Pana rodzina jest znana w mieście z bliskich relacji ze sportem...
Sport był u nas w domu od zawsze. Tata to sportowiec, nauczyciel wychowania fizycznego, trener piłki siatkowej z sukcesami. Tata był trenerem kadry młodzieżowej Polski. Starsi bracia jeszcze się załapali na ten okres. Zdarzało się że tata zabierał jednego bądź drugiego brata na zgrupowania. Byli blisko tego sportu. Ja także jeździłem z tatą na różne turnieje. Ten sport cały czas się przewijał w rodzinie i to ze względu na tatę.
Imiona braci?
Moi bracia to Łukasz i Piotr. Łukasz też jest nauczycielem wychowania fizycznego. Poszedł w ślady taty, skończył AWF w Warszawie, później ja tą samą drogą poszedłem. Łukasz jest trenerem piłki koszykowej, w tym się specjalizuje, tu, w Pułtusku, przez kilka lat starał się tę dyscyplinę budować. Nie jest to łatwe. Piotr, najstarszy brat, może najmniej jest związany ze sportem, ale od długiego czasu działa w sekcji strzeleckiej MLKS NADNARWIANKA Pułtusk. Jest instruktorem strzelectwa. Jak ta sekcja powstawała, jeździł jako zawodnik z kolegami z KLUBU na różne zawody strzeleckie, wiec w tym sporcie także aktywnie uczestniczył i uczestniczy.
Pan też usportowiony! Piłka nożna!!!
Tak. Od najmłodszych lat grałem tak naprawdę we wszystko. Myślę jednak, że do tych innych dyscyplin warunków fizycznych Bozia nie dała (śmiech). Piłka nożna przeważała. Była tak jak i teraz najbardziej popularna, dostępna w moich latach młodości. Na Popławach, na łące, z kolegami się grało. Tam się wszystko zaczęło, później treningi w Nadnarwiance, a na studiach specjalizacja z piłki nożnej i zawód trenera piłki nożnej. Miałem bardzo dobrego nauczyciela w tym zakresie - praktyka, trenera piłki nożnej, świętej pamięci pana Jerzego Masztalera. Był trenerem różnych KLUBÓW, wykładowcą na AWF, mój mentor, dużo mnie nauczył, zaraził tym zawodem.
Praca po studiach?
Wróciłem do szkoły, której jestem absolwentem, do ZSZ im. Jana RUSZKOWSKIEGO. Jeszcze jak byłem w trakcie obrony pracy dyplomowej, to już w zastępstwie za pana Józefa Gryca dostałem pół etatu. I tak się zaczęło.
A praca trenerska?
Też się zaczęła po skończeniu studiów. Po powrocie do Pułtuska zacząłem grać znowu w Nadnarwiance. Ówczesny ZARZĄD zaproponował mi także prowadzenie drugiego zespołu NADNARWIANKI, który grał wtedy w A KLASIE. Prowadziłem II zespół przez 1,5 roku i później ZARZĄD zaufał mi i dał szansę pracy w charakterze pierwszego trenera w starej, trzeciej LIDZE po panu Stefanie Liszewskim. Byłem wtedy najmłodszym trenerem na tym szczeblu, był to już dosyć wysoki poziom, trzeci poziom rozgrywkowy w Polsce, jak obecnie druga LIGA. Jeździliśmy od Elbląga aż za Radom. Były takie drużyny jak chociażby WIGRY SUWAŁKI, STOMIL OLSZTYN, które teraz grają w pierwszej LIDZE. Też RADOMIAK RADOM, OLIMPIA Elbląg, które obecnie grają w drugiej lidze. To były KLUBY bogatsze, z dużych miast z którymi rywalizowaliśmy jak równy z równym. Zacząłem z wysokiego pułapu.
I nastąpiła zmiana, z działalności czysto szkoleniowej przeszedł Pan do działalności organizatorskiej.
Tej trenerki jeszcze trochę było, to 13 lat w sumie, byłem jeszcze przez dwa sezony trenerem ŚWIT NOWY DWÓR MAZ. w drugiej LIDZE, więc jeszcze wyżej trochę poszedłem... Byłem 2,5 roku w Łomży, gdzie pracowałem w trzeciej lidze, a także trenowałem zespół juniorów, który grał w centralnej lidze juniorów. Półtora roku w Ostrołęce – w NARWI, także w trzeciej lidze, a także w Grodzisku Mazowieckim. Więc trochę powędrowałem. I nadeszła taka refleksja o zrobieniu przerwy. Codziennie byłem w domu, ale rano była praca w szkole, potem jechało się na trening, niektórzy pukali się w głowę, jak daję sobie radę. Na szczęście kocham to i lubię... To moja pasja
Co rodzina na to?
Dla dzieci, Bartosza i Oliwiera, byłem gościem, a żona Natalia poświęciła swoją karierę zawodową, zajmując się domem i wychowaniem dzieci – duży ukłon w jej stronę. Utrzymanie domu wziąłem na siebie, ale też realizowałem się zawodowo i żona mi w tym pomogła. Wiem, ile żonę to kosztowało i bardzo jej za to wsparcie jestem wdzięczny. Nadszedł jednak taki moment, że i ja zauważyłem, i moi najbliżsi, że ten tata jest w domu bardzo potrzebny, że ojciec dla chłopców w tym wieku jest bardzo ważny. A dzieci, kiedy byłem w domu, po prostu mnie oblepiały. No i pojawiła się propozycja, żebym został dyrektorem MOSiR-u, instytucji ze sportem bardzo mocno związanej. Troszkę się wahałem, bo jak ktoś zasmakował tej rywalizacji sportowej czy jako zawodnik, czy trener, to może mu brakować adrenaliny, obcowania z zawodnikami, kibicami.
Ma Pan w zanadrzu jakiś projekt, który dawałby satysfakcję?
Gdzie bym nie był, byłem najmłodszym trenerem. W rozmowach słyszałem, żebym się sprawdził z pracą z młodzieżą, nawet gdzieś pod kątem pracy w ZWIĄZKU w PZPN- nie, przy kadrze młodzieżowej. Zawsze odpowiadałem, że podchodzę do tego bardzo odpowiedzialnie. Przecież biorąc grupę młodzieży, człowiek się z nią związuje, z jej rodzicami... Nawet w pracy przez rok... To nie może być wskoczenie na chwilę – dzieci się przywiązują, są wpatrzone w trenera, który jest dla nich postacią ważną, jest autorytetem, kształtuje te młode charaktery. Nie chciałem się więc wiązać. A teraz myślę o paru projektach związanych z pracą z młodzieżą. Myślę o tych dyscyplinach sportu, które mają historię w naszym mieście, chcę je reaktywować, żeby dzieci pobudzić do pracy, zaproponować im szerszą ofertę. No i chodzi mi o bliską współpracę z piłkarskimi KLUBAMI, z NADNARWIANKĄ, BRIX-em, MŁODYMI ORŁAMI. Jest pomysł, żeby wejść z Nadnarwianką na wyższy poziom sportowy. Chcę pomóc, czuję się zobowiązany jako dyrektor MOSiR-u, trener i zawodnik... To mnie emocjonuje. Współpracuję z Arturem Salomonem, pomagam organizacyjnie w BRIX-ie, czyli drużynie dziewcząt w piłce nożnej, służę doświadczeniem trenerowi. Tu wspomnę o fantastycznym człowieku, panu Janie Kaczmarczyku, który wiele serca i funduszy poświęcił dla pułtuskiego sportu... Bez takich ludzi jak ON ciężko byłoby w naszym mieście coś stworzyć. I tak się przy tym kręcę i też cały czas mam z tyłu głowy ten zawód trenera, mam nadzieję że jeszcze w przyszłości do niego powrócę.
Starszy syn odziedziczył sportowe geny? Zainteresowany sportem?
Młodszy to jeszcze za młody, ale ruchliwy jest. Starszy jest sportem pochłonięty. Trenuje w MŁODYCH ORŁACH u Pawła Brodzkiego piłkę nożną. Ale... przesiąkł trochę ojcem jako trenerem. W domu rozrysowuje, rozpisuje akcje, ustala składy, zapisuje nazwiska. Interesują go skoki narciarskie, koszykówka... Takie ma organizacyjne zapędy. Jak ja z tatą, tak on ze mną jeździł na mecze, bywał na obozach... Chodzi na imprezy sportowe. Blisko tego sportu się znajduje.
OK. Ciekawią mnie jeszcze najbliższe plany, pomysły, projekty MOSiR-u.
Poprzedni dyrektor zostawił MOSiR w dobrej kondycji. W tym roku planujemy kilka inwestycji. Są projekty, które były zaczęte w poprzednim roku, więc będziemy je kontynuować i realizować. Zabezpieczenie środków mamy. Ponadto chcemy, żeby nasza plaża ewoluowała, chociaż już w ubiegłym roku wyglądała przyzwoicie. Owszem, poprawimy trochę infrastrukturę, zadbamy o atrakcje plażowe. Widać po frekwencji, że ludzie z tej plaży korzystają. Co jeszcze? Podpisujemy umowę na nową kosiarkę, naprawdę to traktorek do obsługi boisk. Rozwiąże nam problem dbania o nie. Jeśli chodzi o stadion, to wystąpiliśmy o pozwolenie na budowę oświetlenia bocznych boisk, żeby wydłużyć czas korzystania z obiektów, bo dzieci korzystających ze stadionu jest bardzo dużo. Przez tydzień, myślę, przewija się około 400 dzieciaczków, seniorów, dziewczyn i chłopaków. Stadion od godziny 15. do zmroku żyje. W Młodych Orłach jest bardzo dużo grup młodzieżowych, ponadto NADNARWIANKA, BRIX. Będziemy chcieli, żeby powstało zaplecze dla rodziców oczekujących na trenujące dzieci, może w formie jakieś niedużej trybuny. Mamy pomysł na rozgrywanie zawodów młodzieżowych na bocznej płycie, nie tylko na głównej.
Basen?
Będziemy wymieniać filtry, co w dużym stopniu poprawi jakość wody, to też są duże pieniądze. Będziemy poprawiać zjeżdżalnię, chcemy ją ulepszyć.
Wydaje się, że to ambitne plany.
Tak. Ale uważam, że w infrastrukturze mamy dużo więcej do zrobienia. I na kolejne lata będzie co robić. Poprzedni dyrektor, dziś burmistrz, człowiek blisko związany ze sportem też działał tutaj, wie, jakie są potrzeby i to też ułatwia relacje między nami. Także wśród radnych są ludzie związani ze sportem. Uważam, że jest otwarcie na sport i rekreację.
Chciałbym, jak wcześniej mówiłem, spróbować stworzyć szerszą ofertę dla dzieci. Zacząć od najmłodszych poprzez zajęcia w przedszkolach - zachęcające i promujące sport, następnie szkoły podstawowe. Widzę potrzebę bliskiej współpracę z nauczycielami wychowania fizycznego. Środowisko nauczycielskie przychylnie patrzy na te plany, także KLUBY, prezesi, Mariusz Osica, Czarek Rzepnicki czy Paweł Brodzki, pan Andrzej Krawczyński... Jest przychylność. Cieszę się, że są ludzie w Pułtusku pozytywnie zakręceni na sport. Ostatnio chociażby pani Martyna Kaczmarczyk z DZECIUCHOWA się zgłosiła z propozycją zajęć dla kobiet. Chodzi o piłkę koszykową. Tu też podziękowania dla dyrektora Krzysztofa Łachmańskiego za udostępnienie sali. Poszedłem na pierwsze zajęcia, tam było około 30 pań, bardzo zaangażowanych, a to jeszcze podobno nie wszystkie. To było w dzień meczu Polska – Austria... Faceci siedzieli przed telewizorami z przysłowiowym piwkiem i dziećmi, a panie poszły w teren. Tak to fajnie można ująć. Zajęcia z aqua aerobiku też się cieszą dużym powodzeniem. Ważne jest dla pań wyjście z domu, oderwanie się od codziennych obowiązków... Widzę tu rolę MOSiR-u, rolę w aktywizowaniu ludzi, także rodzin. Musimy stworzyć szerszą ofertę dla naszego społeczeństwa.
Pan jako przewodniczący i RADA SPORTU?
Mieliśmy pierwsze spotkanie, dotyczyło zmiany przewodniczącego, ale też opiniowania stypendiów sportowych za wybitne osiągnięcia. Była GALA SPORTU. Docenienie sportowców i trenerów to ważna sprawa. Nasi trenerzy pułtuscy to zapaleńcy pasjonaci, dokładający do interesu, a nie czerpiący korzyści. A RADA SPORTU... Mamy się spotykać cyklicznie, pochylić nad finansowaniem całego sportu. No i chodzi o uporządkowanie spraw związanych z korzystaniem z obiektów sportowych. Żeby nie powstawały konflikty w tej sprawie.
No to życzę powodzenia w pracy dla dobra pułtuszczan – dzieci, młodzieży i dorosłych.
poniedziałek, 16 czerwca 2025 02:27