Pułtuskie media podały, że "Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uznał za nieważną w całości uchwałę Rady Miejskiej pozbawiającą Roberta Gajdę tytułu Honorowego Obywatela Miasta Pułtuska". Pełna radość czy może przedwczesna?
To była sensacyjna wiadomość, ale spodziewałem się jej i czekałem na nią.
Ale wyrok nieprawomocny!
Nie szkodzi. Po pierwsze - wyrok musi ulec musi natychmiastowemu wykonaniu, nie może być czekania, aż się uprawomocni. Po drugie – mam poważne wątpliwości, czy ten wyrok będzie zaskarżany. Z różnych powodów – nie chciałbym ich tu rozwijać. Chociaż... Wydaje mi się, że burmistrz ma do tego stosunek rozsądny, bo to rozsądny człowiek, po drugie wiem, że radni, którzy głosowali przeciwko mnie, powiedzieli, że mieli łamane kręgosłupy. Byli po prostu zmuszani do głosowania pod warunkiem przyjęcia na listy wyborcze, PiS-owskie, i w tej chwili nie zamierzają uczestniczyć w jakiejkolwiek chucpie mającej na celu dalsze kroki związane z tą sprawą. Myślę tu o osobie, która to wszystko spowodowała, a to Purgacz. Wszystko to od początku do końca inicjował Purgacz i spieprzył Purgacz. A prawnik tej klasy powinien mieć świadomość, że się lipy nie wciska. Nie zmienia to postaci rzeczy – mojego bólu i cierpienia, zhańbienia, poniżenia. Generalnie nie jestem człowiekiem, który jest przewrażliwiony, jestem odporny na stresy, a tę sprawę przyjąłem w sposób wyjątkowy. I mimo że było to inicjowane przez tak nikczemne osoby jak Befingier i Purgacz, to było to dla mnie bardzo bolesne.
Kiedy zrzucono Cię z ratuszowej ściany, powiedziałeś mi, że Ty i tak tam wrócisz...
Tak, byłem pewien, że nie byłem pierwszy w Pułtusku, który został Honorowym Obywatelem Pułtuska, ale będę pierwszym, który będzie nim dwa razy!
Przeżycie to na pewno było... Ale wściekłość czy upodlenie?
Jedno i drugie po części. Jeszcze raz podkreślę, że Purgacz dokonał haniebnej rozgrywki. Nigdy nie powinna zdarzyć się taka UROCZYSTA rada, jaka się zdarzyła, rada podczas nadania tytułu... Ci radni, którzy nie przyszli, narazili szereg osób na przykrość i spowodowali zarazem zniszczenie INSTYTUCJI Honorowego Obywatela Miasta. Dodam, nie mówmy o głosujących, mówmy o inicjatorze chucpy. O tym, który rządzi i dzieli w tym mieście od ponad 20. lat.
No, mówi się, że DZIŚ zupełnie kto inny rządzi! Ale... Gdy się już wyrok uprawomocni i będą Cię wieszać na ścianie, będziesz przy tym wydarzeniu?
Takiej ceremonii nie może być, bo uchwała nie była ważna, ja ze ściany nigdy nie zszedłem, ściągnął mnie z niej Purgacz, na siłę. Burmistrz powinien zrealizować postanowienie już dzisiaj, zgodnie z wyrokiem SĄDU, a nawet wczoraj.
Ludzie mówią, że kto ma pieniądze, to i SĄD dla niego łaskawy!
Opowiadają głupoty!!!
Nie ma już w polu Twojego widzenia nieprzyjaciela Twego, Ryszarda Befingera.
Nie mówmy o nim. Na takich ludziach nie należy się koncentrować. Tacy ludzie nie powinni istnieć w świadomości ludzkiej. Współpracownik komunistycznej BEZPIEKI na usługach MECENASA w zamian za obronę, za przekręty – ot, duet.
Ale też nie ma sprzyjającego Ci burmistrza, byłego burmistrza. Przyjaciela?
Krzysiek Nuszkiewcz nie jest moim przyjacielem. Był burmistrzem, którego działania mi się podobały. Z całą pewnością jest moim kolegą. Nuszkiewicz uważał, że to co zrobiłem dla szpitala, dla służby zdrowia, zasługuje na tytuł HONOROWEGO OBYWATELA. Powiem Ci więcej: nie jestem osobą, która najbardziej zasługiwała na tę ŚCIANĘ, ale też nie jestem osobą, która miała najmniejsze zasługi z tam wiszących.
Dobrze to ujęte. Trzeźwy osąd. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłeś Pułtusk? Jaki był?
W 1990 roku. Pochodzę z małej wioski Wieniawy spod Radomia, a przyjechałem z Makowa Mazowieckiego, nie zagrzałem tam miejsca. Zawsze miałem duszę rogatą, pokłóciłem się z ordynatorem i wylądowałem w Pułtusku. Tu mnie przygarnęła pani dr Dyszlewska i pod jej okiem robiłem doktorat, specjalizacje i takie inne rzeczy. To jest moja nauczycielka, wdzięczny jej jestem. A żeby było jeszcze śmieszniej, to powiem, że w czasie habilitacji pracuję z jej córką. A dziś Pułtusk jest moim miastem, chciałbym w nim być do końca mojego życia, podróżując po świecie. Czy się zmienił? Oczywiście, ale zmienia się znacznie wolniej niż inne miejscowości, wolniej niż Serock, niż Wyszków. Poza krótkim okresem rozwoju za rządów Nuszkiewicza, które jeszcze skutkują, to rządy dziesięcioletnie Purgacza słabo wyglądają.
U Ciebie pan Ireneusz Purgacz, to jak Donald Tusk w znanej partii, winny za wszystko zło...
Bo tak jest i ktoś to musi powiedzieć. Wszyscy to widzą, że czy to był Dębski, czy inny, to był to Purgacz!
Aż się lękam spytać o ludzi, o pułtuszczan?
Ludzie? A wiesz co? Są bardzo fajni. Chodzę po ulicach, uśmiecham się do nich i oni uśmiechają się do mnie. Ja się czuję wśród pułtuszczaków ziomkiem. Ale nie liczę na to, że wszyscy będą mnie lubili. Nawet bym nie chciał. Ludzie w Pułtusku tak naprawdę nie są ani lepsi od innych mieszkańców miast, ani gorsi. Są typowymi Polakami, a jesteśmy narodem naznaczonym, z piętnem komuny, która miała szansę się zakończyć dynamicznym rozwojem i demokracją. I te cechy postkomunistycznego narodu, które są podsycane populizmem, one w nas tkwią.
Nie odnosisz wrażenia, że nasze miasto to takie mazowieckie Twin Peaks? Miasteczko ukazujące "różnice między pozorami małomiasteczkowej przyzwoitości a mrocznymi strefami życia". A do czego "piję"? Ano choćby do niesławnego spektaklu z HONOROWYM OBYWATELEM, do radnych... Do kupowania głosów podczas ostatnich wyborów, o czym głośno się mówi... Do zamiatania różnych spraw pod dywan... Do radnego podejrzanego o fałszowanie recept, o czym wręcz huczy. Do tego, że bierze diety, a nie bywa na sesjach...
Tu uwaga, jak ktoś wie, że ktoś kupował głosy, to powinien to zgłosić do prokuratury.
Też tak myślę, ale ludzie mówią, że nie chcą się angażować w te brudne sprawy, ale też nie mogą się z tym procederem pogodzić. I mówią, że nie wierzą, że ZGŁOSZONA sprawa się nie rozpłynie. Że ręka rękę myje... A ta sprawa z radnym... Ona też ciebie poniekąd dotyka, jesteś znanym lekarzem, jesteś blisko z PSL-em... Jakiś lekarz wreszcie mu te recepty wypisywał. I ktoś mu te recepty realizował.
Grażyna, dotknęłaś tematu, który głęboko przeżywam. Tak myślałem, że nasza rozmowa dojdzie do sprawy radnego, chociaż mieliśmy rozmawiać o innych sprawach.
Trudno nie dotknąć tematu, który spowodował rozgrzanie lawy, która przecież buzuje pod małomiasteczkową powierzchnią. Zresztą trudnego tematu, bo dramatycznego. Nie unikniemy tego pytania i odpowiedzi na nie. Robert, jesteś jedyną z niewielu osób, która może powiedzieć, co o tym wszystkim sądzi. Wszyscy mówią, wszyscy wiedzą i nic się nie dzieje.
Najpierw powiem, że mamy radnych, jakich mamy, nie powiem o nich źle, nie powiem dobrze, takich wybraliśmy. A sprawa, którą poruszyłaś, ma dwa aspekty. Mamy do czynienia z człowiekiem chorym, pacjentem. Należy mu się leczenie, nie potępianie, nie obgadywanie, tylko terapia. Te terapie trwają lata, dokładnie do końca życia. Pierwsze dwa lata – to wyłącznie terapia. Po 10. latach abstynencji w ciągłej terapii szanse na nawrót są już mniejsze, ale zawsze są. Gros pacjentów nie zaakceptuje tego nigdy. Wtedy albo umierają, albo są kalekami, albo lądują w więzieniach za przestępstwa i cierpię podwójnie... Ci, którzy się jednak w niej odnajdą ( terapii), otrzymują drugie, dużo lepsze życie i mają szanse zostać nawet prezydentem USA, jak George Walker Bush.
Ale trzeba ją zacząć, tę terapię! Ratować się. Trzeba się skupić na sobie, a nie na RATUSZU.
Właśnie, bo nie można być i pacjentem, i radnym. Ale nie potępiajmy pacjenta, bo to tak jakbyśmy potępiali człowieka, że ma raka. A to, że nie łączy się funkcji pacjenta z funkcją radnego, powtarzam na okrągło – nie patrząc na to, że nie wszyscy mi przyklaskują. Jest też niestety tak, że wielu jest to na rękę...To prezent dla Purgacza.
Ubieganie się o mandat radnego nie było dobrym pomysłem w przypadku tego mężczyzny.
Niektóre procesy chorobowe przebiegają szybciej, niektóre wolniej. W NORMALNYM kraju byśmy mieli sytuację trzymania kciuków za zdrowie człowieka, a nie łączenia jej z polityką. Trudno też oceniać stan zdrowia do tyłu. Może w dniu wyborów stan był rokujący pozytywnie(?)...
Kto wystawia recepty takim ludziom? Uzależnionym ludziom? Cień pada na lekarzy. Może to i Twoja wina? Nie mów, że nie wiedziałeś o problemie. Co zrobiłeś , żeby nie doszło do tak tragicznej i upokarzającej dla nas wyborców sytuacji?
Musi być głęboka świadomość, głęboka wiedza i głęboka mądrość społeczeństwa. W Szwajcarii trwa taki eksperyment: narkomanom udostępnia się za darmo narkotyki i strzykawki.
Ale chyba nie lekarzom, menadżerom, premierom czy samorządowcom? Ci przebywają w odwykowych klinikach.
Mają miejsca, w których mogą DAĆ SOBIE W ŻYŁĘ. Jak byśmy robili to w Pułtusku, zostalibyśmy okrzyknięci idiotami. A chodzi o to, żeby uzależnieni nie kradli na narkotyki, nie roznosili HIV, nie robili iniekcji brudnymi strzykawkami, żeby nie przedawkowali, żeby podawali sobie dawkę, która jest konieczna, żeby mogli podjąć terapię. I jeśli myślisz, że lekarze popełniają błędy, dając receptę takim ludziom, to tak nie jest. Nie raz dałem receptę osobie uzależnionej, ale ja daję receptę i mówię tak: "Jest pani, jest pan uzależniony. Musi pan iść na terapię, musi JĄ rozpocząć, musi coś z tym uzależnieniem zacząć robić. Dostaje pan jedno opakowanie i proszę iść do psychiatry". Ale mam z tą osobą kontakt. Jeśli bym powiedział: "Nie dostaniesz żadnej recepty i nigdy się u mnie nie pokazuj", postąpiłbym jak nie lekarz, a jak idiota. Z góry wiadomo, inaczej ten człowiek będzie kradł, albo fałszował recepty, albo kupował nie wiadomo co na czarnym rynku. Każdego razu taki lekarz ma szansę, żeby uzależnionemu powiedzieć: "Kobieto, mężczyzno, lecz się". Dlatego nie potępiam lekarzy, którzy wypisują recepty na leki uzależniające uzależnionym w małych dawkach, i SAM TO ROBIĘ. Tak unikamy kryminalnej sytuacji.
Tak zwracałeś się do radnego?
Oczywiście, że Ci nie powiem.
WŚRÓD PUŁTUSZCZAKÓW CZUJĘ SIĘ ZIOMKIEM
Z drem nauk medycznych - Robertem Gajdą - rozmawia Grażyna M. Dzierżanowska
- 30.04.2019 10:39