W ubiegłą środę wybraliśmy się więc na naszą pierwszą nekropolię. Rzeczywiście, przy śmietniku góry wianków, zeschłych kwiatów, doniczek, szmat. Obok olbrzymi wór wypełniony po brzegi wkładami do lampek. Co ciekawe, pojemnik na śmieci był wypełniony w... połowie. Skąd więc olbrzymie stosy śmieci przed pojemnikiem? Jasne, z powodu – powiedzmy sobie wprost – bezmyślności, głupoty i braku kultury ludzi. I chociaż śmieci zgromadzone przed pojemnikiem nie zmieściłyby się w jego wnętrzu, to i tak nic nie tłumaczy nagannego zachowania pułtuszczan.
Robiąc zdjęcia, zwracaliśmy uwagę przechodniów, którzy chętnie włączali się do dyskusji na temat stanu pierwszego cmentarza. Zarzucają jego administratorowi liczne niedoróbki cmentarne: brak bramy w parkanie od strony śmietnika i w bocznym wejściu od ulicy Kościuszki, brak ogrodzenia w tylnej części cmentarza, nieusuwanie pni po wyciętych (olbrzymich) drzewach oraz traw i chwastów porastających boczne przejścia. Alejkami nazwać ich nie można, są nieestetyczne, "łatane" przez ludzi. Co jeszcze? Niesprawowanie opieki nad starymi grobami, których nikt nie odwiedza. - Ich opłakany stan wpływa przecież na całość cmentarza, a poza tym świadczy o braku nadzoru nad tym miejscem.
Zaniedbany jest kopiec żołnierski – na jego szczycie rośnie wysokie zielsko. Jeszcze bardziej zaniedbane są groby żołnierskie – chwasty na ścieżkach między mogiłami są wprawdzie wypalone środkami chwastobójczymi, ale na grobach znajduje się wiele niepotrzebnych cmentarnych różności, czyli śmieci. Różnią się też swoim wystrojem, estetyką dwa zbiorowe groby – żołnierzy DOBRYCH (Armii KRAJOWEJ) i POGARDZANYCH (tych, którzy zginęli 8 maja 1946 r.). Śmierć ich nie zrównała.
Na głównej alei spotkaliśmy pułtuszczankę, która przed momentem stoczyła bardzo nieprzyjemną rozmowę z kierowcą pułtuskiej firmy, który miał zamiar wjechać z ciężkim ładunkiem wprost pod remontowany nagrobek. Kobieta wskazała nam rozjechany przez takich niefrasobliwych kierowców i pracowników remontujących/wznoszących pieczary chodnik. – Czy w bramie głównej nie powinien znajdować się łańcuch wzbraniający wjeżdżanie samochodów na teren cmentarza? – spytała.
Na cmentarzu potrzebne są pojemniki na śmieci, mniejsze niż ten w bocznym parkanie. Ludzie w podeszłym wieku odwiedzający cmentarz niekiedy nie mają siły taszczyć śmieci i trawy do dalekiego śmietniska. I tak niektórzy z nich porzucają reklamówki wypełnione śmieciami w rożnych częściach nekropolii.
- No i skandaliczne jest to, że na cmentarzu nie ma toy-toy – zwrócił naszą uwagę starszy mężczyzna. – Nie uwierzycie panie, że ja widziałem ludzkie ekskrementy na cmentarnej ścieżce niedaleko grobu! Ja jeżdżę po kraju i po okolicznych wsiach – nigdzie nie widziałam tak zaniedbanego cmentarza, również takiego, po którym trudno przejść po deszczu.
Wracając do cmentarnych śmieci, należy dodać, że są one odbierane przeważnie raz w miesiącu, na telefonicznie wezwanie pracowników PPUK. Może przydałoby się częściej? To uwaga do administrujących naszymi cmentarzami. Problemem, który poruszyliśmy w niedawnej rozmowie z prezesem PPUK Jackiem Lichomskim są tak zwane śmieci niczyje, czyli te podrzucane, których spore ilości trafiają również na cmentarze. Zdarza się przecież przy cmentarnych kontenerach zobaczyć worki z odpadami budowlanymi, rozbitą muszlę klozetową albo stary dywan. Ludzie przywożą te śmieci wieczorem i podrzucają. Rozwiązaniem mogły by być kamerki i tabliczki, że teren przy śmietnikach jest monitorowany. To na pewno odstraszałoby "podrzucaczy", a przy okazji mobilizowało tych, którzy zostawiają odpady obok kosza zamiast wrzucić do środka, bo przecież to już za duży wysiłek!



