Ewelina ma uciekać, tylko trzeba zrobić wszystko, by zakończyć jej horror.
Po tym mało eleganckim wystąpieniu burmistrza, z programu dowiedzieliśmy się jednak, że planuje spotkanie z prześladowaną kobietą, a na nim być może uda się wypracować jakieś rozwiązania.
Dalej słów kilka o wypowiedzi dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej Agaty Kołakowskiej. Teraz, podobnie jak w innym programie telewizyjnym zapewniała, że pracownicy socjalni monitorują sytuację w rodzinie agresorek. W mieszkaniu jest czysto, dzieci są umyte i najedzone, więc można powiedzieć, że wszytko gra. Tylko czy nikt nie zauważył, jak zachowują się kobiety? Jak ich agresja i wyzwiska wpływają na dzieci? Czy naprawdę nie ma obawy, że zaburzenia psychiczne matki mogą spowodować wyładowanie agresji na dzieciach i tragedię? Wtedy będzie już za późno na reagowanie.
Reasumując, obecni w programie eksperci nie pozostawili na naszych służbach i władzach suchej nitki. Pułtusk znów jest sławny inaczej i wcale się z tego nie cieszymy. Za to pani Ewelina ma cień nadziei na to, że w końcu będzie mogła spokojnie żyć. Obecna w programie senator Lidia Staroń, znana z tego, że pomogła już wielu ludziom którzy tę nadzieję stracili, obiecała interwencję w prokuraturze krajowej, a dziennikarze programu dalej będą przyglądać się sprawie. My również nie odpuszczamy i czekamy na chwilę, kiedy pani Ewelina w końcu przestanie być odsyłana z kwitkiem.
Nie zostawili suchej nici
Mieszkanka Pułtuska, pani Ewelina Zabielska, która została pobita i nadal jest prześladowana przez swoje sąsiadki, była bohaterską niedzielnego programu Państwo w państwie, emitowanego w telewizji Polsat
- 26.06.2019 09:29