NA CO TY SIĘ PORYWASZ?
Pułtuska Biblioteka Publiczna im. Joachima Lelewela. 20 marca. Dyrektor Bożena Potyraj wita gości – Beatę Sabałę – Zielińską, dziennikarkę, autorkę książki "TOPR. Żeby inni mogli przeżyć" oraz ratowników TOPR-u – Daniela Giejbatowa i Bolesława Pietrzyka Inicjatorem i współorganizatorem przedsięwzięcia był księgarz Marek Leleń
- 04.04.2019 10:36
To on opowiedział zebranym, skąd wziął się pomysł spotkania. A było tak. W listopadzie ubiegłego roku ukazała się książka pani Beaty – "TOPR. Żeby inni mogli przeżyć" (Pierwsza tego typu pozycja w Polsce – gmd), którą pan Marek przeczytał w dwie noce. Kiedy dowiedział się, że w Zakopanem odbędzie się spotkanie z pisarką, ruszył w drogę. Przeżył tam wzruszające chwile, a kiedy stanął w kolejce po autograf, poprosił autorkę o przyjazd do Pułtuska. Powiedziała, że przyjedzie, a jego wówczas zdjął lęk. "Na co ty się porywasz?" - pomyślał. – I tak jesteśmy – zakończył M. Leleń. - Jestem mile zaskoczony, że w Pułtusku jest wielu spacerowiczów z Krupówek – powiedział dziennikarz Lech Chybowska, ze znawstwem prowadzący wtorkowe spotkanie. I przeszedł do książki, którą polecał, "jak mało którą". – Fajnie się ją czyta – zaznaczył. Dla zachęty, jak się wyraził, przeczytał dwa jej fragmenty – fragment przysięgi ratowników TOPR-u (początek działalności TOPR – 1909 rok - gmd) i wypowiedzi tychże o niefrasobliwości, żeby nie powiedzieć głupocie, ludzi wyruszających w góry. Pierwsze pytanie do autorki to to o pomysł na książkę. A ten zrodził się trzy lata temu. Dość nagle. Chodziło o TOPR od kuchni. I tak powstała książka dla tzw. zwykłych ludzi. Ale też o niezwykłych ludziach, czyli o ratownikach TOPR. – Dobrze ich znałam – powiedziała pisarka. - Chętnie zgodzili się na współpracę, na rozmowy. ("Nikomu do tej pory nie udało się skłonić ratowników do opowieści o trudnościach ich pracy" – z recenzji o książce). Ciekawe odpowiedzi panów Giejbatowa i Pietrzyka przybliżyły zebranym i Tatry ("Tatry są małe, ale o charakterze alpejskim"), i pracę ratowników (3 tysiące rocznie interwencji – narciarskie, górskie, jaskiniowe czy incydentalne), i hasło RATUNEK, i historię TOPR-u, i współpracę ze Słowakami... Tuż przed pytaniami z sali, prowadzący zapytał pisarkę o literackie plany. – Nie zdradzę – odpowiedziała – ale to będzie górska książka. Spytałam B. Sabałę – Zielińską z których to Sabałów pochodzi. – Z tego SABAŁY – odpowiedziała. – Podobna jestem z temperamentu. Pani Beata częściej jest pytana o Zielińskich niż o Sabałów. SKALDOWIE, Zielińscy przecież, też ją pytali o Zielińskich. Stąd konkluzja: pisarka pochodzi z TYCH SABAŁÓW i Z TYCH ZIELIŃSKICH.